To nie przypadek, że Tifa z FInal Fantasy VII Remake wygląda „trochę inaczej”
Och, no przecież wiecie, o co chodzi. Ale to dobra zmiana.
Jednym z najstarszych sporów większości obecnych współpracowników Polygamii jest „Tifa czy Aeris/Aerith?”. Nigdy nie udało się zebrać pełnej redakcji ludzi stojących po jednej stronie. Bo i wybór niełatwy. Jedna tak dobra, że nawet w środku zamachów terrorystycznych sprzedaje kwiatki, druga tak „podkręcona” cieleśnie, że po kilku akrobacjach w walce powinna doznać urazu kręgosłupa. Po japońsku, „waifu-owsko” idealne na swój sposób były obie. O ile wygląd Aeris przy okazji Remake’u pozostawiono bez zmian (okej, jest JESZCZE BARDZIEJ niewinna), tak do Tify, całkiem słusznie, zawitał chirurg. Ale Square Enix uznało, iż tę sytuację należy wyjaśnić!
Otóż - „normalizacja” panienki to według Nomury efekt interwencji działu etycznego japońskiej korporacji. „Było to niezbędne”. Poza tym Tifa znacząco przypakowała, stąd widoczne mięśnie, żeby nieco lepiej pasowała do swojego stylu walki. Wszak jako jedyna klepać będzie potworki gołymi piąstkami. Mówimy o grze, w której do drużyny dołączą: nastoletnia złodziejka, mutant/wampir śpiący w trumnie, robot z parku rozrywki oraz gadający pieseł, ja wiem, lecz mniejszej seksualizacji postaci damskich zawsze przyklasnę. Zwłaszcza że pierwotnie Tifa (obok Cida) okazywała się bodaj najmocniej „ludzkim” bohaterem całego dramatu. Zasługuje na bardziej ludzkie traktowanie.
Cóż. A dodatkowo dostaliśmy potwierdzenie, że w grze zobaczymy cały wątek z przebieraniem Clouda na potrzeby infiltracji rezydencji Dona Corleone. Nie mogę się doczekać.