To już 20 lat PSX‑a! Przypomnijmy sobie 25 najlepszych gier na pierwszą konsolę Sony
Trudno było wybrać tę 25-tkę - pierwsze PlayStation dostało przecież cały stos doskonałych gier.
Początek jednej z najważniejszych serii w historii elektronicznej rozrywki. Niesamowita, zakręcona fabuła, charakterystyczny bohater, którego pokochały tłumy. Do tego zapadająca w pamięć ścieżka dźwiękowa. I choć grafika pierwszego Metal Gear Solid zestarzała się niemiłosiernie, swego czasu zachwycała. Niby skradanka, a gra akcji. W dodatku z niecodziennym rozwiązaniami, jak na przykład przepinanie padów, które należało wykonać na jednym z etapów, by ułatwić sobie walkę z bossem. Tak naprawdę od tego tytułu zaczęła się kariera Hideo Kojimy, który wciąż kontynuuje serię, a jej najnowsza część, z numerem 5, ma ukazać się już w przyszłym roku.
Final Fantasy VII
Final Fantasy VII Absolutny klasyk japońskiego RPG do dziś uważany nie tylko za najlepszą odsłonę serii, ale również najlepsze jRPG jakie kiedykolwiek ujrzało światło dzienne. Wielki, magiczny świat, wspaniali bohaterowie i w swoim czasie jedna z najładniejszych konsolowych gier (choć dotarła również na PC). Dla serii był to ogromny krok naprzód - trzy wymiary, duże, szczegółowe lokacje i renderowane filmy przerywnikowe. Final Fantasy VII czasem denerwowało, a czasem rozczulało sprawiając, że po policzkach ciekły łzy. Na pewno nie można było jednak przejść obok niej obojętnie.
Crash Bandicoot
Crash Bandicoot
Dziś Sackboy ze świata LittleBigPlanet, ale kiedyś to właśnie Crash Bandicoot był uznawany za maskotkę PlayStation. Sympatyczna, trójwymiarowa platformówka od Naughty Dog zadebiutowała w 1996 roku i rzucała na kolana oprawą oraz wyjątkowym stylem graficznym. Pomimo tego, że nie przewróciła gatunku do góry nogami, zapisała się jako jedna z najlepszych trójwymiarowych platformówek. Jeśli jednak będziecie mieli ochotę odświeżyć sobie ten tytuł - uważajcie. Dzisiejsze platformówki rozpieszczają, pierwszy Crash bywa naprawdę trudny.
Tony Hawk's Pro Skater 2
Tony Hawk's Pro Skater 2
Sam nie wiem, za co milej wspominam Tony Hawk's Pro Skater 2. Za świetną, energetyczną ścieżkę dźwiękową, dopracowaną oprawę, czy zapadające w pamięć miejscówki (szkoła!). Istny wykręcacz kciuków i nadgarstków. W THPS2 zachwycała nie tylko ilość sztuczek, ale również zadań do wykonania. Niektórych często na pierwszy rzut oka nierealnych, a to motywowało do wyciągnięcia z każdej miejscówki 100%.
PaRappa the Rapper
Parappa the Rapper
To od tej gry rozpoczął się dumny pochód tytułów rytmiczno-muzycznych. Jeszcze bez instrumentów, ale już z wciskaniem właściwych przycisków w wyznaczonym momencie. Hitem był zwłaszcza rap Mistrza Cebuli. A do tego rzecz jasna charakterystyczny, "płaski" design graficzny. Gra krótka, ale przecież kolejne utwory można było zaliczać w nieskończoność. Sam PaRappa przypomniał o sobie przy okazji PlayStation All-Stars Battle Royale, gdzie pojawił się jako jeden z wojowników.
Castlevania: Symphony of the Night
Castlevania: Symphony of the Night
Niby klasyczny dla gier z serii Castlevania sposób rozgrywki, a jednak w dużej mierze kamień milowy. Głównie ze względu na porzucenie liniowości przechodzenia między poziomami. Zamiast klasycznego zaliczania jednego etapu po drugim, wprowadzono bowiem w miarę swobodne chodzenie po wielkim zamku. A tam syn Draculi musiał, klasycznie, mierzyć się z przeciwnościami losu, które raczej nie chciały rozmawiać. Świetny, choć momentami bardzo wymagający tytuł.
Resident Evil 2
Resident Evil 2
Kolejna odsłona horroru klasy B. Ale nie jest to zarzut, bo w Resident Evil 2 grało się świetnie, zarówno pod kątem przygody, klimatu, jak również samej rozgrywki. Dwie wersje opowieści, oglądane w zależności od tego, na jaką z dwóch postaci decydował się gracz. Wizualnie największe wrażenie robiły przygotowane wcześniej, bardzo szczegółowe tła. I wbrew pozorom nie zestarzały się one tak bardzo, jak można by się tego spodziewać.
Wipeout
WipeOut
Rok 2052 to wspaniały czas dla wyścigów. Zamiast pojazdów z kołami, na trasach ścigają się bowiem futurystyczne, antygrawitacyjne maszyny osiągające niesamowite prędkości. Wipeout był swoistym powiewem świeżości w gatunku wyścigów - nie tylko ze względu na niecodzienne pojazdy biorące udział w starciach na torach. Niesamowita prędkość testowała refleks każdego, kto odważył się zasiąść za sterami bolidu przyszłości. Jakby tego było mało, na torach można było zebrać broń, dzięki której wyścig nabierał jeszcze większych rumieńców. Do tego futurystyczna, energetyczna muzyka. To nie mogło się nie udać.
Gran Turismo
Gran Turismo
Pierwsza odsłona najpopularniejszej wyścigowej serii przeznaczonej na konsole PlayStation. Na dostarczenie modelu jazdy, bazującego na samochodowych symulatorach, Polyphony Digital potrzebowało aż 5 lat. Poza samymi wyścigami można było również ulepszać auta, a także magazynować je w specjalnym wirtualnym garażu. Choć twórcy sami przyznali, że nie wszystkie założenia udało się osiągnąć, to Gran Turismo uważane jest za jedną z najlepszych konsolowych gier w historii. A wespół z Final Fantasy VII wywindowało sprzedaż pierwszego PlayStation na tyle, że można było zacząć mówić o triumfie nad Segą i jej Saturnem.
Tekken 3
Tekken 3
Zanim jeszcze Tekken 3 trafił na pierwsze PlayStation, krążyła plotka, że będzie potrzebował przystawki, by konsola poradziła sobie z wyświetlaną grafiką. Twórcy wyciągnęli ze sprzętu maksimum możliwości i trzeci Tekken zachwycał oprawą - mi szczęka opadła do samej podłogi. Szokował też dbałością o szczegóły i świetnym systemem walki. Obok Soul Blade to moja ulubiona trójwymiarowa bijatyka, przy której spędziłem dziesiątki, a może i setki godzin. Choć mimo tego reprezentowałem raczej przeciętny poziom. Gra do dziś uznawana jest za jedną z najlepszych, a przez niektórych za najlepszą część serii.
Oddworld: Abe's Oddysee
Oddworld: Abe's Oddysee
Jeśli chodzi o gry z klimatem i niecodzienną aurą, Oddworld: Abe's Oddysee zajmuje w moim sercu jedną z czołowych pozycji. Polubiłem bohatera tej produkcji od pierwszej minuty, współczułem mu i za wszelką cenę chciałem pomóc. Specyficzna platformówka (świetne łamigłówki!) z urzekającą oprawą, zabawą światłem i emocjami. Jeden z tych tytułów, który chłonęło się całym sobą. Abe'a zapamiętałem też z gościnnego występu u Music Instruktora. Dlatego, wyjątkowo, zamiast rozgrywki przypomnę Wam ten wyciskający łezkę wspomnień klip.
Street Fighter Alpha 3
Street Fighter Alpha 3
Kolejną część bijatyki o ulicznych wojownikach zapamiętałem przede wszystkim ze względu na nowe podejście do systemu wykorzystania paska Super Combo oraz wprowadzenie Guard Power Gauge, który kurczył się z każdym wykonanym blokiem. Wprowadzało to do rozgrywki powiew świeżości, wymuszając jednocześnie przyjęcie zupełnie nowych strategii nawet przez osoby, które miały poprzednie odsłony w małym palcu. Jak zwykle świetna oprawa graficzna, niezła ścieżka dźwiękowa i dynamika starć, przez którą kilka razy dostałem chyba oczopląsu.
Ridge Racer Type 4
Ridge Racer Type 4
Czwarta część wyścigowej serii, w której na równi z dociskaniem gazu na prostej liczyło się wchodzenie poślizgiem w zakręty. Ciekawym rozwiązaniem były cztery dostępne w grze zespoły, wybranie jednego z nich decydowało o poziomie trudności. Wybór producenta natomiast wiązał się z wyborem stylu jazdy. W grze dostępnych było aż 320 aut, co robiło swego czasu ogromne wrażenie - i jednocześnie wyzwanie, bo odkrywaliśmy je sasmodzielnie, jeżdżąc w zawodach. Po skompletowaniu wszystkich otrzymywaliśmy pojazd przypominający... Pac-Mana. Ridge Racer Type 4 był szybki i efektowny - taki, jakie powinny być wszystkie zręcznościowe wyścigi.
Driver
Driver
Nienawidziłem pierwszej misji. Nienawidziłem całym sercem. Do momentu, aż nie nauczyłem się jej na pamięć - potrafiłem zaliczyć ten specyficzny "test" z zamkniętymi oczyma. I nagle znajomi rozpoczynający zabawę pytali, czy mógłbym za nich ten fragment przejść. Szkoda, że nie zrobiłem na tym biznesu. Ale pierwszego Drivera pamiętam przede wszystkim ze względu na świetny klimat lat 70. i możliwość odwiedzenia wirtualnego Miami, San Francisco, Los Angeles i Nowego Jorku. Miło (o ile można tak napisać) wspominam również "zabawy" z policją. Następnym razem tak fajnie ganiało mi się z nią dopiero w trzecim GTA.
Chrono Cross
Chrono Cross
Kontynuacji nie doczekał się też słynny Chrono Cross. Słynny z dwóch powodów - po pierwsze jako fantastyczna gra, po drugie jako kontynuacja równie słynnego Chrono Triggera ze SNES-a, która potrafiła udźwignąć na barkach ciężar oczekiwań. Jedna z tych gier, która mimo boomu na japońskie RPG-i nie trafiła do Europy i pozostaje tu mniej znana choćby od serii Final Fantasy. Poza świetną historią, postaciami i mechaniką, w pamięci zapadała też fantastyczna muzyka Yasunoriego Matsudy, której próbkę macie poniżej.
Soul Blade
Soul Blade
W Soul Blade zachwyciło mnie wszystko - od intra, przez oprawę, system walki, aż do infantylnej historyjki o tytułowym ostrzu. Chociaż sam do końca nie wiem co bardziej zapadło mi w pamięć - smugi światła zostawiane przez broń i bujająca się na wietrze trawa na planszy Rocka. Gdybym mógł wskazać jedną grę, w której odświeżoną wersję chciałbym zagrać, byłoby to właśnie Soul Blade, gdzie twórcom pozwoliłbym jedynie unowocześnić grafikę, a cały system walki i pulę postaci, pozostawić taką, jaką była w oryginale.
Tekken 2 + Soul Blade (PS) |
Sprawdź ceny > |