Umowa między Electronic Arts a Disneym została zawarta na kilka lat - nie sprecyzowano, ile dokładnie, użyto określenia "multi-year". Na jej mocy firma stworzy i wyda na całym świecie nowe gry ze świata Gwiezdnych Wojen przeznaczone dla zadeklarowanych graczy. Warto zaznaczyć, że EA ma wyłączność na te gry, zaś Disney zachowuje sobie prawo do tworzenia i wydawania tytułów mobilnych.
Electronic Arts jest oczywiście zachwycone, o czym poinformowało ustami szefa ds. marek Franka Gibeau. Do pracy nad grami z odległej galaktyki wyznaczone został na razie trzy studia: Visceral Games (seria Ojciec chrzestny, seria Dead Space, Dante's Inferno, Army of Two: The Devil's Cartel), DICE (seria Battlefield, Medal of Honor, Mirror's Edge). Trzecim studiem jest Bioware, które będzie po prostu kontynuowało prace nad tą marką, bowiem ostatnio zajmowało się Star Wars: The Old Republic.
Gry, które powstaną, mają być zupełnie nowymi tytułami, choć mogą zapożyczać pomysły z filmów - istniejących, a i zapewne przyszłych. Spodziewałbym się sieciowej strzelaniny od DICE, może wskrzeszenia idei Battlefront, a od Visceral... kto wie? Może horroru? Bioware zapewne dostarczy nam RPG.
Oczywiście istnieje masa obaw. EA znane jest głownie z DRMu, mikropłatności, ton dodatkowej zawartości, pospiesznych premier. Z drugiej strony - wszystkie trzy studia mają kilka dobrych gier na koncie, a marka Star Wars nie była ostatnio takimi rozpieszczana. Mam wrażenie, że nie może być dużo gorzej.
Nie wiadomo natomiast, co stanie się z innymi markami LucasArts.
Paweł Kamiński