Tłumy, koksowniki, łzy wzruszenia i wielkie emocje - tak jest na Intel Extreme Masters w Katowicach

Jechałem na IEM Katowice w świetnym humorze i z dużymi oczekiwaniami. Przyznam jednak, że nie spodziewałem się - i chyba nikt się nie spodziewał - aż takiego sukcesu.

Tłumy, koksowniki, łzy wzruszenia i wielkie emocje - tak jest na Intel Extreme Masters w Katowicach
marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Mówią, że turnieje z cyklu Intel Extreme Masters są niczym piłkarska Liga Mistrzów. To porównanie być może odrobinę naciągane, ale dobrze pokazujące skalę wydarzenia. Faktycznie mamy do czynienia z jedną z najbardziej prestiżowych obecnie serii esportowych zmagań na świecie. Która, to ważne, po raz pierwszy zawitała do Polski.

W czasie organizacji tak wielkiego wydarzenia może wydarzyć się wszystko. Problemy sprzętowe? Zawodnicy w kiepskiej formie? Mała liczba kibiców? Takie rzeczy się zdarzają.

Nie tym razem! My, Polacy, bardzo lubimy dużo i głośno mówić o sytuacjach, kiedy "na oczach świata" coś nam nie wychodzi (patrz: Basen Narodowy itp.). Pozwólcie więc, że chciałbym teraz równie głośno powiedzieć (podkreślę to nawet): w tym wypadku wyszło. I naprawdę jest się czym chwalić (choć nie uniknięto drobnych niedociągnięć).

Polska publiczność nigdy nie zawodzi Brutalistyczna, betonowa bryła Spodka z zewnątrz robi co najmniej monumentalne wrażenie. A w środku... w środku jest jeszcze lepiej. Trybuny ciągną się pod sam sufit - to już nie jest "impreza w kinie", to wielkie, esportowe Koloseum pełne żywiołowo reagujących kibiców. Jak bardzo żywiołowo? Tak, że sami organizatorzy i komentatorzy często podkreślali ze sceny swoje zaskoczenie. Polska publiczność nie zawodzi - przekonali się już o tym choćby organizatorzy imprez siatkarskich czy związanych ze skokami narciarskimi. Nareszcie przyszedł czas i na esport.

IEM Katowice, fot. Polygamia

Szkoda tylko, że nie wszyscy przybyli do Katowic mogli się tym do końca cieszyć i napawać. Choć impreza jest darmowa, to nie może wejść na nią nieograniczona liczba osób - podyktowane jest to kwestiami bezpieczeństwa. Kibiców było tak dużo, że nie wszyscy mogli wejść do środka - i nie miało znaczenia, że ktoś spędził w kolejce już kilka długich godzin. Organizatorzy zachowali się jednak z klasą i w specjalnym komunikacie przeprosili pokrzywdzonych i wytłumaczyli dokładnie całą sytuację. Z klasą zachowali się także kibice, którzy nie odpuścili i postanowili oglądać IEM... z zewnątrz Spodka. Były telebimy, były koksowniki, gdzie można było się ogrzać (choć niektórzy wybrali wariant pt. "kino samochodowe") i były emocje - pewnie wcale nie mniejsze niż w środku.

Wniosek, jaki z tego płynie, może być jeden: kolejna odsłona Intel Extreme Masters w Polsce musi być po prostu większa. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że się odbędzie. A jeśli Spodek nie da już rady (choć jest świetnym miejscem) to, cóż, sky is the limit. Turniej esportowy na Stadionie Narodowym? Czemu nie - pomarzyć zawsze można.

IEM Katowice, fot. Polygamia

A polscy sportowcy... no, z tym bywa różnie I trochę tylko szkoda, że razem z sukcesem organizacyjnym nie przyszły większe sukcesy sportowe. W przypadku dwóch głównych dyscyplin na IEM - StarCrafta 2 i League of Legends - żaden z Polaków nie dotrwał do najważniejszych, niedzielnych etapów zmagań.

Największego pecha miał z pewnością zespół Meet Your Makers. Po piątkowych starciach w turnieju League of Legends z pierwszego miejsca w grupie A pewnie wyszła koreańska drużyna Azubu Blaze. Po jednej wygranej miały zaś: polska MYM, rosyjska Gambit Gaming (dawniej: Moscow 5) i amerykańska Curse. W takim wypadku o drugim miejscu w grupie rozstrzyga rzadko stosowana zasada: od czasu trwania przegranego meczu każdego zespołu odejmuje się czas meczu wygranego (pod uwagę brane są tylko spotkania między rzeczoną trójką). Drużyna z najwyższym wynikiem przechodzi dalej. To dziwna reguła - niestety tym razem zdecydowała o tym, że do półfinału przeszło GG, a nie MYM. Polacy przegrali o... niecałe 3 minuty. Ogromnie żałujemy, ale... dura lex, sed lex.

MYM na scenie, fot. Adela Sznajder

W grupie B również mogliśmy kibicować Polakom. Drużyna Absolute Legends znalazła się w turnieju trochę dzięki szczęściu - zaproszono ją, gdy z udziału dosłownie w ostatniej chwili zrezygnowała amerykańskie Pulse. Dla jej zawodników był to debiut na tak dużej imprezie i... to było widać - Polacy zdecydowanie przegrali wszystkie swoje spotkania. Ostatecznie do dalszych rozgrywek przeszło koreańskie Azubu Frost i europejskie Fnatic, które w decydującym o awansie meczu z SK Gaming zaprezentowało końcówkę już okrzykniętą jedną z najlepszych akcji w całej historii LOL-a. Najlepiej sami zobaczcie te emocje:

W StarCrafcie niestety nie poszło nam wiele lepiej. W piątkowej fazie grupowej brało udział aż sześciu Polaków. Tarson, Tefel, Diestar i Paranoid musieli uznać wyższość innych graczy. Ze swoich grup wyszli tylko dwaj reprezentanci naszego kraju - Mana i Nerchio.

Sobota nie była jednak dla nich szczęśliwa. Początkowo wydawało się, że Mana łatwo pokona Niemca o pseudonimie TLO, ale ostatecznie temu drugiemu udało się jednak wyrównać i doprowadzić do zwycięstwa na decydującej, piątej mapie (w tej fazie starcia toczą się do trzech zwycięstw). Z kolei Nerchio wszystkie trzy potyczki oddał koreańczykowi Daisy.

Komentatorzy StarCrafta 2, fot. Adela Sznajder

Na osłodę możemy się cieszyć z polskiego zwycięstwa w World of Tanks. To co prawda dyscyplina dodatkowa, nieobecna na wielkiej, głównej scenie IEM, ale jednocześnie prężnie się rozwijająca i przyciągająca całkiem sporą liczbę kibiców. W całym turniej brały udział cztery zespoły z naszego kraju. W ostatnim, finałowym spotkaniu jedna z nich - Evil Panda Squad - stanęła naprzeciwko niemieckiej Odem Mortis i... wręcz ją rozniosła, wygrywając pewnie 3:0. Polacy zgarnęli 7 tysięcy euro głównej nagrody, a my mamy nadzieję, że jeszcze nie raz o nich usłyszymy. A jeśli chcecie zobaczyć, co mieli do powiedzenia po wygranej, to poniżej znajdziecie krótki wywiad "na gorąco":

Co wydarzy się w niedzielę? Polacy odpadli, ale nadal jest co oglądać. W League of Legends czekają nas półfinały: Gambit Gaming zmierzy się z Azubu Frost. Faworytami są ci drudzy, bo rosyjscy dominatorzy z poprzedniego sezonu ostatnio są bez formy. Ale kto wie, może nagle wrócą w wielkim stylu? Drugie spotkanie to zaś Fnatic kontra Azubu Blaze. W tym wypadku również faworytami są Azjaci. Czy czeka nas koreański finał?

A w StarCrafcie? Znamy już uczestników pierwszego półfinału - to Niemiec Socke i koreańczyk First. Do drugiego wejdą zaś zwycięzcy pozostałych jeszcze do rozegrania ćwierćfinałów: Dream albo Daisy i PartinG albo YoDa (wszyscy pochodzą z Korei). Cóż, parafrazując znane piłkarskie powiedzenie: StarCraft 2 to taka gra, w której na końcu i tak wygrywają Koreańczycy. Nie zdziwimy się, jeśli tak będzie też tym razem.

YoDa na IEM Katowice, fot. Polygamia

W niedzielę odbywają się jeszcze turnieje w FIFĘ 13 i Counter Strike: Global Offensive. Tam pojawią się jeszcze Polacy. Na IEM to jednak dyscypliny dodatkowe, nie główne, w dodatku raczej mało eksponowane. Ale będziemy trzymać kciuki.

Będzie się działo.

Tomasz Kutera

Obraz

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne