Titanfall 2 to rakietowy skok ku nowemu
Reaktywacja - taki podtytuł mogłaby nosić nowa gra Respawn Entertainment.
Moja gamescomowa przygoda z drugim Titanfallem zaczęła się w czwartek, kiedy przybyłem na umówione wcześniej spotkanie do strefy biznesowej Electronic Arts. Musicie jednak wiedzieć, że od początku imprezy gra była dostępna również na halach konsumenckich. I to w całkiem imponującej postaci.Amerykański wydawca włożył w targi w Kolonii chyba najwięcej pieniędzy ze wszystkich obecnych na miejscu. Ogromne stoisko na kilkaset stanowisk na otwartych halach i pół piętra jednej z hal biznesowych kolejny raz zdawały się mówić: „przyjechaliśmy z pewniakami i wierzymy w ich sukces, dlatego nie oglądamy się na rachunki”. I o ile kolejnej FIFIE czy Battlefieldowi 1 wydatki te na pewno zaprocentują, tak w przypadku Titanfalla możemy mówić o IP nieporównywalnie mniejszym i nie gwarantującym kosmicznej sprzedaży.Tym bardziej imponuje rozmach, z jakim zaprezentowano go na targach. Może chciano wykorzystać efekt dobrego towarzystwa i zakodować w umysłach graczy, że Titanfall 2 to ta produkcja, w którą grali między Battlefieldem 1 a FIFĄ, przez co wypali im się w matrycach kategoria AAA, nawet jeśli w rzeczywistości troszeczkę grze do tego brakuje?Człowiek i maszyna żyjący w symbiozie. Zależni od siebie, całkowicie sobie poświęceni, wspólnie dokonujący rzeczy, jakich nie osiągnęliby osobno. „Traktujemy ją jak nową produkcję z nowej serii” - właśnie w taki sposób próbował nam sprzedać demo gry jeden z jej producentów. Prezentacja odbywała się za zamkniętymi drzwiami, gdzie obejrzeliśmy dokładnie ten fragment rozgrywki:Dokładnie ten, ale bez żadnych cięć, które jackfrags albo umiejętnie i w przemyślany sposób wykonał sam, albo dostał takie zalecenie od Respawn. Ja również nie zamierzam Wam o tych fragmentach mówić, bo rzucają one dość dużo światła na fabułę i pozwalają zbudować teorię, co do jej dalszego ciągu, dlatego dodam tylko, że to co pokazuje od około szóstej minuty jacks trwa przynajmniej dwa razy dłużej i przynajmniej dwa razy widać tam ten szlif, który wyniósł Modern Warfare na szczyty list sprzedaży.
Developer zapewniał, że Titanfall 2 nie będzie tradycyjną strzelanką z punktami respawu przeciwników i zadaniem polegającym na przejściu z miejsca A do miejsca B. Rozgrywkę mają urozmaicić zagadki oraz możliwość podejścia do zadania na kilka sposobów, np. po cichu przekradając się między wrogami albo wparowując z największą giwerą w ekwipunku robiąc totalną rozwałkę.Opinia Maćka Kowalika: Dziwi mnie dobór map do "testu technicznego", bo nie dają tyle okazji do popisywania się mobilnością pilotów, ile by się chciało skoro system działa kapitalnie. Nie każdy w trakcie meczu dochrapie się tu też swojego Tytana, co może zasmucić casuali o ile IW tego nie zmieni. Ale po kilku meczach polubiłem się z tą wczesną wersją. Za kapitalny feeling przy pociąganiu za spust i kozackie akcje, o które jest tu bardzo łatwo. Nie grałem dużo, ale wystarczyło bym zaufał developerom. Boję się tylko, że wbrew oficjalnym komunikatom, nie zagramy w tym roku.Ale nie na kampanię dla jednego gracza postawiono na Gamescomie. Prezentacja, o której mówię, była raczej przystawką przed daniem głównym składającym się z trybu wieloosobowego. Wyposażony w identyfikatory pozwalające na ominięcie kolejki na wspominanych na początku stoiskach (a ta zawijała się przez cały czas kilkukrotnie), spędziłem na serwerach trzy rundy.W pierwszej z nich musiałem polować na pilotów przeciwnika i zbierać przy okazji zielone banknoty z wizerunkiem Benjamina Franklina, a w dwóch kolejnych walczyć o utrzymanie specjalnych punktów kontrolnych, które pozostawały aktywne tak długo, jak przedstawiciele danej drużyny znajdowali się w ich obrębie. Czasami przychodziło to naprawdę ciężko, szczególnie jeśli w pobliżu kręcił się tytan przeciwnika.
W targowej wersji mogliśmy wybrać jedną z czterech klas, które różniły się od siebie umiejętnościami specjalnymi oraz ekwipunkiem.Był oczywiście snajper, operator większych kalibrów i szturmowiec. Mnie osobiście najlepiej grało się wojakiem wyposażonym w linkę z wyciągarką, która pozwalała dostać się w każde miejsce na mapie (a przy okazji przypominała chwile spędzone przy pierwszej części gry). Co ciekawe, gra zwolniła. Konkretnie, to zwolnili piloci. Nie skaczą już tak szybko i tak daleko jak kiedyś, a do tego pozostawiają wrażenie znacznie cięższych.Wielka szkoda, że Respawn nie zdecydowało się przeskoczyć z Source’a na silnik Frostbite. Wciąż odczuwam lekki niesmak, kiedy kilkudziesięciotonowy robot nie może po prostu przebiec przez jakieś metalowe barierki albo nie jest w stanie jednym ruchem ręki zmienić betonowej ścianki w biały proszek.Titanfall 2 zapowiada się całkiem dobrze, a z racji pełnej multiplatformowości ma szansę stać się naprawdę popularną grą sieciową. Ciekawe, czy na tyle popularną, żeby Respawn Entertainment złożone z byłych pracowników Infinity Ward utarło nosa Activision. Cóż, to już pytanie do Was.
Oskar Śniegowski