Tim Sweeney: Microsoft specjalnie będzie psuł Steama przez kolejne aktualizacje Windowsa 10
Kogoś ostro poniosła fantazja, bo taki krok byłby dla firmy strzałem w kolano, co nie zmienia faktu, że Universal Windows Platform niesie za sobą pewne zagrożenia.
26.07.2016 20:17
Tim Sweeney z Epic Games jest jednym z najbardziej zatwardziałych i najostrzejszych krytyków rozwiązania Microsoftu zwanego Universal Windows Platform. Już jakiś czas temu mówił wprost, że gigant zamierza zmienić pecetowy ekosystem w zamknięty monopol będący pod kontrolą Windowsa i Windows Store:
Jest w tym sporo racji i uzasadnionych obaw, podobnie jak w tym, co mówił w maju:
Nie pomaga też to, co jakiś czas temu mówił Phil Spencer – gry korzystające z UWP nie będą z automatu wspierały wszystkich modów, tylko te autoryzowane przez twórców. To rzeczywiście poważny cios, bo Valve takich problemów ze Steamem nie robi. Dostępne tam gry obsługują nie tylko „oficjalne” modyfikacje z Warsztatu, ale też takie pochodzące z innych źródeł.
Choć nie jestem całkowitym przeciwnikiem idei unifikacji platform, to z powyższymi stwierdzeniami się zgadzam. Zamykanie systemu oraz monopol są złe i prowadzą do obniżenia jakości oferowanych produktów. Inna sprawa, że po początkowych problemach takie Quantum Break działa bardzo dobrze, co potwierdził Paweł grając w wersję PC.
Jednak najnowsza wypowiedź Sweeneya zakrawa już na kretyńską teorię spiskową, a nie zdanie szanowanego przedstawiciela branży. W wywiadzie dla magazynu Edge, którego fragment można znaleźć na forum NeoGAF mówi, że Microsoft specjalnie będzie sabotował działanie Steama by zniechęcić do niego użytkowników i zmonopolizować rynek.
Nie wiem, co oznacza stwierdzenie „efekty już są widoczne”, bo Steam działa na Windowsie 10 całkiem stabilnie i nie ma większych problemów wynikających ze złej współpracy z systemem operacyjnym. Poza tym, po co Microsoft miałby to robić? Nie każdy deweloper będzie chciał zamieszczać swoją grę w windowsowym sklepie, nie każdemu do szczęścia potrzebne jest UWP. Po co najpierw dawać graczom DirectX 12, a potem uniemożliwiać korzystanie z oferowanych przez biblioteki możliwości?
Valve nie jest jakąś małą, garażową firmą, tylko właścicielem największej platformy dystrybucji cyfrowej na świecie. Fakt, tutaj też mamy do czynienia z pewną formą monopolu, bo jeśli twojej gry nie ma na Steamie, to równie dobrze nie ma jej wcale, szczególnie jeśli jesteś małym studiem. Jeśli Microsoft faktycznie zacznie kombinować z utrudnianiem, prawnicy Gabena rzucą się na niego jak piranie na świeże mięso w rzece. Szczególnie, że takie działania są łatwe do wykrycia, a w przeszłości Microsoft miał już problemy w związku z próbą monopolizowania rynku, przy okazji dodawania Internet Explorera do każdej kopii Windowsa.
W końcu, nie wytrzymać mogą sami gracze. O ile w ostatnich latach wykazywaliśmy dużą wyrozumiałość na rzucane nam w twarz przez studia i wydawców fekalia, to jeśli stracimy dostęp do setek, a często tysięcy swoich gier na Steamie, możemy po prostu nie wytrzymać. Zdarzało się już, że gracze pozywali Valve, dokładnie to samo mogą zrobić z Microsoftem, a choć firma znana jest z głupich posunięć, na takie raczej się nie zdecyduje.
Bartosz Stodolny