Thimbleweed Park pozwala wyłączyć "irytujące żarty dla wtajemniczonych"
Nie jest to żadna nowość dla najnowszej przygodówki Rona Gilberta, ale kolejny powód by ją pokochać.
Grajcie w Thimbleweed Park. Jeszcze tego nie robicie? To przeczytajcie recenzję Dominika, a potem zacznijcie grać w Thimbleweed Park. Sam po zakończeniu dłuuuugiej przygody z Zeldą rzuciłem się jak wygłodniały na tę grę. I wiecie co? Po ośmiu godzinach absurdalnych rozmów, barwnych postaci i świetnie zaprojektowanych zagadek nie żałuję żadnej wydanej złotówki. Ba, cieszę się niezmiernie, że jeszcze dużo przede mną. To naprawdę świetna gra, w której na każdym kroku czuć, że tworzył ją Ron Gilbert. Fani gatunku dostali prawdziwy skarb.
Zresztą, zwariowana atmosfera Thimbleweed Park zaczyna się już w głównym menu, jeszcze przed rozpoczęciem gry. W opcjach bowiem - oprócz wyboru, jak ma wisieć papier toaletowy w zwiedzanych łazienkach - możemy wyłączyć "irytujące żarty dla wtajemniczonych". Pewnie nikt tego nie robi, nawet jeśli nie czuje się wtajemniczony. Każdy jednak zastanawia się: o co tak naprawdę chodzi?
Thimbleweed Park Launch Trailer
"Irytującymi" żartami dla wtajemniczonych są wszystkie te mrugnięcia do fanów klasycznych przygodówek. W grze pojawia się wiele nawiązań czy to do poprzednich gier Gilberta, czy ogólnie dzieł LucasArts, ochoczo też rozbijana jest czwarta ściana. W piętnastej minucie gry przy wjeździe do miasta spotykamy dwie siostry przebrane za gołębie, które świadczą usługi hydrauliczne i mówią ciągle, że "sygnały są dzisiaj silne". Jedną z naszych odpowiedzi - wśród tych dosyć przyziemnych, dotyczących fabuły - jest wtedy: "zrobiło się nieco dziwnie. Czy powinienem zapisać grę?". To z kolei uruchamia uroczy dialog na temat tego, że nie da się tutaj zginąć i nie trzeba co chwila zapisywać gry w przeciwieństwie do tytułów sprzed ery LucasArts. Chwilę później rozmowa płynnie wraca na właściwe tory osadzone twardo w świecie gry.
W takim razie albo opcję przygotowano dla prawdziwych smutasów, albo jest ona żartem samym w sobie. Patrząc na historię z papierem toaletowym, stawiam grube pieniądze na to drugie. Bo to jednak tak, jak pisał Dominik:
Metażarty wychodzą więc nawet z samej gry i wkradają się do opcji. Bo komu by się niby chciało słuchać "irytujących" żartów dla wtajemniczonych? Mamy 2017 rok! Nie będę jak jakiś zgred cieszył się z głupich nawiązań czy nie wiadomo czego. Lepiej dajcie mi coś, co łatwo wysadzić i co nie ma za dużo słów!
Patryk Fijałkowski
PS Zakończenie tego wpisu było oczywiście topornie prowadzoną ironią, zakończoną równie nagle, co wprowadzoną.
PS2 Zagrajcie w Thimbleweed Park-a-reno.