The Outer Worlds nie będzie wielkie i to bardzo dobrze
Co z kolei mniej dobrze, twórcy mówią skandaliczne rzeczy o robotach.
18.12.2018 | aktual.: 18.12.2018 18:43
Na początek dobre wiadomości. Jak donosi Kotaku, nie powinniśmy się spodziewać, że The Outer Worlds - nowa gra Obsidianu, zapowiedziana na The Game Awards, będzie kolejnym RPG, chcącym bić rekordy dostępnej graczowi powierzchni. Wręcz przeciwnie. Twórcy koncentrują się na tym, żeby to, co mają, było jak najlepsze zamiast ścigać się z innymi pod względem skali.
Przede wszystkim oznacza to, że w grze dostępne będą nie całe galaktyki, nie jeden układ słoneczny nawet, a dwie planety (swoją drogą - tylko dwie planety - ale jesteśmy rozpieszczeni). Te z kolei nie będą otwarte do dowolnej eksploracji, a podzielone na rozmaite obszary, do których gracz będzie zyskiwał dostęp w toku rozgrywki.
Patrząc na takie No Man's Sky, oferujące miliardy planet, z których wszystkie wyglądają tak samo, trudno to wziąć inaczej niż za dobrą monetę. Ale twórcy nie chcą się w ogóle porównywać do gry Hello Games - mówią nawet, że The Outer Worlds będzie mniejsze od Fallouta: New Vegas. Ich nowej grze ma być najbliżej do KOTOR-a 2.
New Gameplay Today – The Outer Worlds Reveal Gameplay
Czyli - super. A co jest mniej super? Tim Cain i Leonard Boyarski, dwóch ojców The Outer Worlds (i pierwszego Fallouta) udzielili ostatnio skandalicznego wywiadu PC Gamerowi. Znaczy pojawiają się w nim pewne interesujące informacje, jak choćby to, że gra unikać ma jasnego podziału na dobro i zło (podobnie jak inne produkcje, przy których pracowali). Zamiast tego gracze mają po prostu zdecydować, po czyjej stronie się opowiedzieć i przyjąć konsekwencje tej decyzji.
Pojawia się również parę ciekawych zdań o tym, że do tradycyjnego zestawu dostępnych graczowi sposobów na rozwiązywanie problemów - czyli "walki, przekonywania i przekradania się" - dojdzie w The Outer Worlds jeszcze czwarty - "towarzysze". Gracz będzie mógł prowadzić postać dowódcy, który zamiast brać sprawy w swoje ręce odpowiednio wykorzystuje umiejętności swoich sojuszników.
Tears in the Rain - Blade Runner (9/10) Movie CLIP (1982) HD
Wszystko to ładnie i pięknie, aż dochodzimy do miejsca, w którym twórcy gry pytani są o to, czy można ją przejść bez zabijania kogokolwiek. Na co Tim Cain odpowiada:
I ja pytam - co to ma znaczyć!? Że jak to "zabicie robota się nie liczy"?
Skandal.
Dominik Gąska