The Legend of Zelda: Skyward Sword. Będzie remake?
Drogie Nintendo, świat (ze mną włącznie) wściekle potrzebuje kolejnej Zeldy. Nawet tylko odświeżonej.
Właściciele konsol Nintendo Switch nie mogą narzekać na brak gier z ikonicznym Marianem. Włoski hydraulik doczekał się wielu mniej lub bardziej udanych odsłon, jak chociażby "Paper Mario: The Origami Kingdom". Rok 2020 miał być pod tym względem jeszcze wspanialszy. 35-lecie "Super Mario Bros.", któremu (nieoficjalnie) miał towarzyszyć wysyp remasterów bądź remake'ów starszych odsłon. W tym temacie nie wszystko stracone, choć zapadła nieco grobowa cisza.
Co innego seria "Legend of Zelda". Dzielny Link podbił "pstryczka" z tytułem "Breath of the Wild" – ponad 20 mln sprzedanych sztuk to nie w kij dmuchał. Potem całkiem nieźle wiodło mu się z uroczym remakiem "The Legend of Zelda: Link’s Awakening" z 1993 r. i w zasadzie tyle.
Owszem, możemy wrócić do nieśmiertelnej klasyki za pomocą oficjalnego emulator NES oraz Super NES, które otrzymujemy w ramach Nintendo Switch Online. Znajdziemy w nich "The Legend of Zelda", "Zelda II: The Adventure of Link" i "The Legend of Zelda: A Link to the Past", ale to mocno leciwe gry, pamiętające kolorowe i rozpikselowane lata 80.
Dlaczego o tym piszę? Otóż w przyszłym roku równolatkiem Mariana zostanie Link. I może to przypadek, ale ktoś się mocno pospieszył na brytyjskim Amazonie i wrzucił do oferty "The Legend of Zelda: Skyward Sword" w wersji na Switcha.
O remasterze tego tytułu plotkowano od dawna, ale niecałe dwa lata temu Nintendo oficjalnie zaprzeczyło jakimkolwiek pracom z nim związanym. Wiadomo też, że Japończycy szykują kontynuację "Breath of the Wild", ale nic nie wskazuje na szybką premierę. Dlatego z tej strony apeluję: drogie Nintendo, świat (ze mną włącznie) wściekle potrzebuje kolejnej Zeldy. Jakiejkolwiek.