The Legend of Zelda: A Link Between Worlds - recenzja

The Legend of Zelda: A Link Between Worlds - recenzja

The Legend of Zelda: A Link Between Worlds - recenzja
marcindmjqtx
29.12.2013 16:54, aktualizacja: 30.12.2015 13:26

Kuba Wojewódzki powiedział kiedyś do jednego z uczestników programu, którego był prowadzącym: „obrzygałeś mnie Twoją interpretacją”. Podobne zdanie miałem, gdy pierwszy raz ujrzałem np. Duke Nukem Forever. Niektóre tytuły, do których czujemy sentyment ze względu na ilość godzin spędzonych z nimi w młodości, nie powinny być przywracane do życia. Powinny pozostać tam gdzie mają się najlepiej - w naszej pamięci. Jest jednak gra, której udało się nie tylko przywrócić wszystko to za co ją uwielbiano, ale także ulepszyć coś już było dobre - mowa o The Legend of Zelda: A Link Between Worlds

Ocena: 5/5: Dzięki kilku poprawkom i technologii Link Between Worlds sprawia wrażenie czegoś zupełnie nowego, zachowując jednocześnie ten efekt nostalgii. Jest tak dużo tytułów, których odświeżone wersje lub sequele nie dorastają do naszych wspomnień. Zeldzie to się udało w 100%

A Link Between Worlds to spadkobierca po A Link to the Past, grze która premierę miała 22 lata temu na SNESie. Nie jest jednak jej sequelem (mimo, że w Japonii wyszła pod tytułem „A Link to the Past 2”) Nie jest to też klasyczny remake gdyż zmieniono zbyt dużo. Najlepsze określenie jakie mam to „alternatywne przygody” Linka. Akcja gry dzieje się w tym samym świecie. Miasta, budynki, ukryte przejścia czy nawet niektórzy mieszkańcy Hyrule znajdują się dokładnie w tych samych miejscach na mapie. Ci sami przeciwnicy kręcą się po tych samych obszarach. Nawet przebudowane na nowo jaskinie-labirynty po których przyjdzie nam błądzić i szukać skarbów przypominają wyglądem te z Link to the Past, zwłaszcza, że na końcu czekają znajomi bossowie. Zwiedzanie jaskiń i kombinowanie nad puzzlami pozostało wciąż tak dobre jak kiedyś.

The Legend of Zelda A Link Between Worlds

Jest to system dzięki, któremu tak bardzo lubię gry, w których dzięki właściwościom jakiegoś nowego przedmiotu otrzymujemy dostęp do nowych lokacji a tym samym do nowych gadżetów, które otwierają kolejne lokacje na mapie itd. W Zeldzie jest to wykonane perfekcyjnie. Ciężko opisać to uczucie gdy po 5 minutach czujemy, że "tak to jest ta grą, którą pamiętam!" To jest ta Zelda, w którą zagrywałem się w młodości i dzięki której pokochałem całą serię.

Po pierwsze, należy napisać, że gra wygląda świetnie. Zwłaszcza z włączonym 3D, który zazwyczaj bardziej przeszkadza niż pomaga. Tutaj sprawia to, że wrogowie mają więcej szczegółów i to poczucie głębi dzięki czemu mimo wielu podobieństw do poprzedniczki patrzymy na grę w zupełnie innym świetle. Zmieniono także sterowanie Linkiem. Robimy to teraz przy pomocy gałki, a krzyżak służy do rozglądnięcia się po okolicy co jest najbardziej przydatne przy rozwiązywaniu licznych zagadek i puzzli.

Fabuła jest tak samo prosta jak była kiedyś: Królestwu Hyrule zagraża kolejne niebezpieczeństwo. Tym razem z rąk Yuga - złego czarownika. Zamienia on w obraz wszystkich siedmiu mędrców i porywa do swojego zamku w Lorule - czarnej, złej wersji Hyrule w innym wymiarze. Wśród porwanych jest oczywiście Księżniczka Zelda.

Cześć z porwanych ukryto w Hyrule, a część w Lorule. Jak Link podróżuje między tymi dwoma wymiarami? Już odpowiadam. Podczas pierwszej potyczki z Yuga, nasz bohater także zostaje zamieniony w obraz. Nie zdradzę Wam jak udaje mu się uciec, ale wydostając się z obrazu zyskuje nową umiejętność - Link może teraz na życzenie zamieniać się w płaski rysunek na każdej ścianie. Jest to bardzo ważna i przydatna umiejętność nie tylko ze względu na fabułę ale i także rozgrywkę. Mimo rzutu izometrycznego, Zelda jest grą 2D. Do tej pory, jeżeli napotkaliśmy na sześcian blokujący jakieś przejście to była to ślepa uliczka. Koniec, kropka. Teraz dzięki umiejętności przyklejania się do ścian, możemy przeszkodę „obejść”. Trzeba więc zacząć myśleć w trójwymiarze. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze podróżowanie między wspomnianymi wcześniej wymiarami, które odbywa się także poprzez przyklejenie do ściany i przejście przez szparę wyrwaną w czasoprzestrzeni. Jest to także element puzzli, na które natrafimy w czasie gry. Czasami aby gdzieś się dostać będziemy musieli przejść między dwoma wymiarami tam i z powrotem kilka razy.

The Legend of Zelda A Link Between Worlds

Pamiętacie jak pisałem, że Linkowi udało się wydostać z obrazu? Nie, wciąż nie zdradzę Wam jak. Ważny w tej historii jest Ravio, który napotkany na początku gry bez jakiejś większej zgody zadomawia się w domu Linka i otwiera w nim sklep. Sprzedaje przedmioty bez których nasz bohater nie będzie wstanie pomóc siedmiu mędrcom. Jest to dość spora zmiana w systemie jaki panował do tej pory w serii gier „Zelda”. Po przejściu konkretnej jaskini-labiryntu dostawało się kolejny przedmiot, dzięki któremu mogliśmy otworzyć nową drogę  i tym samym kontynuować historię. Nasz rozgrywka była więc mimo otwartego świata dość liniowa. Teraz dzięki możliwości kupienia wszystkiego co tylko możliwe już na początku gry, sami wybieramy kolejność w jakiej będziemy ratować porwanych.

Oczywiście nie będzie nas stać aby wszystko kupić za jednym zamachem. Na szczęście nasz dobry Ravio wypożycza Linkowi przedmioty za mniej więcej połowę ich wartości (mimo, że wykorzystuje cały jego dom jako sklep bez żadnej opłaty!) Wypożyczone narzędzia będą w naszym ekwipunku do czasu aż zginiemy. gdy tak się stanie, wracają one magicznie na półki sklepowe. Nie wszystko jednak będzie nam dane kupić lub wypożyczyć. Część przedmiotów, takich jak lepszy miecz, zbroja czy tarcza, które są przydatne w walkach z mocniejszymi przeciwnikami i bossami nie znajdziemy w sklepie. Poukrywano je w skrzyniach w jaskiniach. Warto więc eksplorować i szukać. Jest jeszcze jedna rzecz, która bardzo usprawnia rozgrywkę - wiatrowskazy. Rozsiane po całym Hyrule i Lorule pomagają w szybkim teleportowaniu się między dwoma miejscami, a także są miejscem gdzie możemy szybko zapisać stan gry. Wiatrowskaz trzeba oczywiście wcześniej odnaleźć aby móc z niego korzystać.

The Legend of Zelda A Link Between Worlds

Zelda: A Link Between Worlds nie jest grą długą. Większość czasu spędzimy oczywiście w jaskiniach rozwiązując zagadki, próbując znaleźć wyjście, walcząc z bossami czy szukając poukrywanych skrzyń. Dla kogoś obeznanego z serią będzie to zapewne maksymalnie 20 godzin gry. Jeżeli zapragniemy zebrać wszystkie 100 Maiamie (małe, piszczące, sprytnie pochowane zwierzątka) to będzie można dodać i drugie tyle godzin do końcowego wyniku. A Link Between Worlds nie jest też grą trudną. Bossowie wymagają tego by szybko poznać ich ruchy. Ich pokonanie jednak zazwyczaj wymaga wybrania odpowiedniego przedmiotu. Gdy zatniemy się gdzieś i nie będziemy wiedzieć gdzie mamy się udać zawsze można ubrać specjalne okulary, dzięki którym zobaczymy duszka, który wskaże nam właściwą drogę (nie za darmo jednak, za tę usługę zapłacimy Play Coinsami). Na osobne zdanie zasługuje też z pewnością muzyka. Ta jest zbiorem najlepszych utworów z Link to the Past. Dzięki delikatnemu miksowi idealnie oddaje to co się znajduje na ekranach.

Werdykt Można by powiedzieć, że odświeżenie Link to the Past, które jest jedną z lepszych (jeżeli nie najlepszą) gier z serii o Linku i Zeldzie to skok Nintendo na kasę, ale tak nie jest. Dzięki kilku poprawkom i technologii Link Between Worlds sprawia wrażenie czegoś zupełnie nowego, zachowując jednocześnie ten efekt nostalgii. Jest tak dużo tytułów, których odświeżone wersje lub sequele nie dorastają do naszych wspomnień. Zeldzie to się udało w 100%. Tę recenzję mogę zakończyć więc tylko w jeden sposób - w Zelda: A Link Between Worlds trzeba zagrać! Jeżeli graliście kiedyś w Link to the Past lub graliście w którąkolwiek Zeldę albo po prostu lubicie tego typu gry z otwartym światem i zagadkami to musicie zagrać w Link Between Worlds! Jeżeli nigdy nie graliście w żadną Zeldę, ale jesteście ciekawi o co tyle hałasu z tą marką to musicie zagrać w Link Between Worlds! Dla nie jest to najlepsza gra w jaką grałem na 3DSie i kandydat do Gry Roku 2013.

Ocena: 5/5 - Koniecznie! (Ocenę 5 otrzymują gry bardzo dobre, dopracowane, urzekające - po prostu świetne.)

Wojciech Kubarek

  • Data premiery: 22 listopada 2013
  • Platformy: 3DS
  • Producent: Nintendo
  • Wydawca: Nintendo
  • Dystrybutor PL: Brak
  • PEGI: 7
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)