The Last Guardian rzeczywiście w tym roku
Chyba nikt nie będzie miał nic przeciw, co?
Łał. A pamiętam pierwsze zapowiedzi, gdy gra jeszcze zmierzała na PS3. Niektórzy już nawet nie kojarzą, że kolejne dziecko pana Uedy powstaje od 2007 roku. Wtedy było jasne – duchowy spadkobierca Ico i Shadow of the Colossus musi pozamiatać. Branża jednak nie próżnowała, a wyznaczniki tytułu „na dychę” też pewnie odleciały w innym kierunku. Co nie znaczy, iż nadal nie chcemy w to zagrać. Chcemy. Bardzo.
IGN miał okazję zmierzyć się z demkiem The Last Guardian, a Wy możecie obejrzeć nawet fragment rozgrywki wymieszany z wypowiedziami reżysera. Dowiecie się na przykład, jak powstawał głos Bardzo Fajnego Giganta Trico. Fumito Ueda potwierdził także, że gra nadal celuje w tegoroczną premierę, co napawa go lękiem i ekscytacją. Czas najwyższy, gdyż oprawa graficzna zaczyna powoli obrastać kurzem.
The Last Guardian: Bringing Trico to Life - IGN First
Choć cieszy mnie, że to wciąż ten sam tytuł, którym zachwycałem się generację temu. Przedłużony developing i piekiełko, jakie bez wątpienia musiał przejść Ostatni Strażnik, wcale nie odbiły się na artystycznej wizji dzieła. Nadal po pierwszej sekundzie widać, kto odpowiada za tę grę. Bardzo blisko jej co prawda do Ico, zarówno gameplayowo (współpraca na pierwszym miejscu), jak i wizualnie (te ruiny!), ale to chyba nic złego. Zwłaszcza że od ponad dekady nie dostaliśmy podobnego tytułu.
Rok temu na E3 Sony nakarmiło nasze sentymenty „zmartwychwstaniem” The Last Guardian i pierwszą migawką remake’u Final Fantasy VII, lecz gwoździem programu pozostał Kres Złodzieja. Teraz, gdy Uncharted 4 leży przy konsoli niemal wszystkich użytkowników PlayStation, być może GenDesign (pozostałości po Team Ico) dostaną najważniejszą rolę. No, wiecie, chyba że Santa Monica naprawdę tworzy nowe God of War. Flaki nordyckich bogów będą miały pierwszeństwo.
[źródło: IGN]
Adam Piechota