The Brink - ze śmiercią mi do twarzy

The Brink - ze śmiercią mi do twarzy

The Brink - ze śmiercią mi do twarzy
marcindmjqtx
07.01.2013 18:15, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Gry zazwyczaj polegają na tym, że się wygrywa albo ginie próbując. A co, jeśli bohatera nie da się zabić?

W Brink wcielamy się w śmierć. Czy też raczej w Śmierć, przedstawioną tu jako sympatyczny wielkogłowy, ale jednak ponury, żniwiarz. Zadanie śmierci jest niezwykle proste - musimy zabrać czyjeś życie. Twórcy przedstawili naszą drogę do tego celu w formie dziwnych plansz. Na każdej jest kilka kryształów, które trzeba rozbić, by wreszcie dostać się do tego, w którym kryje się ludzka dusza.

Nie ma jednak tak łatwo i śmierć też ma przeciwników - ale tu już wyobraźnia twórców poniosła, bowiem na drodze kostuchy stają małe czerwone serca oraz latające głowy (przypominające z wyglądu Luke'a Skywalkera) oraz azjatyccy pracownicy korporacji. Co jednak mogą zrobić nieśmiertelnemu bytowi? Nie da się go zranić, więc próbują go spowolnić. Serca czepiają się szat, nie pozwalając na szybkie przeskoki do przodu. Głowy strzelają pociskami, które na sekundę ogłuszają bohatera. A biznesmeni spychają go do tyłu. Trzeba ich unikać albo odpychać, czas jest bowiem kluczowy - gdy się skończy, cel zostaje uratowany, a wielki lekarz pokonuje śmierć.

Choć The Brink nie zachwyca rozgrywką i dość szybko mi się nudził, to podoba mi się pomysł z postacią, której nie da się zabić. Słodka kostucha obwieszona sercami to widok, dla którego można poświęcić grze 5 minut.

Zagracie w nią tutaj. Paweł Kamiński

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)