TGS: Pokaz Crackdown 2
Filmiki z multiplayera to jedno, ale GameVideos umieściło na swoich stronach dwuczęściowy materiał z pokazu gry, który odsłania przed nami dużo więcej.
Wprowadzenie w fabułę mieliśmy już wcześniej. W skrócie - Agencja walczy z organizacją The Cell, która wyłoniła się z fali niezadowolenia, jaka przetoczyła się przez Pacific City po ujawnieniu, że miasto zaatakował tajemniczy wirus, mutujący jego mieszkańców
Początek pokazu to krótka wycieczka przez miasto, które dla autorów jest właściwie jednym z bohaterów gry. W związku z wirusem i atakami zmutowanych pokrak, mieszkańcy miasta w dzień zbierają zapasy, które pozwolą im przetrwać noc.
Po zachodzie słońca miasto się zmienia. Gracz ma czuć się osaczony przez niebezpieczeństwo. Na filmiku zobaczycie, jak zmienia się wygląd Agenta wraz z kolejnymi poziomami. Autorzy chcą, by później gracz czuł, że kieruje bronią, a nie człowiekiem.
Po przeteleportowaniu Agenta widzimy lokację znaną z pierwszej części gry - obserwatorium. W sequelu budynek został mocno uszkodzony. Po pojawieniu się zombiaków autorzy pokazują, że wzięli sobie do serca zarzuty o małym zróżnicowaniu ciosów w poprzedniej grze i teraz opracowali nowy system pozwalający na większą różnorodność i combosy. Będziemy mogli wykorzystywać do walki również elementy otoczenia.
W drugiej części prezentacji panowie ze studia Ruffian pokazują walkę za dnia. Tym razem naszymi przeciwnikami nie są już zmutowane dziwadła, a terroryści z organizacji The Cell. W pierwszej części gry zwykle wpadaliśmy na teren wroga i siedzieliśmy tam dopóki ostatni z przeciwników nie zginął. Teraz zróżnicowanie celów misji ma być dużo większe, ale akurat na tej prezentacji niezbyt to widać.
Autorzy pokazali za to jeden z nowych gadżetów - Mag Granade. Umieszczając nadajnik na obiektach powodujemy ich wzajemne przyciąganie. Pomysł ciekawy, ale na razie nie wynikało z niego zbyt wiele. No, poza śmiechem, gdy "odpalona" butla z gazem nie mogła wyrwać się z pola działania magnesu.
Przyznam, że ten pokaz uspokoił mnie. Crackdown 2 nie jest robiony z myślą o powaleniu konkurencji na kolana. Podobnie jak pierwsza część będzie raczej przyjemną rozrywką, którą będziemy mogli dzielić z innymi graczami. Grafika wygląda... schludnie. Na pewno nie rzuci nas na glebę, ale oczy nie powinny boleć. Pamiętajmy również, że to wczesna wersja gry. Sami zresztą widzicie, że autorzy gry raczej bawią się nią, niż próbują wciskać nam kit. I o to chodzi. Właśnie takie gry zasługują moim zdaniem na szufladkę "sandbox". Autorzy dają nam piaskownicę i zabawki, a co z nimi zrobimy zależy tylko i wyłącznie od nas.