Tennis World Tour to na rynku wydawniczym absolutnie nowa "jakość"
To gra, która definiuje na nowo pojęcie wersji premierowej. Szkoda tylko, że przesuwa granice bezczelności niebezpiecznie daleko...
08.06.2018 16:00
Po Tennis World Tour naprawdę sporo sobie obiecywałem, bo najzwyczajniej w świecie lubię sportówki. Serie takie jak Top Sin czy Virtua Tennis dawno już przykrył kurz i ostatnimi czasy w cyfrowego tenisa najrozsądniej było pograć w GTA 5. Sytuację nieco zmienił Australian Open International Tennis, czyli symulator słynnego turnieju wielkoszlemowego od twórców gier o rugby czy krykiecie. Obok niego, zwiastunem renesansu miał być też Tennis World Tour, nowe dziecko twórców Top Spina, kontynuujące jego tradycję. Po tym jednak co wydarzyło się z chwilą jego debiutu, wątpię, że zgodnie z zapowiedziami twórców urodzi się z tego cała seria...
Wszystko dlatego, że parę dni po premierze i marnych ocenach na poziomie 48% twórcy postanowili zareagować i wyjaśnić, co jest nie tak. Okazało się, że wersja wysłana do sklepów stanowi zaledwie 20% tego, co autorzy mieli w planach. Skutkiem jest nędza w trybach, kie Przyczyną pośpiechu było French Open, które zaczęło się 27 maja, czyli 5 dni po premierze Tennis World Tour. Do wydania gry twórców skłonić miała umowa marketingowa podpisana z organizatorami turnieju. Autorzy zapowiedzieli jednak, że gra zostanie zaktualizowana do pełnej wersji dopiero w 2019 roku. Myślą też już o przyszłości, w 2020-2021 roku chcą wydać kontynuację. Ciekawe czy będzie ich wtedy stać choćby na sklejenie sapera...
To może sprawić, że ktoś wkrótce ruszy na sądową batalię z twórcami. Dziwi mnie taka postawa twórców. Choć sam nie przepracowałem w PR ani jednego dnia, jestem w stanie wyobrazić sobie sto razy lepsze rozwiązanie tej sytuacji. Wystarczyłoby coś w ten deseń: "Drodzy fani, nie wyrobimy się, przekładamy premierę na następny rok, ale jak ktoś zrobił preorder, może pograć w bardzo wczesną wersję. Brakuje tam trybów i szlifu, ale zapewniamy, że będzie lepiej".
Wyszłoby na to samo. Z tym, że nie naraziłoby twórców na hordy słusznie wściekłych z powodu oszustwa graczy. No i prasa pisałaby o World Tourze jako o spóźnionej, ale pełnej potencjału produkcji. Teraz mało kto zresztą ma recenzję TWT, bo twórcy czując pismo nosem, niechętnie rozdają wersję recenzencką. Co dalej? Płatne pudełko i możliwość patrzenia przez rok na ikonkę gry widniejącą w profilu?
Krzysztof Kempski