Tennis World Tour to na rynku wydawniczym absolutnie nowa "jakość"
To gra, która definiuje na nowo pojęcie wersji premierowej. Szkoda tylko, że przesuwa granice bezczelności niebezpiecznie daleko...
Po Tennis World Tour naprawdę sporo sobie obiecywałem, bo najzwyczajniej w świecie lubię sportówki. Serie takie jak Top Sin czy Virtua Tennis dawno już przykrył kurz i ostatnimi czasy w cyfrowego tenisa najrozsądniej było pograć w GTA 5. Sytuację nieco zmienił Australian Open International Tennis, czyli symulator słynnego turnieju wielkoszlemowego od twórców gier o rugby czy krykiecie. Obok niego, zwiastunem renesansu miał być też Tennis World Tour, nowe dziecko twórców Top Spina, kontynuujące jego tradycję. Po tym jednak co wydarzyło się z chwilą jego debiutu, wątpię, że zgodnie z zapowiedziami twórców urodzi się z tego cała seria...
Wszystko dlatego, że parę dni po premierze i marnych ocenach na poziomie 48% twórcy postanowili zareagować i wyjaśnić, co jest nie tak. Okazało się, że wersja wysłana do sklepów stanowi zaledwie 20% tego, co autorzy mieli w planach. Skutkiem jest nędza w trybach, kie Przyczyną pośpiechu było French Open, które zaczęło się 27 maja, czyli 5 dni po premierze Tennis World Tour. Do wydania gry twórców skłonić miała umowa marketingowa podpisana z organizatorami turnieju. Autorzy zapowiedzieli jednak, że gra zostanie zaktualizowana do pełnej wersji dopiero w 2019 roku. Myślą też już o przyszłości, w 2020-2021 roku chcą wydać kontynuację. Ciekawe czy będzie ich wtedy stać choćby na sklejenie sapera...
To może sprawić, że ktoś wkrótce ruszy na sądową batalię z twórcami. Dziwi mnie taka postawa twórców. Choć sam nie przepracowałem w PR ani jednego dnia, jestem w stanie wyobrazić sobie sto razy lepsze rozwiązanie tej sytuacji. Wystarczyłoby coś w ten deseń: "Drodzy fani, nie wyrobimy się, przekładamy premierę na następny rok, ale jak ktoś zrobił preorder, może pograć w bardzo wczesną wersję. Brakuje tam trybów i szlifu, ale zapewniamy, że będzie lepiej".
Wyszłoby na to samo. Z tym, że nie naraziłoby twórców na hordy słusznie wściekłych z powodu oszustwa graczy. No i prasa pisałaby o World Tourze jako o spóźnionej, ale pełnej potencjału produkcji. Teraz mało kto zresztą ma recenzję TWT, bo twórcy czując pismo nosem, niechętnie rozdają wersję recenzencką. Co dalej? Płatne pudełko i możliwość patrzenia przez rok na ikonkę gry widniejącą w profilu?
Krzysztof Kempski