Tekken Tag Tournament 2 - recenzja
12 lat. Tyle musieliśmy czekać na Tekken Tag Tournament 2. Po testach singla ostrzyłem sobie pazury na grę w sieci, nie zawiodłem się. To kawał solidnego mordobicia w najlepszym tekkenowym stylu.
Ocena: 4/5 - Warto „Tekken Tag Tournament 2” to najbogatsza odsłona serii na tej generacji konsol. Świetny tryb Fight Lab pomoże amatorom w treningach, a spośród 50 wojowników każdy wymiatacz wybierze kogoś dla siebie. Świetny powrót serii Tag Tournament.
Tekken zadebiutował na pierwszym PlayStation i doczekał się 6 pełnoprawnych odsłon. 12 lat temu ktoś w Namco Bandai wpadł na świetny pomysł, by stworzyć poboczną serię, w której głównym bohaterem nie jest jeden wojownik, ale dowolnie wybrane przez gracza pary. To był strzał w dziesiątkę - do dziś „Tekken Tag Tournament” przez wielu uznawany jest za najlepszą odsłonę serii. Tym razem również staniemy do walki w dwójkach, tyle tylko, że z właściwą dla tej generacji konsol klasą.
Szczur doświadczalny Jednym z bonusów w stosunku do automatowej wersji Tekken Tag Tournament 2 jest tryb Fight Lab. To taki fabularyzowany samouczek, który z nowicjuszy wyciśnie siódme poty, a wymiataczom przypomni zarówno podstawowe, jak i zaawansowane techniki walki. Taki sposób przedstawienia treningu jest o tyle ciekawy, że przez cały czas jego trwania ulepszamy Combota, robota bojowego. Zarabiane przez niego punkty doświadczenia można następnie wydać na odblokowanie konkretnych ataków. Tym samym tworzymy własnego zawodnika, którego można następnie wystawić do walki. To zdecydowanie lepszy i ciekawszy pomysł na krótki tryb fabularny, szczególnie jeśli pamiętacie chybioną opowieść w „Tekken 6”.
Kiedy już zaliczycie wszystkie wyzwania Laboratorium Walki (na padzie od 360 to naprawdę niezły wyczyn), na pewno będziecie chcieli sprawdzić, co „Tekken Tag Tournament 2” umożliwia samotnemu wojownikowi. Zestaw jest standardowy - arcade, trening, walki drużyn, walka z duchem, tryb czasowy oraz przetrwanie. Pierwszy z nich to na dobrą sprawę kwintesencja samotnej przygody, a zachętą do jej sprawdzenia mogą być krótkie filmiki dotyczące każdej z około 50 postaci dostępnych w grze. Na niższych poziomach trudności to bułka z masłem, choć finałowe dwa wcielenia ślicznej Jun Kazama mogą niejednego wojownika zirytować. Warto wiedzieć, że kluczem do sukcesu jest odpowiednie wykorzystanie drużynowych akcji, bez nich jesteście na straconej pozycji. Można też spróbować stanąć do walki z jednym wojownikiem, wtedy jest zdecydowanie łatwiej. Bo trzeba Wam wiedzieć, że pary nie są przymusowe i w zasadzie w każdym trybie możecie grać w pojedynkę. Wtedy wojownik jest trochę silniejszy i odporniejszy, dzięki czemu walki 2 na 1 są odpowiednio zbalansowane.
Nowe pomysły Danie graczom pierwszego „Tekken Tag Tournament” w lepszej oprawie byłoby dla Namco Bandai strzałem w kolano. Firma postanowiła więc wprowadzić kilka nowości. Odświeżono ataki wszystkich zawodników występujących w grze, a ponadto dodano kilka nowości do drużynowych zmagań w parach. Tag Combo pozwala zmienić zawodnika chwilę przed tym, jak wystrzelicie przeciwnika w powietrze (juggle). To bardzo mocne w skutkach rozwiązanie, które po wybiciu wroga w górę pozwala wprowadzić na arenę postać lepiej radzącą sobie w długich kombosach. Rezultat może być dla przeciwnika opłakany. Tag Crash umożliwia natomiast wezwanie towarzysza w trudnej sytuacji, co często kończy się przerwaniem zabójczej kombinacji wroga. Tag Throw, podobnie jak Tag Assault, pozwala wykorzystać właściwe dla danej drużyny ataki łączone, po których niespecjalnie jest co z przeciwnika zbierać.
Zmianie nie uległy natomiast podstawowe zasady walki w parach. Wciąż kluczem do sukcesu jest odpowiedni dobór zawodników i przygotowanie na tej podstawie strategii walki. I tu dobra rada - nie należy zawsze kierować się sympatią do poszczególnych postaci lub stopniem opanowania ich ciosów. Często ważniejsze jest odpowiednie dobranie pary tak, by za pomocą zmian poszerzyć wachlarz ciosów i technik. Czy wybierzecie dwie postacie prezentujące skrajnie różne podejście do walki? To już zależy od Was, ale ostrzegam, że Jun i Asuka to słaba para, którą konsolowy przeciwnik błyskawicznie rozszyfruje, blokując większość bardzo podobnych ataków obu długonogich ślicznotek. Przyznam się bez bicia - wciąż jestem na etapie wyboru odpowiedniej pary. Na razie stanęło na zestawie Jun Kazama i Bruce Irvin, ale podpatruję połączenia, które spotykam w sieci, i pewnie na tej podstawie stworzę dwa finalne zestawy.
Stary, dobry Tekken Wiele osób zastanawiało się nad popularnością serii Tekken i pewnie nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że przystępność i frajda płynąca z rozgrywki to jedne z ważniejszych powodów. Możecie być wymiataczami albo zupełnymi amatorami, a i tak będziecie czerpać przyjemność z rozgrywki, niezależnie od tego, czy staniecie do walki z konsolowym przeciwnikiem, czy na kanapie, z trzymającym drugiego pada kolegą. „Tekken Tag Tournament 2” jest właśnie taki - przystępny dla nowicjuszy i niezwykle wymagający dla wszystkich tych, którzy chcą trenować, podnosić swój poziom. A gra zachęca do wielogodzinnej zabawy. Przyjemność płynąca z podstawowego opanowania choć jednego zawodnika jest ogromna, a pierwsze wygrane z żywym przeciwnikiem, czy to siedzącym obok, czy znajdującym się po drugiej stronie kuli ziemskiej, motywują do kolejnych godzin poświęconych treningom. To taki urok, któremu trudno się oprzeć.
Wskakujemy do sieci Do sieciowej zabawy w „Tekken Tag Tournament 2” potrzebny jest kod sieciowy. Znajdziecie go w pudełku z grą. Aby zarejestrować się w World Tekken Federation, należy natomiast wejść do trybu on-line i przepisać do strony serwisu specjalny kod z menu gry.
Pamiętam problemy, jakie miał z trybami sieciowymi „Tekken 6”. Wtedy Namco Bandai szybko wypuściło łatkę, która się z nimi uporała. W przypadku TTK2 takiej potrzeby nie ma, kod sieciowy już od premiery pozwala na komfortową walkę. A to zapewne głównie ze względu na sposób dobierania przeciwników - możemy bowiem ustalić, jaki ping nam odpowiada, dzięki czemu nie będziemy stawać na arenie z osobami, które ze względu na słabą jakość łącza mogłyby popsuć zabawę. W praktyce działa to tak, że lagów nie uświadczyłem praktycznie ani razu, a samo szukanie przeciwników działało sprawnie i nie kazało mi ślęczeć przed ekranem. Co ciekawe, podczas wyszukiwania przenosimy się do sali treningowej, gdzie możemy potrenować wybraną postacią z Mokujinem. Kiedy tylko gra odnajdzie dla nas rywala, zostaniemy od razu rzuceni na właściwą arenę. Super pomysł, pozwala rozgrzać palce i nie każe bezmyślne wlepiać wzrok w ekran wyszukiwania.
Grać można i w zwykłych, i w rankingowych starciach, samotnie lub w dwójkach - podobnie jak w trybach dla jednego gracza, możliwe są zarówno pojedynki 2 na 2, jak i 1 na 2, przy czym jeśli zdecydujecie się na jedną postać, będzie ona odpowiednio mocniejsza, co pozwala zachować balans. Jeśli tryby sieciowe w „Tekken Tag Tournament 2” miały być ostateczną próbą, to Namco Bandai wyszło z niej obronną ręką. Brawo.
Światowa Federacja Tekkena World Tekken Federation to darmowa usługa, która ruszyła wraz z premierą gry. Za jej pomocą stworzymy sieciową społeczność fanów bijatyki, będziemy mogli śledzić osobiste osiągnięcia i rekordy, łączyć się ze znajomymi w drużyny oraz brać udział we wszelkiej maści turniejach. Porównamy również swoje osiągnięcia z innymi graczami, co na pewno w wielu osobach rozpali ducha rywalizacji. Takiego pomysłu Tekken potrzebował - na pewno niejednokrotnie korzystaliście z podobnych rozwiązań przy okazji strzelanek pokroju „Halo”, „Battlefield” czy „Call of Duty”. Co znajdziemy na stronach WTF? Komplet informacji dotyczących naszej przygody w sieci - poczynając od podstawowych statystyk dotyczących wyników poszczególnych starć, przez szczegóły (kiedy, z kim, na jakiej arenie), a kończąc na danych dotyczących samotnej zabawy - zdobytych osiągnięciach, ilości wirtualnej waluty, czy zdobytych poziomach dla każdej z postaci, którą kiedykolwiek, w jakimkolwiek trybie graliście. Świetne!
Prawie robi różnicę Macie telewizor i okulary obsługujące 3D? Koniecznie sprawdźcie trójwymiar w TTT2. Nie da się tak grać za każdym razem, bo rozbolą Was oczy, ale warto docenić sposób, w jaki Namco Bandai sobie z tym poradziło. Wygląda to świetnie.
Nie ma jednak róży bez kolców i choć rażących błędów w „Tekken Tag Tournament 2” nie zauważyłem, to od razu rzuciła mi się w oczy jedna rzecz. Ogromne podobieństwo do „Tekken 6”, przede wszystkim jeśli chodzi o oprawę. Umówmy się, szósta odsłona serii nie rzucała na kolana i podobnie jest w przypadku TTT2. To koniec tej generacji konsol, ale wierzę, że Namco Bandai mogłoby wykrzesać więcej ognia w kwestiach wizualnych. Modele postaci wyglądają nieźle, ale można było się pokusić o więcej szczegółów. Podobnie jest w temacie aren, na których przyjdzie nam walczyć - podziemna jaskinia z wodą po kostki jest super, ale już humorystyczna łąka nie - trąci kiczem i wydaje się robiona na kolanie. Zarówno od tak dużej firmy, jak i tak dużej marki oczekiwałem niestety więcej, swoistego zwieńczenia generacji HD. Najwyraźniej na kolejny skok „Tekkena” będziemy musieli poczekać do premiery nowych sprzętów. A szkoda.
Werdykt To najbardziej dopakowana odsłona serii i dokładnie to, na co przez ostatnie 12 lat czekali miłośnicy bijatyk. Fight Lab nauczy nowicjuszy walki, a około 50 dostępnych w grze zawodników to jak mokry sen każdego miłośnika serii Tekken. Namco Bandai sprzedaje nam solidnego kopa. Nie ma się nad czym zastanawiać, to obok odświeżonego „Mortal Kombat” najlepsza bijatyka ostatnich kilkunastu miesięcy.
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów).
Paweł Winiarski
Data premiery: 14 września 2012 Deweloper: Namco Wydawca: Namco Bandai Games Dystrybutor: Cenega PEGI: 16
Grę do recenzji dostarczył dystrybutor.
Tekken Tag Tournament 2 (X360)
- Gatunek: bijatyka
- Kategoria wiekowa: od 16 lat