Tekken 6 (po poprawce) - recenzja
Gra Rok 2009 to naprawdę dobry okres dla wszystkich fanów bijatyk. Mieliśmy kilka dużych powracających serii, ale również zupełne nowości i to w dodatku 2D takie jak BlazBlue: Calamity Trigger. Sam natomiast najbardziej czekałem na kolejny Turniej Żelaznej Pięści, czyli serię, która jest dla mnie wyznacznikiem standardów jeśli chodzi o bijatyki. Na Tekken 6 czekaliśmy 4 lata (pomijam DR na PSNie), ale zmiany od wydania na PS2 miały być naprawdę spore. Nowe tryby, w pełni działająca rozgrywka sieciowa, kilka nowych postaci i świetna grafika - tyle by mi wystarczyło. W tej recenzji odpowiemy sobie na pytanie czy Namco Bandai dobrze spożytkowało ten czas i stworzyło hit tego poziomu, co poprzednie części serii. Rozgrywka Tekken 6 nie zrewolucjonizował rozgrywki w żaden sposób i to wciąż bijatyka, w której dwóch kolesi okłada się rękami i nogami. Największą nowością, a zarazem porażką jest tutaj tryb scenariusza, w którym z walk na arenach Namco postanowiło zrobić chodzoną bijatykę z pseudofabułą. Nad tym trybem dość długo znęcałem się w pierwszych wrażeniach, więc teraz obiecuję skrócić opis do minimum. Słaba grafika, niedziałająca kamera, trudności w sterowaniu i kiepskie sceny przerywnikowe - tak można streścić tryb scenariusza. Nie byłoby w tym nic złego, bo przecież wszyscy wiemy, że nie o to chodzi w Tekkenie, gdyby Namco tak silnie nie promowało tego trybu. Większość osiągnięć/trofeów dotyczy właśnie niego. Dodatkowo kasę potrzebną na zmianę wyglądu postaci również najszybciej zdobędziemy w scenariuszu, gdzie za jedną planszę dostajemy koło 100-150 tysięcy, a za jedną walkę na arenie raptem 5. Najbardziej żenujące natomiast było zablokowanie filmików końcowych postaci (kto grał w któregoś Tekkena ten wie, że wyglądają super) w trybie Arcade, obejrzymy je jedynie walcząc na arenie w trybie scenariusza.
Jeśli chodzi o pozostałe tryby, to nie może być tutaj mowy o zmianach, ale w sumie nie jest to żadna wada, bo mamy naprawdę spory wachlarz możliwości. Do dyspozycji dano nam tryb Arcade, Versus, Ghost Battle, który powinniście już kojarzyć czy też Team Battle, w którym ustalamy drużyny do 6 wojowników i tłuczemy się, aż któraś ekipa padnie oraz trening, Survival i Time Attack. To wszystko jeśli chodzi o offline, ale tak naprawdę jest tego, aż nadto, bo w większości wystarczyłby zwykły Versrus.
Co ważne, w Tekkenie 6 mamy również tryb sieciowy. Przy okazji pierwszych wrażeń dość mocno krytykowałem go, przede wszystkim przez ogromne lagi i brak płynności, nawet gdy gra wskazywała, że powinno być dobrze. Namco wzięło sobie do serca narzekania graczy, bo w tym tygodniu wyszła poprawka, która miała poprawić błędy z parowaniem graczy, wyświetlaniem jakości połączenia i samymi walkami w sieci. No i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony jej efektami.
Teraz przed każdą walką jesteśmy pytani, czy na pewno przy takiej jakości połączenia mamy ochotę w ogóle grać, bo po co tracić ranking z powodu lagów. Sama informacja o jakości połączenia jest dużo bardziej trafna i w końcu można komfortowo pograć na zielonym, a nawet na żółtym oznaczeniu. Nie ma również już efektu braku płynności, przez który większość ataków nie miała sensu. Co prawda za mało testowałem ten tryb po poprawkach, żeby jasno powiedzieć, że jest już na plus w Tekkenie 6, ale na pewno jeden z największych minusów gry właśnie zniknął, bo będziemy mogli również popykać sieciowo, gdy akurat znajomi nie mają czasu wpaść.
System walki Oczywiście najważniejszą rzeczą w Tekkenie był i będzie system walki. Ten nie przeszedł w zasadzie zbyt wielkich zmian i nadal jest świetny i dynamiczny, choć dorzucono na niego trochę nowego lakieru, czyli wprowadzono drobne zmiany. Największa zmiana na minus w mojej ocenie to upośledzenie poruszania się po arenie. Teraz gra w defensywie jest dużo trudniejsza, a to właśnie przede wszystkim dlatego, że backdashe praktycznie kompletnie nas już nie ratują przed ciosami nacierającego przeciwnika. Zresztą podobnie jak uniki (sidestepy), które również zostały osłabione, czyli jedyne co pozostało to atakować lub zostać zmiażdżonym. Z drugiej strony to na pewno pozytywnie wpływa na odbiór samej gry - Tekken 6 wydaje się być zdecydowanie dynamiczniejszy i bardziej efektowny niż poprzednicy.
Systemowe nowości są jeszcze dwie - Bound oraz Rage. Zacznijmy od tego drugiego, bo mi przypadł do gustu, choć sądzę, że na turniejach nie będzie lubiany. Namco zdecydowało się na dość kontrowersyjne rozwiązanie - postaci, której pozostaje mało życia włącza się tryb zwiększający zadawane obrażenia o 50%. Jest to o tyle ciekawe, że powracający w ten sposób przeciwnicy okazują się często zwycięzcami, a gra jest bardzo emocjonująca. Bound natomiast to właściwość specjalna niektórych ciosów pozwalająca na dobicie przeciwnika do ziemi i dalszą kontynuację juggle'a. Myślę, że w praktyce większość graczy nie zwróci na to specjalnej uwagi, wypracowując sobie po prostu dobrą kombinacje wpychającą przeciwnika na ścianę. Mimo wszystko zmiana wydaje mi się być na plus, bo przecież o juggle w Tekkenie tak naprawdę chodzi.
Nie zmieniła się natomiast jedna rzecz, która od zawsze jest największą zaletą Tekkena. W jego odniesieniu świetnie sprawdza się powiedzenie: easy to learn, hard to master. Praktycznie chwilę po złapaniu pada nasi znajomi będą już radośnie okładać się po twarzach i nawalając w przyciski wykonywać różne finezyjne ataki. Potem wy dołączycie do rozgrywki i pokażecie im, że w Tekkenie liczą się również umiejętności. Ta gra stworzona jest dla wszystkich typów graczy i chociaż sądzę, że turniejowcy będą z szóstki najbardziej niezadowoleni to i tak będą się w niego zagrywać.
Dużą zaletą jest również mnóstwo postaci, z którymi zdążyliśmy się już polubić i od razu możemy się rzucić w wir walki. Oczywiście są małe wyjątki (Yoshimitsu), ale większość starych znajomych przeszła jedynie drobne zmiany i dostała po kilka świeżych ataków, więc nie będzie problemu z ich rozpracowaniem.
Trochę gorzej z nowymi nabytkami w Tekkenie, które wydają się urywać po prostu z cyrku. Pokracznie walcząca Zafina, Miguel czyli prawie hiszpański toreador oraz Bob będący przykładem nieudanego eksperymentu programistów z Namco. Wygląda jak wielki hamburger, a rusza się jak lżejsze postacie, odnoszę wrażenie, że jest trochę przekombinowany i za mocny przy okazji. Co innego emo Lars będący kolejnym Mishimą (mało ich?) tylko tym razem z nieprawego łoża i robocik Alisa strzelający we wrogów własną głową. Mam nadzieję, że wystarczy, bo cyrk właśnie odjechał. Niestety to proste przykłady pokazujące, że gra nie stara się nabrać cięższego charakteru, a wręcz odwrotnie - zasila szeregi kangurów, pand i misiów. Następnym razem będą rekiny z rakietami?
Oprawa Od kiedy pamiętam Tekken był zawsze graficzną orgią, która pokazywała, na co stać kolejne maszynki Sony. Zresztą każdy znajomy, który wypominał mi graficzną niemoc konsol był od razu raczony Tekkenem i szybko zmieniał zdanie. No i szczerze mówiąc nie byłem przygotowany na to, co czekało na mnie na Xboksie 360.
Gdybym napisał o nowym Tekkenie, że jest brzydki to byłoby to pewne niedomówienie. Napiszę zatem, że kolejny Turniej Żelaznej Pięści nie jest po prostu ładny, a już na pewno w żadnym wypadku nie wyznacza żadnych standardów jeśli chodzi o grafikę. Przede wszystkim czuć tutaj, że gra ma dwa lata, bo tyle czasu temu wyszła wersja automatowa.
Namco naprawdę nie chciało się przysiąść nad grafiką, więc postanowiło wszystko zatuszować blurem, który na szczęście można wyłączyć w opcjach. No i sugeruję, żeby skorzystać z tej możliwości natychmiast po uruchomieniu gry. Po prostu niezależnie od konsoli takie działanie uwolni trochę zasobów systemowych i na 360 dzięki temu uzyskamy lepszą rozdzielczość, a na PS3 dodatkowo dwukrotne AA. Nie wiecie dlaczego to mówię? Ano dlatego, że blur miał po prostu ukrywać dwa bardzo znaczące fakty, jeśli chodzi o nowego Tekkena. Przede wszystkim gra jest renderowana w rozdzielczości niższej niż 720p, co widać, a dodatkowo pozbawiona AA, co również kłuje w oczy.
Zostawmy jednak technikalia i wróćmy do samej grafiki - areny wyglądają bardzo kiepsko. Nie ma na nich wystarczającej liczby polygonów, wszędzie pojawiają się średnie i słabe tekstury, a i bitmapowe tło nie wypada najlepiej. Z 18 aren dostępnych w grze bardzo fajnie wypadają jedynie Lightning Storm (lądowisko, na którym walczymy podczas burzy) oraz Manji Valley (za śnieg, w którym toczy się walka).Ponieważ obiecałem się już więcej nie znęcać nad trybem scenariusza to powiem tylko, że grafika tam jest na poziomie chodzonych bijatyk z PS2 i to wcale nie jest przesadzone.
To w czym panowie z Namco nadal są mistrzami i prawdopodobnie jeszcze na długo pozostaną to animacje postaci. Dla mnie to małe mistrzostwo świata i chyba najlepsze animacje jakie widziałem we wszystkich bijatykach. Takich zachwytów nie będzie już w przypadku samych modeli postaci - patrząc na Tekkena jako serię,chciałoby się, by były bardziej szczegółowe i przede wszystkim troszkę lepiej oteksturowane, choć żeby nie było, nadal są ładne.
Jeśli chodzi o muzykę to w zasadzie nie mam praktycznie zarzutów, bo większość jakoś się wpasowuje w Tekkena, chociaż plansza z owcami i jodłowaniem w tle, to może być dla niektórych odrobinkę za dużo. Mnie natomiast rozbawiło.
Werdykt Tekken 6 to dla mnie jednak lekkie rozczarowanie, może nie tak wielkie jak czwóreczka, ale na tyle duże, żeby o tym napisać. Nie dlatego, że to gra, która miała wykręcony marketing i na którą wszyscy czekali od wydania poprzedniej części, ale dlatego, że w żadną inną serię bijatyk nigdy nie grało mi się tak dobrze. Teraz przyszedł Tekken 6 i niby nadal ta teza jest prawdziwa, ale sporo z tej magii, którą darzyłem serię prysło. Kiepskie pomysły dewelopera, dziwne nowe postacie i tryb scenariusza oraz częściowo kiepska grafika to nie to, czego odczekiwałem od Tekkena. Natomiast, gdy odpaliłem tryb versus i siadłem do konsoli z kumplami, to czułem, że to wciąż ten sam Turniej Żelaznej Pięści, ten sam system walki i ta sama radocha co kilka lat temu. Dodatkowa łatka naprawiająca online usunęła jeden z największych minusów gry. Natomiast ostateczna ocena jest konfrontacją świetnego systemu walki i nowego kierunku jaki obrało dla Tekkena Namco.