Te same ceny w cyfrowej dystrybucji w całej Unii? Tego chce Komisja Europejska
Jednakowe ceny i oferta Steama, Xbox Live, PlayStation Network i innych platform w całej Europie. To według Brukseli recepta na rozwój rynku cyfrowej dystrybucji. Czy rynek cyfrowej dystrybucji tego potrzebuje?
Czas sprowadzić ujednolicony rynek Unii Europejskiej w cyfrową erę - obalić ściany regulacji i 28 lokalnych rynków zamienić w jeden. Czytamy na stronie inicjatywy Digital Single Market. Propozycja zakłada, że dystrybutorzy cyfrowych dóbr (my skupiamy się oczywiście na grach wideo) musieliby przygotowywać jednakową ofertę dla wszystkich krajów członkowskich UE. Na PlayStation Network, Steamie, Xbox Live czy GOG-u na terenie Unii dostępne byłyby te same gry w dokładnie tych samych cenach.
Uproszczone i zmodernizowane zasady sieciowych zakupów ponad granicami zachęcą więcej firm do sprzedaży w internecie i pomogą w rozwoju takich rynków, jak gry. Tłumaczą przedstawiciele Komisji Europejskiej.
Czy rynek gier szczególnie tej pomocy potrzebuje? Rosnące z roku na rok obroty w cyfrowej dystrybucji sugerują, że nie. Czy my tych zmian potrzebujemy? Zastanówmy się.
Większość platform i tak oferuje już gry w zasadzie w tej samej cenie w całej Europie. Większym problemem zdaje się być krzywdzący przelicznik 1 dolar = 1 euro. Na to Komisja Europejska nic jednak nie zaradzi. A co z wymuszaniem jednakowej oferty na całym Starym Kontynencie? Jako gracze z Polski nie jesteśmy chyba jakoś szczególnie pomijani w premierach czy dostępności gier. A jeśli już jakaś platforma chce ograniczać zasięg okrajaniem asortymentu w pewnych krajach, to przecież i tak strzela przede wszystkim we własną stopę.
Co nie oznacza oczywiście, że Digital Single Market, by jakoś szczególnie graczom przeszkadzała. Ceny gier w krajach z walutami słabszymi niż euro (czyli na przykład w Polsce) i tak przeliczane są z europejskiej waluty. Wejście inicjatywy w życie nie oznaczałoby zatem wzrostu wydatków na gry. Ujednolicenie może mieć jednak zakulisowe korzyści dla dostawców treści, o ile pójdą za nim odpowiednie zmiany w prawie handlowym. Strefa Schengen mocno ułatwiła życie podróżującym po Europie. Jej odpowiednik w świecie gier mógłby zrobić to samo dla producentów gier. Wprowadzenie nowego tytułu na jeden unormowany rynek to mniejszy wysiłek niż sprostanie wymogom 28 krajów.
Co pomysł Komisji Europejskiej - zakładając, że wejdzie w życie - może oznaczać dla sprzedawców z perspektywy giganta cyfrowej dystrybucji? O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli rodzimego sklepu Good Old Games. Damy Wam znać, gdy poznamy ich spojrzenie na sprawę.
[Źródło: MCV]
Piotr Bajda