TD: Ferrrari Racing Legends - pierwsze wrażenia

TD: Ferrrari Racing Legends - pierwsze wrażenia

TD: Ferrrari Racing Legends - pierwsze wrażenia
marcindmjqtx
14.03.2012 14:00, aktualizacja: 07.01.2016 15:55

Test Drive: Ferrari Racing Legends to najnowsza odsłona serii Test Drive, nie będąca kontynuacją pod-serii Unlimited, której stworzenie zostało powierzone Slightly Mad Studios - twórcom Need for Speed: Shift. Mieliśmy okazję wypróbować tytuł sygnowany marką Ferrari, lecz czy będzie tak samo pożądany jak auta tego producenta? Ferrari Racing Legends to najnowsza odsłona serii Test Drive, nie będąca kontynuacją pod-serii "Unlimited", której stworzenie zostało powierzone Slightly Mad Studios - twórcom Need for Speed: Shift. Mieliśmy okazję wypróbować tytuł sygnowany marką Ferrari, lecz czy będzie tak samo pożądany jak auta tego producenta?

Okiem Macieja Pierwsze co trzeba zaznaczyć, to fakt, iż dostępny sprzęt nie pozwolił sprawdzić fizyki samochodów tak, by rzetelnie ocenić model jazdy - dlatego nie będę tego robił. Jedyne co mogę stwierdzić, to iż niewiele różni się od tego z Shifta (w końcu obie produkcje zostały stworzone przez Slightly Mad Studios). Praktycznie zawsze tylna oś traci przyczepność i zakręty musimy pokonać charakterystycznym driftem. Test Drive: Ferrari Racing Legends na pewno symulacją nie jest - to raczej przyjemne połączenie z wyścigami zręcznościowymi. Liczba dostępnych samochodów robi wrażenie - jest ich ponad 50 - od tych najstarszych po najnowsze. Tras jest dosyć mało, większość w 2-3 wariacjach, w tym najpopularniejsze, takie jak Monza, Spa, Nurburgring, czy Monaco (lecz może dostaniemy dodatkowe trasy w formie DLC). Tryb kariery wydaje się być ciekawy, a to właśnie za sprawą przekroju samochodów marki Ferrari przez kilkadziesiąt lat. Ciekawostką jest, że gdy zaczynamy wyścig starych modeli, na ekranie pojawia się charakterystyczny filtr symulujący oglądanie czarno-białego filmu. Okiem Adama Wystarczy zasiąść do pada, ustawić odpowiedni poziom trudności, odpalić silnik i proszę - gramy w porządną grę zręcznościową w której głównym bohaterem jest Ferrari. Przyzwyczajony do systemu zniszczeń z Burnouta Paradise, czy chociażby ostatniego Dirta, nie mogłem znieść widoku jak moje Ferrari, którym uderzyłem centralnie w inne auto - też Ferrari, nie odniosło żadnych obrażeń. Być może to wina wczesnej wersji gry, lecz bardziej skłaniałbym się ku decyzji producenta tej marki, który nie chciał, by gra pokazywała jak jej samochody są demolowane przez takich niedzielnych kierowców jak ja. Gra oferuje zamknięte trasy/tory, a chciałbym pojeździć po otwartym mieście i chwalić się moją bryczką. No cóż, nie na takie marzenia ta produkcja. Na dwoje oczu Graficznie FRL ma swoje mocne i słabe strony, wersja testowa nic nie przycinała, modele wykonane są bardzo szczegółowo, lecz niestety same tory do najładniejszych nie należą. Brzydkie pobocza i nieciekawe otoczenie wywołały mieszane odczucia, lecz zastosowanie "filtrów z epoki", które możecie zobaczyć na naszym filmiku, które rozpoczynają "misje" kampanii, dodają grze uroku. Jedynym błędem jakim udało nam się wychwycić, podczas ponad godzinnej sesji w TD:FRL, było dziwne zachowywanie się widoku z wewnątrz kokpitu - szwankował tu system oświetlenia, lecz na pewno ekipa Slightly Mad Studios zdoła naprawić ten błąd do czasu premiery. To bodajże jedna z pierwszych tak dużych produkcji jaką ma okazję dystrybuować IQ Publishing (głównie znane jest z przygodówek, ostatnia przygoda firmy z grą "Rajd Polski” raczej do przełomowych nie należy). Czy uda się IQ wcisnąć w rynek gier wyścigowych? O tym przekonamy się w maju, wraz z premierą Test Drive: Ferrari Racing Legends. Okiem Macieja Pierwsze co trzeba zaznaczyć, to fakt, iż dostępny sprzęt nie pozwolił sprawdzić fizyki samochodów tak, by rzetelnie ocenić model jazdy - dlatego nie będę tego robił. Jedyne co mogę stwierdzić, to iż niewiele różni się od tego z Shifta (w końcu obie produkcje zostały stworzone przez Slightly Mad Studios). Praktycznie zawsze tylna oś traci przyczepność i zakręty musimy pokonać charakterystycznym driftem. Test Drive: Ferrari Racing Legends na pewno symulacją nie jest - to raczej przyjemne połączenie z wyścigami zręcznościowymi.

Liczba dostępnych samochodów robi wrażenie - jest ich ponad 50 - od tych najstarszych po najnowsze. Tras jest dosyć mało, większość w 2-3 wariacjach, w tym najpopularniejsze, takie jak Monza, Spa, Nurburgring, czy Monaco (lecz może dostaniemy dodatkowe trasy w formie DLC).

Tryb kariery wydaje się być ciekawy, a to właśnie za sprawą przekroju samochodów marki Ferrari przez kilkadziesiąt lat. Ciekawostką jest, że gdy zaczynamy wyścig starych modeli, na ekranie pojawia się charakterystyczny filtr symulujący oglądanie czarno-białego filmu. Moim zdaniem warto czekać, szczególnie, że na nadmiar wyścigów narzekać nie możemy.

Okiem Adama Wystarczy zasiąść do pada, ustawić odpowiedni poziom trudności, odpalić silnik i proszę - gramy w porządną grę zręcznościową w której głównym bohaterem jest Ferrari.

Przyzwyczajony do systemu zniszczeń z Burnouta Paradise, czy chociażby ostatniego Dirta, nie mogłem znieść widoku jak moje Ferrari, którym uderzyłem centralnie w inne auto - też Ferrari, nie odniosło żadnych obrażeń. Być może to wina wczesnej wersji gry, lecz bardziej skłaniałbym się ku decyzji producenta tej marki, który nie chciał, by gra pokazywała jak jej samochody są demolowane przez takich niedzielnych kierowców jak ja.

Gra oferuje zamknięte trasy/tory, a chciałbym pojeździć po otwartym mieście i chwalić się moją bryczką. No cóż, nie na takie marzenia ta produkcja.

Na dwoje oczu Graficznie FRL ma swoje mocne i słabe strony, wersja testowa nic nie przycinała, modele wykonane są bardzo szczegółowo, lecz niestety same tory do najładniejszych nie należą. Brzydkie pobocza i nieciekawe otoczenie wywołały u nas mieszane odczucia, lecz zastosowanie "filtrów z epoki", które możecie zobaczyć na naszym filmiku, które rozpoczynają "misje" kampanii, dodają grze uroku.

Jedynym błędem jakim udało nam się wychwycić, podczas ponad godzinnej sesji w TD:FRL, było dziwne zachowywanie się widoku z wewnątrz kokpitu - szwankował tu system oświetlenia, lecz na pewno ekipa Slightly Mad Studios zdoła naprawić ten błąd do czasu premiery.

Pierwszy kontakt z grą daje pozytywne wrażenie, no bo kto by nie chciał usiąść w fotelu Ferrari i przejechać się nim choćby odrobinę? Ta gra daje nam taką możliwość (oczywiście wirtualnie), lecz raczej nie jest spełnieniem marzeń fanów marki, zarówno Test Drive, jak i Ferrari. Nieco więcej będziemy mogli powiedzieć o grze, gdy zostanie wydana jej pełna wersja, której jesteśmy ciekawi.

To bodajże jedna z pierwszych tak dużych produkcji jaką ma okazję dystrybuować IQ Publishing (głównie znane jest z przygodówek, ostatnia przygoda firmy z grą "Rajd Polski” raczej do przełomowych nie należy). Czy uda się IQP wcisnąć w rynek gier wyścigowych? O tym przekonamy się w maju, wraz z premierą Test Drive: Ferrari Racing Legends.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)