Tatolbrzymy i plazmoce, czyli nowe tłumaczenie BioShocka

Czasami nie sposób przypomnieć sobie skąd wziął się pomysł. W tym przypadku pewne fakty pozostają bezsporne: po pierwsze, niedawno udało mi się wreszcie skończyć „BioShocka”, w czym towarzyszyła mi moja dziewczyna w roli widza, a po drugie, również chwilę temu, skończyła ona czytać „Diunę” i bawiliśmy się, porównując wersje przekładów. Z tej drugiej rozrywki przez osobę Jerzego Łozińskiego przeszliśmy do tłumaczeń „Władcy Pierścieni”. Gdzieś, w którymś momencie, coś zaiskrzyło nam w synapsach i pojawiło się pytanie - ciekawe, jak Jerzy Łoziński przetłumaczyłby grę "BioShock"?

Tatolbrzymy i plazmoce, czyli nowe tłumaczenie BioShocka
marcindmjqtx

15.11.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:43

Wbrew pozorom kwestia jest intrygująca - w końcu pan Łoziński słynie z kontrowersyjnych i nieortodoksyjnych tłumaczeń, ze słowotwórstwa idącego w poprzek skojarzeń większości ludzi, a niekiedy także logiki. W przypadku klasyków fantastyki jak "Diuna" czy "Władca Pierścieni" jest to raczej obciążeniem, ale w przypadku takiego dzieła jak "BioShock" mogłoby to być zaletą.

Świat przedstawiony w "BioShock" nie jest przecież tylko alternatywną rzeczywistością lat sześćdziesiątych, jest on dziwaczny, wykręcony, po prostu inny. Mamy w nim zalewane wodą, rozkładające się podwodne miasto Rapture, w którym pozostali już tylko opętani żądzą władzy szaleńcy, jak Andrew Ryan czy Frank Fontaine, ludzie zmienieni w mordercze bestie przez eksperymenty z DNA, a także najbardziej chyba charakterystyczne dla tej gry pary upiornych małych dziewczynek, zbierających materiał genetyczny ze zwłok, oraz towarzyszących im ochroniarzy, przypominających golemy potężnych istot w skafandrach głębinowych.

Może właśnie do tego poczucia obcości, dziwaczności i zagubienia, jakimi emanuje "BioShock" pasowałyby słowotwórcze gierki Jerzego Łozińskiego? Zamiast zwykłego, sztampowego tłumaczenia, zamiast klasycznych i bezpiecznych strzelb, plazmidów i toników genetycznych, może lepiej sprawdziłyby się rusznice, plazmoce i gen-flasze, albo nawet bardziej powykręcane dziwolągi językowe?

Wyobraźmy sobie zatem pana Łozińskiego, jak zabiera się do tłumaczenia, w wyniku czego otrzymujemy

Plazmoc (Plasmid) - nieważne, że mamy słowo plazmid w języku polskim, ale trzeba jakoś zasugerować w nazwie potężną moc, jaką one dają. Alternatywnie: Plazmory, Mocoplazmy (brzmi jak kataplazmy), Genoplazmy, Plazmiany.

Splotwór (Splicer) - wstyd przyznać, ale bardziej podoba mi się wersja z oficjalnego spolszczenia, to znaczy "genofagi" - niby jest daleka od oryginalnego terminu, ale dobrze przekazuje esencję tych opętanych zbieraniem Adama humanoidów. Jerzy Łoziński byłby dumny. Tu natomiast mamy słowo złożone ze skojarzeń z czasownikiem "to splice" (splatać, sklejać) wymieszanym z rzeczownikiem "potwór". Alternatywnie: Splociarze, Genożercy, (S)krawacze, Mieszańcy, Miszlingi (tu dodatkowa złowroga historyczna konotacja), Splojserzy (fonetyczne spolszczenie, brzmi trochę jak kirasjerzy, tak bardziej retro).

Panoptikum Promocji (Circus of Values) - panoptikum to staroświeckie słowo na zbiór osobliwości, wystawę dziwactw, czyli doskonale brzmi jako zamiennik pospolitego cyrku, natomiast promocje zamiast wartości, bo chodzi przecież o okazyjne zakupy - zaś w bonusie mamy aliterację.

Gen-Flasze (Gene Tonics) - odpowiednio retro i pasuje do stylizowanego wyglądu tychże.

Komora Rewitalizacyjna (Vita Chamber) - bo podobny trzon dotyczący witalności, a "chamber" można przetłumaczyć jako komora, por. "gas chamber" czyli komora gazowa. Alternatywnie: Komnata Rewitalizacyjna, Rewitalizator, Rewiwikatron.

Tatolbrzym (Big Daddy) - tu biłem się z myślami, bo przedrostek gargantu- sugerujący coś olbrzymiego bardzo by tu pasował. Wygrało jednak słowo brzmiące jakby wymyśliło je dziecko. Alternatywnie: Tatulec, Golemojciec, Ojcolbrzym, Gargantopiekun, Gargantojcor, Gargantator.

Siostrzyga (Little Sister) - drugi człon sugeruje żerowanie na ludziach, co moim zdaniem dobrze odpowiada naturze tych małych potworów. Alternatywnie: Siostrzyca, Strzygsiorka, Siostrzygątko.

Sekurobot (Security Bot) - stosunkowo prosty neologizm łączący w jedno funkcję i opis tych latających maszyn. Alternatywnie: sekuritatory (z nawiązaniem do nazwy rumuńskiej służby bezpieczeństwa), bezpieczoty, robezpieczatory (zainspirowane "dowozicielatorem" z "Zamieci" Stephensona w tłumaczeniu Jędrzeja Polaka).

Eden Zbieracza (Gatherer's Garden) - zastąpmy zwykły ogród ogrodem rajskim, co jest o tyle usprawiedliwione, że "BioShock" mocno odwołuje się do symboliki biblijnej (Adam, Ewa, a także sama nazwa miasta, Rapture, która oznacza wniebowzięcie wiernych na początku apokalipsy). Alternatywnie: Ogród Zbieracza, Genoptikum, Geneden, Eden Gromadziciela.

Dyktatura Proletariatu (Power to the People) - ze względu na skojarzenia z brzmieniem komunistycznego hasła. Alternatywnie: Władza w Ręce Ludu albo Moc dla Ludu, jako dokładne tłumaczenie.

Wynajdź-mi-to (U-invent) - kolejne stosunkowo proste tłumaczenie, ale tu niespecjalnie jest pole do popisu. Alternatywnie: Wynalazotron, Wynajdotron, Wynalazicielator (znowu echo Stephensona).

Bronie - rusznica zamiast strzelby, tomcio zamiast pistoletu maszynowego, bo jest to tzw. Tommy gun, francuz zamiast klucza, bo tak zwyczajowo mówi się na klucz francuski (mimo że akurat w grze mamy do czynienia z kluczem angielskim), chemiotacz zamiast prostego działa chemicznego. Rewolwer, kusza, kamera - bez zmian.

Rezultat? Opowiadanie o przygodzie w podwodnym Rapture mogłoby wyglądać na przykład tak:

myślałem, że Siostrzyga jest sama, ale jak tylko podszedłem, rozdarła się, usłyszałem łomot i z tyłu wypadł na mnie wściekły Tatolbrzym. Zanim się zorientowałem, przywalił mi świdrem. Na chwilę zajął go mój zhaczony Sekurobot, ale zaraz potem Tatolbrzym znowu zaszarżował w moją stronę. Zasunąłem mu serią z tomcia, ale wyszła mi amunicja i zostałem tylko z francuzem, więc jak mnie dopadł, to było pozamiatane. Odrodziłem się w Komorze Rewitalizacyjnej sporo dalej, więc po drodze zawadziłem o Panoptikum Promocji, żeby uzupełnić naboje i o Eden Zbieracza, gdzie dokupiłem nową Plazmoc. W międzyczasie władowałem się na samotnego Splotwora

Czy nie brzmi to jakoś bardziej klimatycznie i w stylu "BioShocka"? A może Wy, drodzy czytelnicy, zasugerujecie własne nazwy? Kto wie, może urodzi się z tego jakieś alternatywne spolszczenie, w opozycji do nudnego oficjalnego.

Bartłomiej Nagórski

Tekst pierwotnie ukazał się na stronie JawneSny.pl

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.