Targi ON/OFF – święto polskich graczy?

Targi ON/OFF – święto polskich graczy?

Paweł Kozierkiewicz
25.10.2010 17:53

Targi ON/OFF – święto polskich graczy?

Kiedy zastanawiałem się nad tym, jakie były w Polsce udane imprezy growe, cały czas na myśl przychodziły mi dwie. Pierwsza (i bardziej współczesna) to Poznań Game Arena. Druga (zdecydowanie historyczna) to Gambleriada. Na obu wyczuwalny był klimat związany z graniem. Było widać, że osoby je odwiedzające to zapaleni gracze, którzy chcą w fajnej dla nich atmosferze pooglądać nadchodzące tytuły, wziąć udział w turniejach i popatrzeć na atrakcyjne hostessy :). Wydawcy i dystrybutorzy dokładali też starań, aby przyciągnąć do swoich stoisk jak najwięcej odwiedzających, proponując im najróżniejsze konkursy, prezentując swoje hity i robiąc wokół siebie jak największe show.

Bida panie, bida...

Na targach ON/OFF zabrakło wszystkiego. Nie było odpowiedniego klimatu, jaki towarzyszy innym tego typu imprezom. W dość przestronnej jednej z warszawskich hal wystawienniczych Expo rozstawiło się około 30 wystawców. Organizatorzy nie zadbali o zbudowanie odpowiednich dekoracji, które mogłyby spowodować poczucie, że oto trafiliśmy na wyjątkowe targi. W niedużych boksach swoje produkty prezentowali producenci sprzętu dla graczy (m.in. Razer, Asus, Steelseries), telewizorów (Toshiba, Hannspree, JVC, LG), komórek (Sony Ericsson, Nokia, MyPhone) i nagłośnienia (Seenheiser, Sonos). Swoimi grami z warszawską publicznością zechcieli podzielić się tylko: Nintendo, Microsoft i CD Projekt.

A gdzie LEM? Co z Cenegą? Próżno było też szukać stoiska Sony, Electronic Arts czy Ubisoftu. Jak na „Targi Elektroniki Użytkowej i Gier Video” tych ostatnich było jak na lekarstwo. Czy nieobecni nie mieli czym się pochwalić? Oczywiście, że nie. Biorąc pod uwagę rozpoczynającą się przedświąteczną ofensywę, niepojawienie się tylu tuzów w branży trzeba uznać za totalną porażkę i znaczne obniżenie rangi całego wydarzenia.

Przechadzając się po hali wystawowej, wszystko dało się obejrzeć w jakieś 20 minut. W przypadku zdecydowania się na wypróbowanie np. Kinecta, zagranie w TRON-a czy w Chopin Music Maker czas ten wydłużał się do jakiejś godziny. I to wszystko za 30 złotych, jakie należało zapłacić przed wejściem.

Źródło artykułu:WP Gry
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)