Symulator jazdy konno, nudne wycieczki krajoznawcze - Rockstar podczas GME 2018 pokazał mało akcji w RDR 2
A ja na to: i co z tego?
Podczas konferencji GME 2018 w Indianapolis Rockstar pokazał za zamkniętymi drzwiami sporą część rozgrywki - 20 minut. Reakcje widzów okazały się dość... zaskakujące. I dla prezentujących grę nie była to miła niespodzianka.
Według wielu uczestników pokazu (wiele komentarzy znaleźć można na Reddicie), był on po prostu nudny. Owszem, zwrócono uwagę na piękną grafikę i bogactwo świata, ale ponoć brakowało akcji.
Chociaż... w demie pojawiła się scena napadu na bank, która ukazywała wielość ścieżek. Gracz mógł wszystkich pozabijać albo oszczędzić NPC, trzymając ich na muszce. W dodatku, w odróżnieniu od GTA V, możliwa jest pełna improwizacja oraz zmiana planu już w trakcie akcji. I ten element gry doczekał się zresztą negatywnych komentarzy - napad był ponoć zbyt powolny.
Ale zaraz potem główny bohater udał się do lasu, gdzie spacerował przy dźwiękach gitary, co również nie spodobało się niektórym widzom. Z informacji czysto technicznych - nie jest pewne, jak będzie wyglądała i czy w ogóle będzie obecna mechanika auto namierzania. Komentarze każą jednak przypuszczać, że będzie to umiejętność ograniczona do sporadycznie uruchamianego trybu slow-motion.
Oczywiście, nie jest tak, że wszyscy posnęli przy gameplayu. Niektórzy starają się bronić pokazu i zrzucają jego mało porywający charakter na karb kiepskiej organizacji imprezy. Ale takie negatywne wypowiedzi miesiąc przed premierą mogą wpłynąć na wyniki sprzedaży. To jak zatem będzie z tym RDR 2?
Prawdę mówiąc, oglądając rozgrywkę, wolę napawać się widokami i poznać świat, niż być świadkiem dziesiątek starć. Czemu? Bo jakość walki to wypadkowa kilku elementów: pada/kontrolera, kombinacji klawiszy, czułości myszy/joysticka, czułości kamery, pola widzenia. Patrząc na to, jak walczy inny gracz, nie wiem, jak leży broń, jak się zachowuje w kombinacjach różnych technik. Klawiszologia, elastyczność i prędkość postaci - są to rzeczy, które ciężko jest ocenić na podstawie samego wideo. Pamiętam, że w drugiej części Wiedźmina Geralt wydawał mi się strasznie ciężki, jego środek ciężkości czuć było nisko przy ziemi, a bieg sprawiał wrażenie, jakby był to ostatni zryw białowłosego, po którym wyrżnie on twarzą w ziemię. Nie pasowało mi to do niego zupełnie, a w trzeciej części zostało nieco poprawione w stronę większej zwinności postaci. Z kolei Aloy (Horizon Zero Dawn) lekko się wspina, ale już skoki w przód są takie jakby ucięte w połowie. Ale gameplaye w ogóle tego nie sugerowały. To moje bezpośrednie, fizyczne doświadczenie dało takie wnioski.
Strzelaniny w Rage 2 wyglądają pięknie, ale czy faktycznie będziemy w pełni uczestnikami tej feerii barw i rozbłysków? Jak szybkie będzie można wykonywać zwroty podczas podniebnych podróży w Anthem?
Nie zrozumcie mnie źle - odrobina akcji też jest mile widziana, ale Red Dead Redemption 2 ma stać opowieścią. A do snucia owej potrzebne są chwile spokoju. Mam nadzieję wynudzić się podczas biwakowania nad brzegiem strumienia i, póki co, żadne komentarze nie sugerują, że będzie inaczej. Ponadto jest to jedna z tych gier, których świat wciąga bez reszty i eksplorowanie go jest celem samym w sobie.
Ale o tym przekonamy się już 26 października.