Światłoooooo, nie zgaśnie choćbyś chciał - o kierunku artystycznym w Splinter Cell: Blacklist
To już drugi z rzędu materiał o Splinter Cell: Blacklist, na który nie mogę sobie ponarzekać. Jestem niepocieszony.
13.12.2012 | aktual.: 21.01.2016 16:49
Tym razem autorzy opowiadają o świetle, cieniach i plecach Fishera.
Sam znów się nie odzywa. Jupi.
Nie ma za bardzo na co pomarudzić, bo Blacklist wygląda ładnie. Podobają mi się szczególnie refleksy i krople spływające po obiektywie lewitującej za Samem kamery. Jestem fanem takich patentów od czasów Vice City i tryskającej na ekran krwi.
Ostatnio też chwaliłem Blacklist. Mam nadzieję, że nie stanie się to tradycją, bo nie lubię nowego kierunku obranego przez serię. Bliżej premiery powinny zapanować żniwa dla podobnych mi hejterów, bo Ubi w końcu zacznie chwalić się wybuchami i Rambo Fisherem.
Nie mogę się doczekać.
Premiera wiosną przyszłego roku.
Piotr Bajda