Wg Sony do naruszenia bezpieczeństwa doszło 19 kwietnia. Firma 26 kwietnia przyznała, że w ręce cyberwłamywaczy wpadły wszelkie dane osobowe przypisane do kont w usłudze, łącznie z numerami kart kredytowych czy płatniczych.
Reakcje graczy wahają się od przerażenia przez nerwowe żarty po deklaracje utraty zaufania do koncernu. Rozmiar i skala włamania sprawiły jednak, że zareagowali politycy.
Amerykański senator Richard Blumenthal wystosował publiczny list do prezesa amerykańskiego oddziału Sony domagając się wyjaśnień, czemu firma zwlekała z powiadomieniem użytkowników o uzyskaniu dostępu do ich danych przez osoby niepowołane. W podobnym, acz spokojniejszym tonie, wypowiadał się na ten temat także przedstawiciel japońskiego rządu.
W odpowiedzi koncern broni się, że tyle musiało to trwać, aby specjalnie wynajęta zewnętrzna firma oszacowała rozmiary włamu. Dopiero 26 kwietnia Sony zaczęło ostrzegać swoich klientów, że bezpieczeństwo ich danych (hasła, adresy etc.) zostało zagrożone.
Otwartym pozostaje pytanie, kto może stać za włamaniem. Najbardziej oczywistym celem oskarżeń jest międzynarodowy kolektyw hackerski Anonymous, który od kilku tygodni toczy w internecie wojnę podjazdową z Sony. Choć na początku kwietnia grupie udało się na krótki czas spowolnić działanie PlayStation Network, to na skutek oburzenia opinii publicznej graczy, którzy po prostu chcieli grać, wycofało się z sieciowych ataków i utrzymuje, że obecnie nie ma nic wspólnego z problemami usługi.
Na pochwałę zasługuje fakt, że Sony wskazało poszkodowanym klientom metody obrony przed kradzieżą tożsamości - jak i gdzie można pobrać raport o swoim zadłużeniu, aby sprawdzić czy ktoś na skradzione dane nie zaciągnął jakichś zobowiązań i jak ostrzec odpowiednie instytucje o możliwości użycia skradzionych danych. Tak przynajmniej postępuje amerykański oddział firmy. Polski ograniczył się do opublikowania oficjalnego ostrzeżenia przetłumaczonego przez automatycznego translatora.
Co ciekawe giełda prawie w ogóle nie zareagowała na oficjalne informacje o naruszeniu bezpieczeństwa usług Sony. Dla inwestorów liczą się zyski a nie bezpieczeństwo klientów.
Kurs akcji Sony w Nowym Jorku
Kurs akcji Sony w Tokio
Klienci więc muszą bronić się sami - tego typu włamania zdarzały się i będą się zdarzać, należy mieć świadomość, że dane które podajemy w aplikacjach społecznościowych czy sklepie internetowym mogą zostać wykradzione. Jeśli ktoś podał swój numer karty w PlayStation Store, powinien teraz ją zastrzec, aby uniemożliwić jej obciążanie w sklepach które nie sprawdzają kodu bezpieczeństwa. A przed podaniem numeru nowej karty w sklepie SOny czy jakimkolwiek innym , warto się zastanowić, czy nie lepiej wybrać inne, bezpieczniejsze sposoby płacenia za cyfrowe usługi i towary.
Sony deklaruje, że jest obecnie na dobrej drodze aby usługa została ponownie włączona. Tak ma się stać "w przeciągu tygodnia".
Konrad Hildebrand, Janusz Urbanowicz