Super Street Fighter IV - recenzja
Capcom słynie z wielokrotnych wznowień swoich gier, w których zmiany często polegają jedynie na detalach ważnych dla społeczności fanów danego tytułu. Podobny los spotkał właśnie Street Fighter IV. Pytanie, czy to co uczyniono w Super Street Fighter IV warte jest tego, by ponownie inwestować w ten tytuł i to wcale nie tak małe pieniądze (jeden z popularnych sklepów internetowych wycenia grę na blisko 150 zł). Cóż, to zależy.
Pół-kółko i pięść Jeżeli stoczyliście w Street Fighter IV już setki pojedynków, ten fragment śmiało możecie sobie odpuścić, jeśli nie zapraszam. Nowa odsłona w samej swojej esencji niczym nie różni się od poprzedniej, jeśli więc zastanawiacie się czy to dobra okazja by spróbować świata Street Fightera IV należy Wam się kilka słów wyjaśnień. Tym bardziej, że część z Was, podobnie jak ja, może kierować się sentymentem do Street Fightera II. Czwarta część ma niemal identyczny system walki oparty na trzech rodzajach uderzeń pięścią (mocna, średnia, słaba) i nogą (jak poprzednio). Przy wyprowadzaniu ciosów liczy się także ruch gałką odpowiedzialną za poruszanie się postaci, a programiści z Capcom wymagają od nas sporej precyzji. Przyjdzie nam zatem wyczyniać nią najdziksze ewolucje - kręcić będziemy ćwierć obrotu, pełen obrót, trzy-czwarte, pół obrotu, kreślić będziemy gałką literę "z" i robić z nią jeszcze mnóstwo innych rzeczy tylko po to by w połączeniu z odpowiednią kombinacją klawiszy wyprowadzać niesamowicie wyglądające ciosy specjalne.
Niestety pad do Xboksa nie ułatwia nam zadania, a raczej stara się przeszkadzać w precyzyjnym wykonywaniu kombinacji. Jeśli macie zamiar grać w SSFIV na poważnie tocząc pojedynki w sieci, nie obejdzie się bez zakupu arcade sticka. W przeciwnym razie z góry będziecie mieć trudniej niż przeciwnik. Musicie też wiedzieć, że Street Fighter IV nie wybacza błędów. Nawet jeśli nauczycie się perfekcyjnie wyprowadzać ciosy, to nie jest powiedziane, że będzie mieć szansę wykonać je w walce, te są bowiem z reguły toczone w bardzo szybkim tempie i często o zwycięstwie decydują raczej techniki prostsze, ale łatwe do natychmiastowego wykonania. Podobnie jak w starych Street Fighterach tu też można przyprzeć przeciwnika do narożnika i zalać go gradem ciosów nie dając nawet szans na obronę.
Wreszcie trzeba sobie powiedzieć, że Street Fighter IV jest grą trudną i bardzo techniczną. Wymaga od gracza prawdziwego zaangażowania, każe mu poświęcić dziesiątki godzin na trening jeśli ten chce osiągać jakieś wyniki. Jeżeli nie macie ochoty na wyzwanie, SSFIV po prostu nie jest dla Was. Ci, którzy skusiliby się niesamowicie dopracowaną oprawą i całym tym odczuciem, które sprawia, że grając czujemy się jakbyśmy mieli maszynę arcade w domu (która na szczęście nie pożera nam żetonów), ale przyzwyczaili się już, że gry coraz rzadziej robią graczowi "pod górkę" mogliby czuć się nieco rozczarowani. Nie jest to też gra, w którą można pograć bezstresowo ze znajomymi. Owszem, można próbować, ale pod warunkiem, że najpierw wyjaśnicie im w długim wykładzie skomplikowany system gry, a potem zainwestujecie jeszcze więcej czasu by mógł nauczyć się choć kilku ciosów specjalnych.
Zmiany, zmiany, zmiany No dobrze, charakter rozgrywki w edycji z przedrostkiem Super się nie zmienił, cóż zatem tu nowego? Chyba po raz pierwszy w serii od razu mamy dostęp do wszystkich zawodników. Nie musimy więc kończyć trybu arcade kilkanaście razy, by odkrywać nowe postacie. Niby to miłe ale trochę odbiera niespodziankę i nie zachęca do toczenia pojedynków z konsolą. W porównaniu z SF IV doszło 10 zawodników, co daje nam razem imponującą liczbę 35 postaci. Oddać trzeba twórcom, że pomimo takiego natłoku zawodników, niemal każdym gra się inaczej. Oczywiście można ich podzielić na kilka grup, ale każda postać ma swoją pulę brudnych zagrywek ułatwiających zwycięstwo, mocne i słabe strony.
Takie bogactwo sprawia, że na pewno każdy znajdzie nawet więcej niż jedną postać dla siebie. Wśród nowych zawodników mamy i wielkie powroty: T.Hawk, Dee-Jay Adon, Guy, Cody, Ibuki, Makoto, Dudley i debiuty - Juri oraz Hakan. Dwie zupełnie nowe postacie są ciekawe i z pewnością znajdą swoich zwolenników. Juri posługuje się Tae Kwon Do i jest przy tym bardzo szybka jak chyba każda kobieca postać w tej odsłonie, Hakan to powolny Turek, którego mocną stroną są różnego rodzaju chwyty, rzuty i tym podobne techniki. Co ciekawe, Hakan może dodać sobie sporo zwinności wylewając na siebie oliwę.
W stosunku do Street Fighter IV nieco lepiej zbalansowano postacie, ale Setha w finałowej walce w trybie arcade nadal niezwykle trudno pokonać. Doszły również nowe ciosy i comba. Zmianą kosmetyczną jest powrót znanych z SF II plansz bonusowych - znów możemy rozwalić samochód czy rozbijać beczki. To miły gest w stronę fanów pamiętających Street Fightera II, ale w zasadzie jedynie ciekawostka. Problem jednak w tym, że zmian jest na tyle mało, że wspominają o tym praktycznie wszyscy recenzenci a także okładka gry, a tak być nie powinno.
Największe zmiany zaszły w rozgrywce sieciowej, w której pojawiły się nowe tryby. Dla mnie zdecydowanie najciekawsza jest walka drużynowa (od czterech do ośmiu graczy podzielonych na dwa obozy). Każdy zawodnik walczy po kolei do momentu, aż w przeciwnej drużynie nie zostanie już nikt do pokonania. Co prawda sporo tu oglądania pojedynków innych graczy, ale Super Street Fighter IV jest przyjemny nawet wówczas.
Patrzenie na grę innych czeka nas również w trybie Endless Batlle, w którym jeden zawodnik walczy tak długo aż nie przegra, by w końcu został tylko jeden. Na oglądaniu polega również Replay Channel, w którym możemy sobie obejrzeć powtórki różnych walk. Miło, że możemy tworzyć turnieje. Lagów co prawda nie uświadczyłem, ale na razie na serwerach jest niewielu graczy, a i moje domowe łącze ma całkiem niezłe parametry.
Niestety nadal opisy ciosów potrafią być bardzo mylące i sądzę, że wydając lepszą wersję Capcom powinien to poprawić. Podobno instrukcja sporo w tej sprawie wyjaśnia, ale sam tego stwierdzić nie mogę, gdyż wersja recenzencka jest jej zwyczajnie pozbawiona. Brakuje mi tu też możliwości wydłużenia paska życia walczących. Co prawda takie rozwiązanie jest znane raczej z innych serii, ale byłoby miło dostać je w odświeżonej wersji, co zdecydowanie mogłoby wydłużyć pojedynki.
Warto, nie warto? Jak już wspomniałem, to zależy. Jeśli nie masz Street Fighter IV to właśnie nadarzyła się najlepsza okazja by wejść w to uniwersum i dołączyć do społeczności graczy, potrafiących poświęcić dziesiątki godzin na szlifowanie walki określonymi zawodnikami. A jeśli grę już masz, to cóż - moim zdaniem za 150 zł nowinek jest tu trochę za mało. Możliwe jednak, że chcąc dalej walczyć w sieci z najlepszymi graczami nie będziecie mieć wyboru i przesiadka będzie koniecznością.
Jako nowej wersji gry sprzed roku stawiam SSFIV czwórkę z minusem (i to sporym), jeśli jednak nie macie SFIV i pragniecie staroszkolnej bijatyki 2D, która postawi Wam wysoko poprzeczkę, to werdykt brzmi 5. Do oceniaczki zmieści się jednak tylko jedna ocena, dlatego wędruje tam ta pierwsza.
Marcin Lewandowski
Super Street Fighter IV: Arcade Edition (X360)
- Gatunek: bijatyka
- Kategoria wiekowa: od 12 lat