Super Smash Bros. Ultimate ostatnią odsłoną w serii?
Tak sugeruje jej reżyser. Ale można to wytłumaczyć.
19.06.2018 11:07
Przez Super Smash Bros. Ultimate Nintendo „zmarnowało” tegorocznego „targowego” Directa na E3. Łatwo tak napisać, jeśli nie zna się wagi tej serii na innych rynkach niż europejski. W Stanach jest to na przykład jedyna marka z Kioto, która może sprzedać tyle egzemplarzy, co nowe Pokemony. Absolutny kult. Owszem, nikt o zdrowych zmysłach nie pozostałby przy dwudziestu minutach rozgrywki ze Smasha, gdyby można je było zamienić konkretami w sprawie Metroida czy Bayonetty, lecz skoro ma to być ich tegoroczny hit numer jeden, niech robią, co w ich mocy, by na jego skrzydłach unieść solidną sprzedaż Switcha.
Super Smash Bros. Ultimate - E3 2018 - Nintendo Switch
Ninternet obiegła jednak dość klikożerna informacja, że Ultimate miałoby być ostatnią odsłoną w historii Super Smash Bros. Trochę na wyrost. Oryginalny cytat Masahiro Sakuraia, czyli tego geeka, który o grze opowiadał w ostatnim Direcie, brzmi „Seria co prawda może być kontynuowana w przyszłości, ale nie jestem pewny, czy kiedykolwiek uda nam się to jakoś zrobić, więc liczę, że naprawdę polubicie nową odsłonę”. W klasycznym japońskim stylu (czyli skromnym) mówi zatem „ta część jest na tyle dobra, że trudno będzie ją jakkolwiek przeskoczyć”. Powołując się, rzecz jasna, na jej wymiary - jest absolutnie naj-największa. Więcej niż wszyscy bohaterowie z dziejów marki (bonusowo przecież Inklingi i Ridley), stos plansz i multum niepokazanych jeszcze zapewne drobnostek.
Ale pójdźmy w to. Załóżmy, że - jak myślą osoby czytające wyłącznie nagłówki - Ultimate miałoby być OSTATNIM Smashem. Nie jest to od razu bez sensu. Na starcie będzie wyjątkowo bogaty. Wspiera pady z GameCube’a, co dla esportowców będzie nawet ważniejsze od liczby postaci. Na milion procent dostanie jedno lub dwa płatne DLC w 2019 roku, by jeszcze drastyczniej powiększyć swoją zawartość (graczom najbardziej marzy się… Crash Bandicoot w rosterze). Do końca życia Switcha pozostanie jednym z najpopularniejszych tytułów. A jego następca - Switcha, nie Smasha - otrzyma port 4K z dopiskiem „deluxe” w dniu premiery i zapowiedź dwóch kolejnych DLC.
Super Smash Bros. is coming to Nintendo Switch!
I to nie jest bez sensu. Bo to nie Street Fighter, że gdy raz zrobimy produkcję „kompletną”, to przy kontynuacji możemy zacząć zupełnie od początku, z dwudziestoma nieznanymi postaciami. Smash jak nic innego od wielkiego N pasowałby na „grę-usługę”. Ale na razie… poczekajmy do grudniowej premiery, co?