Super Mario Run - niby z gracją biegnie, ale na razie niepewną ścieżką
Czyli liczby, wyniki, zmartwienia, prognozy i potencjał. To, co lubimy.
19.12.2016 14:25
Jeżeli wierzyć źródłom artykułu z The Verge (a dlaczego mielibyśmy nie wierzyć?), Super Mario Run dobę po swoim debiucie stało się największą premierą w historii App Store. W historii. Czyli tak - aplikacja została pobrana więcej razy niż Pokémon Go w swoim pierwszym dniu. Podczas gdy letni fenomen Niantic dobił do dziewięciuset tysięcy, wąsaty hydraulik swoim "let's-a-go" podbił 2,85 miliona urządzeń oznaczonych popularnym jabłuszkiem. At, ale by to był news dla fanów marki, gdybyśmy go pozostawili w tej formie.
Oczywistym jednak jest, że obu premier nie należy zbytnio porównywać. Super Mario Run zadebiutowało w stu pięćdziesięciu państwach jednocześnie. Poksy, podczas pierwszej doby - w zaledwie trzech. Mario to - jak na razie - tytuł na wyłączność sprzętów Apple'a. Dodatkowo jest aplikacją premium; jej darmowy fragment pęka w niecałe pięć minut, więc o wiele istotniejsze powinno być pytanie, jaka część tych (prawie) trzech milionów wyskoczyła z dziesięciu dolarów/euro. No i wciąż pozostaje rekord tygodniowy, nawet jeśli firma Tima Cooka nigdy nie zdradziła, ile ten rekord tak naprawdę wynosi. Hydraulikowi pozostały jeszcze trzy dni, by zdetronizować Pokémon Go. Co i tak wydaje mi się niemożliwe - Run jest tradycyjną grą, nie żadnym "doświadczeniem" w rozszerzonej rzeczywistości. Do tego nieźle się ceni.
4 minutes of Super Mario Run Gameplay
Tradycją w przypadku dobrych posunięć Nintendo - bo za takie bez wątpienia należy współpracę z Apple i najnowszą grę uważać - jest także ich negatywny oddźwięk na giełdowej wartości akcji firmy. Jak po prezentacji nadchodzącej konsoli na przykład. Dzień po premierze Run wartość akcji spadła o około 5%. Jak twierdzą analitycy z Niko Partners, głównym zmartwieniem inwestorów jest znak zapytania przy pytaniu, czy społeczność zdecyduje się zapłacić cenę za pełnię doświadczenia. Na opinię Super Mario Run negatywnie wpływa także konieczność podpięcia do Internetu. O tyle nielogiczna w moim odczuciu, że gra stawia wyraźną granicę między trybem jednoosobowym oraz "rywalizacją" (do tego terminu wrócimy jutro w recenzji) przez sieć. Ale bez sieci nie zagramy w ogóle.
Wydaje mi się, że wszelkie liczby i statystyki wokół Super Mario Run tak pasjonują zachodnich dziennikarzy, ponieważ a) sami nie są w stanie uwierzyć, by jakaś gra miała nagle zyskać taką popularność jak Pokémon Go; b) kibicują Marianowi, widząc w nim zwyczajnie atrakcyjną pozycję wartą zainteresowania klikającego świata. Osobiście połączyłbym oba stanowiska, ale umówmy się - jeszcze długo nikt nie powtórzy przypadkowego wyczynu Niantic. Co wcale nie przeszkadza "konkurencyjnej" aplikacji być... po prostu fajną grą.
SUPER MARIO RUN Gameplay
Jeżeli zastanawiacie się, czy dwadzieścia cztery plansze mobilnej platformówki są warta czterech dyszek z Waszej karty bankowej, podpowiem już dzisiaj, że tak. A ja fanem gier z Mario wyłącznie bywam. Jak wielu sympatyków firmy z Kioto, nawet wyrwany ze snu bez zająknięcia wymieniłbym przynajmniej pięć lepszych marek od tej jednej, flagowej. Teraz z kolei gram z uśmiechem na ustach. To jakaś rekomendacja, prawda?
Czy Super Mario Run pobije "jabłuszkowe" rekordy i stanie się największym zaskoczeniem całego miesiąca? Nawet jeśli nie, małe to zmartwienie dla nas, graczy. Ale przekonamy się za kilka dni.
Adam Piechota