Super Mario 3D All‑Stars. Sentymentalna lekcja historii od Nintendo skradła moje serce [RECENZJA]
Super Mario 3D All-Stars nie jest remasterem idealnym. Nie wiem nawet czy można go remasterem nazywać. Ale stanowi wściekle grywalną wyprawę po kamieniach węgielnych Nintendo.
Długo Nintendo kazało nam czekać na tytuł godny 35. urodzin najsłynniejszego hydraulika świata. I nadal mam wątpliwość czy wydanie "Super Mario 3D All-Stars" jest rozwiązaniem idealnym. Wiem natomiast, że to lektura obowiązkowa, choć, jak to z lekturami bywa, momentami wyjątkowo siermiężna.
A imię jego 64
"Mario 64" był wydarzeniem epokowym. Przepiękna, kolorowa i co najważniejsze, trójwymiarowa grafika, płynność ruchu, otwarte poziomy – to rzeczy, od których aż kręciło się w głowie.
Zacznę od prywaty. Nigdy nie miałem własnego Nintendo 64. Ale nie stanęło mi to na drodze spędzenia przy tej konsoli wielu godzin. I straceniu małej fortuny przy okazji. Wszystko za sprawą… wypożyczalni kaset wideo.
W Jeleniej Górze, moim rodzinnym mieście, jedno z takich miejsc postanowiło dorobić na boku, wystawiając konsole do gier i inkasując opłaty za godzinę. Za cholerę nie mogę sobie przypomnieć ile taka przyjemność kosztowała (czyżby wyparcie?), ale pamiętam wyprawy przez całe miasto z ekipą przyjaciół.
Wypożyczalnia miała na stanie nieco zakurzonego SNESa (mało kto po niego sięgał), dwa poczciwe PSX-y i ostatnie cudo techniki – Nintendo 64. No i oczywiście pudełka pełne oryginalnych (!) gier. Swoją drogą do dziś się zastanawiam na ile legalne było całe przedsięwzięcie. Wróćmy do pudełek. Czego tam nie było: "Goldeneye", "Doom", " Mortal Kombat Mythologies: Sub-Zero", "Pilotwings" czy któregoś "Turoka". Większość z obowiązkowym dopiskiem "64".
Ale najważniejszy był Marian. Wciągający i pomysłowy jak diabli. Zaskakujący na każdym kroku. I jeszcze raz wciągający. To chyba przy "Mario 64" zrozumiałem ostatecznie definicję określenia "miodność".
I przy graniu w Super Mario 3D All-Stars wszystkie te wspomnienia odżyły, uderzając ze zdwojoną siłą. Od strony technicznej, nie jest to udany remaster. Ba. Jest jego zaprzeczeniem. Niewiele tu bowiem poprawiono. Kamera to wcielenie zła wszelakiego, proporcji ekranu 4:3 nie da się zmienić, co w wersji przenośnej wygląda po prostu źle. Sterowanie wymaga cierpliwości i czasu, a graficznie to jednak skansen. No i ta rozdzielczość 960x720...
Ale jednego mogą "Mario 64" pozazdrościć wszyscy – miodności. I to, jak się okazuje, miodności ponadczasowej.
Na wakacje i w kosmos
Młodsi bracia Mariana już z racji wieku są bardziej powabni i czas nie nadgryzł ich przesadnie. "Super Mario Sunshine" i "Super Mario Galaxy" śmigają stacjonarnie w rozdzielczości 1920x1080 i 1280x720 przenośnie, a ekran ma cywilizowane proporcje 16:9. Obie nie kłują też aż taką graficzną szpetotą.
Do tego ten niepodrabialny klimat wakacji w "Sunshine". Aż by się człowiek wybrał na jakąś tropikalną wyspę. Najlepiej z takim samym wodnym plecakiem odrzutowym, którym Marian sprząta ubłoconą wyspę.
Niech was jednak urlopowa wibracja nie porwie do reszty. Nintendo nie grzebało w "Sunshine" zanadto (jak w całej kolekcji) i poziom trudności niektórych elementów potrafi zagotować krew w żyłach.
Siłą względnej młodości może pochwalić się "Galaxy". Gra ma "zaledwie" 13 lat, czyli 11 mniej niż "Mario 64". Różnica jest gargantuiczna, a do tego hula w 60 klatkach na sekundę (pozostali mają stabilne 30).
Zabawy grawitacją, design poziomów i (wiem powtarzam się) niekończąca się pomysłowość – wszystko to sprawia, że "Galaxy" broni się dziś niemal tak samo jak w 2007 r. No i jako jedyna wykorzystuje możliwości samych joy-conów (w oryginale korzystała z zestawu Wiimote oraz Nunchuk).
Nie rozumiem Nintendo
Jako bonus dostajemy również ścieżki dźwiękowe do wszystkich gier. Miłośnicy podobnych melodii będą zachwyceni – to w sumie ponad 150 utworów (da się ich też słuchać po wygaszeniu ekrany Switcha, co nie drenuje baterii).
Kompletnie nie rozumiem dlaczego Nintendo zdecydowało się ograniczyć możliwość zakupu całego pakietu. Nie rozumiem też, gdzie podziało się "Super Mario Sunshine 2". Nie rozumiem też braku dodatkowych opcji (te przeklęte kamery) i chęci realnego odświeżenia całej trójki. Takie jest jednak Nintendo. Trochę ekscentryczne, trudne do zrozumienia, ale z unikalną smykałką do robienia rzeczy wyjątkowych. Bo takie "Super Mario 3D All-Stars" właśnie jest. Wyjątkowe.
Super Mario 3D All-Stars - Overview Trailer - Nintendo Switch
Wszystkie tytuły nadal bawią i przykuwają do ekranu/telewizora na długie godziny (w sumie na kilkadziesiąt). A do tego są piękną lekcją historii gier wideo. Pokazują drogę od wylania fundamentów, na którym Nintendo dotarło do wspaniałego "Mario Odyssey". Jeżeli graliście w Switchową Odyseję, znacie wszystkie patenty, które pojawiły się w "Mario 64", "Super Mario Sunshine" i "Super Mario Galaxy".
Ocena 4/5
Platforma: Nintendo Switch Producent i wydawca: Nintendo Data premiery: 18.09.2020 Wersja PL: brak Grę do recenzji podrzucił ConQuest Entertainment, czeski wydawca gry.