Strażnicy amerykańskiej moralności na tropie kartelu
Co wspólnego ma teksańska policja i Fox News? Obydwie wzburzone są zapowiedziami gry - Call of Juarez: The Cartel. Amerykańskie dzieci znów są zagrożone!
13.02.2011 | aktual.: 06.01.2016 13:54
Wszystko z powodu hasła reklamowego "krwawa łaźnia na trasie z Los Angeles do Juarez w Meksyku". Slogan w połączeniu z tytułem i osadzeniem gry we współczesności może budzić skojarzenia z sytuacją na południowej granicy Teksasu, gdzie roi się od karteli narkotykowych. Szef policji z Brownsville w Teksasie, Carlos Garcia, mówi:
Są niestety firmy, które chcą zarobić na tym, co dzieje się w Meksyku i ma bardzo zły wpływ na resztę kraju. (...) Sytuacja jest poważna, zdarzają się morderstwa i porwania. I o tym ma powstać kolejna brutalna gra? (...) Nieważne czy mówimy o kartelu z Juarez, kartelu Sinaloa czy innym. To po prostu nie jest coś odpowiedniego dla młodzieży. Takie sceny zapadają w pamięć i mogą sprawić, że młodzi ludzie zechcą spróbować brutalnego stylu życia, jaki widzieli w grach. Rację przyznaje mu Omar Lucio, szeryf hrabstwa Cameron, który co prawda gry nie zna, ale uważa, "że każdy rodzaj mediów", które nobilitują stylu życia kryminalistów, powinien być "odradzany".
Gra jeszcze nie wyszła, niewiele o niej wiadomo, lecz w ślad za policjantami na alarm bije Fox News:
(...) fabuła gry trywializuje przemoc, która naprawdę rozgrywa się w miastach USA i Meksyku. W przydługim tekście nie brakuje wypowiedzi profesor nauk politycznych o ludziach "którzy nie znają i nie rozumieją pogranicza, a teraz dostaną jego karykaturalną wersję w grze". Obrywa się też Homefrontowi i Call of Duty za nawiązywanie do prawdziwych wydarzeń. W artykule znajdziecie też tłumaczenia kogoś z Ubisoftu, o tym, że gra dotyka tych wydarzeń, ale jest zupełnie fikcyjna. Najbardziej podoba mi się wypowiedź mieszkańca Dallas w Teksasie, który z jednej strony jest rozdarty, czy kupić dobrą grę, dotykającą tak delikatnego tematu; a z drugiej uważa, że należy odróżnić gry od rzeczywistych wydarzeń - gry są fikcyjne dla rozrywki. Brawo.
Halo, halo? Czy to rok 1991, gdy gra była złym obcym tworem? Czy nastolatki w USA naprawdę są tak głupie, żeby wyjść z bronią na ulice po obejrzeniu tego na monitorze? Nie liczę tu przypadków, które zrobiłyby to nawet po zobaczeniu Teletubisiów w TV.
Byłem skłonny przyznać rację Fox News w przypadku Bulletstorm, ale w sprawie Call of Juarez:The Cartel - nie ma mowy. Gdzie jest jakaś rzetelność? Dajmy tej grze się ukazać, wyjawić jaka historia będzie stała za tymi wydarzeniami i jaką rolę odegra w niej gracz. Z tego co wyczytałem wynika, że może stać po stronie prawa.
A przede wszystkim dajmy grom opowiadać na swój sposób o poważnych problemach. Interakcja w nich występująca pozwala graczom doświadczyć wydarzeń, podejmować decyzje. Dzięki temu maja szansę przemyśleć różne rzeczy dużo dogłębniej, niż podczas prostego ich przyswajania, np. oglądając dziennik. Nie sądzę, by ktokolwiek, kto grał w Mafię zamarzył o karierze gangstera albo by grający w pierwsze Call of Duty, powiedział, że wojna jest fajna. Ale tego nikt z Fox News nie wie, bo nie gra - czego mogę łatwo domniemywać po tym, że piszą o grach, które się nie ukazały.
Być może Fox News powinno się zainteresować dokładniej - przecież nie tylko gry niosą kontrowersyjne treści. Sugeruję, by w najbliższym czasie zajęli się "Ojcem Chrzestnym", "Wrogami publicznym" i oczywiście "Strażnikiem Teksasu" (we współpracy z tamtejszą policją). To też media, które od lat niszczą umysły młodzieży.
[via: GamePolitics, Fox News Latino]
Paweł Kamiński