Stephen King – “fabryka literatury”, ale nie dobrych gier wideo
Co wcale nie oznacza, że dobrych gier inspirowanych Kingiem nie ma. Najlepsze z nich wcale nie są jednak na licencji jego książek.
10.08.2017 12:39
Stephen King jest jednym z najpopularniejszych pisarzy na świecie, określanym nawet niekiedy jako “fabryka literatury”. Napisał ponad pięćdziesiąt powieści, a łączny nakład jego książek przekroczył 350 milionów egzemplarzy. Na podstawie prozy Kinga powstało kilkadziesiąt filmów, w tym tak rozpoznawalnych jak “Lśnienie” z Jackiem Nicholsonem, “Misery” z fenomenalną rolą Kathy Bates czy nominowany do Oskara w siedmiu kategoriach “Skazani na Shawshank”. Ostatnio do tej listy dołączyła “Mroczna Wieża” z Matthew McConaugheym i Idrisem Elbą - niestety pierwsze recenzje są raczej niezbyt życzliwe. Niemożliwe jednak, żeby twórczość pisarza mającego taki wpływ na popkulturę nie zainspirowała też paru gier wideo, nawet jeśli nie w postaci oficjalnych adaptacji, to inspiracji motywami z jego książek.Przeczytaj także: Nie tylko Discworld - wirtualne światy Terry'ego PratchettaSam King nie jest wielkim fanem gier, podobnie jak Andrzej Sapkowski, zaś w opozycji do Terry’ego Pratchetta. Jak wspominał w którymś z wywiadów, jeśli idzie o gry, poddał się na początku lat osiemdziesiątych, kiedy to jego dzieci pokonywały go w Ponga i w Pitfalla - dobór tytułów sugeruje, że pisarz z rodziną grali na konsoli Atari 2600.Mimo chłodnego podejścia, po masakrze w Virginia Tech w 2007 roku Stephen King przestrzegał przed obarczaniem za nią kultury popularnej, w tym gier wideo. Jak stwierdził, to nie Counter Strike był przyczyną masakry, ale fakt, że młody człowiek tak łatwo mógł wejść w posiadanie broni półautomatycznej. “Gdyby miał dostęp tylko do plastikowego pistoletu z gry, nie byłby w stanie zabić nawet samego siebie” - powiedział stanowczo pisarz.Chronologicznie pierwszą grową adaptacją prozy Kinga była tekstówka The Mist na podstawie opowiadania o tym samym tytule (nie mylić z filmem Johna Carpentera z 1980 roku - po polsku oba nazywają się “Mgła”,ale jedno to “The Mist”, a drugie to “The Fog”). Grę wydała firma Mindscape na komputery Apple i PC w 1985 roku. Stephen King nie był zaangażowany w proces jej powstawania, poza rzecz jasna dostarczeniem materiału źródłowego. Choć w samej grze nie znajdziemy na ten temat żadnej informacji, być może dlatego żeby jedynym nazwiskiem na okładce było to należące do popularnego pisarza, za opisy i scenariusz odpowiadał Raymond Benson. Wtedy był tylko skromnym autorem tekstówek, w tym również o Jamesie Bondzie. Z czasem powierzono mu tworzenie oficjalnych kontynuacji przygód agenta 007 oraz nowelizacji filmów, między innymi “Jutro nie umiera nigdy” czy “Świat to za mało”. W ostatnich latach Benson napisał też wiele książek towarzyszących grom (ang. companion books), takich jak Hitman, Metal Gear Solid czy Homefront, a także Dying Light (“Aleja Koszmarów”, która ma ciekawszą fabułę od podstawowej wersji gry Techlandu).Kolejną grą powiązaną z twórczością Stephena Kinga była The Running Man z 1989 roku na podstawie filmu “Uciekinier” z Arnoldem Schwarzeneggerem i piękną Marią Conchitą Alonso. Podobnie jak na ekranie, główny bohater musi wydostać się z labiryntu, w którym polują na niego uzbrojeni mordercy, a całość rozgrywa się przed kamerami, w ramach telewizyjnego show. W książce Kinga cała przewrotność polegała na tym, że tytułowy uciekinier nie był zamknięty w labiryncie, tylko wypuszczony na wolność, a poza zawodowymi łowcami, polowali na niego też zwykli ludzie, podburzeni przez telewizyjne kłamstwa. The Running Man zyskała większą popularność niż The Mist, po pierwsze z racji wykorzystania filmowej licencji, a po drugie z uwagi na wydanie jej na więcej platform, zarówno ośmiobitowych (ZX Spectrum, Atari, Commodore, Amstrad czy MSX), jak i szesnastobitowych (Amiga, Atari ST). Trudno jednak nazwać ją growym arcydziełem, ot, zręcznościówka jakich wtedy było wiele.
Rok 1992 przyniósł fanom Kinga The Dark Half, opartą na powieści “Mroczna połowa” grę z gatunku adventure, podobną w formacie do hitów Lucas Arts. Niestety, chociaż książka jest znakomitym materiałem wyjściowym, to gra okazała się raczej kiepska. Co prawda grafika i muzyka nie odstawały zbytnio od ówczesnych standardów, ale recenzenci krytykowali nielogiczne zagadki i niespójną fabułę. Po raz kolejny zatem okazało się, że nie wystarczy po prostu wziąć na warsztat książki uznanego pisarza, by w rezultacie uzyskać hit. Branża growa jednak uparcie próbowała upychać pod jego nazwiskiem kolejne buble, czego dowodem mogą być takie kurioza jak Stephen King's F13, będąca kolekcją minigierek i wygaszaczy ekranu (sic!), albo Pet Sematary, trzecioligowa strzelanka na iPhone’a tylko tytułem nawiązująca do “Smętarza dla zwierzaków”. Rozszerzająca uniwersum “Mrocznej Wieży” Discordia, dostępna na oficjalnej stronie autora, jest na tym tle bodaj jedynym pozytywnym wyjątkiem.Dla równowagi okazało się, że wielu twórców gier pozostaje pod wyraźnym wpływem twórczości Kinga, co manifestuje się już to w poruszanych wątkach, już to w ukrytych odniesieniach do jego prozy. Przykładowo, w Blood, strzelance utrzymanej w klimatach horroru, jeden z poziomów jest w całości wzorowany na hotelu Overlook z “Lśnienia”, słysząc wycie cerbera bohater rzuca “Cujo?”, zaś wpisanie kodu “mcgee” podpala go (McGee to nazwisko dziewczynki z książki “Podpalaczka”). Nawiązania do “Lśnienia” znajdziemy też w Heavy Rain (sceny z barmanem), Silent Hill (krwawy napis “redrum”, czyli morderstwo napisane wspak) i Alan Wake (atak na drzwi, będący kalką słynnej sceny z udziałem Jacka Nicholsona). W Silent Hill uważny gracz może też zobaczyć plakaty z filmów takich jak “Carrie” czy “Smętarz dla zwierzaków”, lub odnotować podobieństwo nazwisk niektórych postaci do bohaterów Kinga (np. Dalia Gillespie i szeryf z “Miasteczka Salem”). Nie mówiąc o tym, że motyw miasteczka pogrążonego we mgle w której czają się potwory wydaje się bliźniaczo podobny do wspomnianej wcześniej “Mgły” (jest nawet coś przypominające pterodaktyla!).Natomiast Alan Wake jest bodaj najbardziej inspirowaną twórczością Kinga grą w historii branży. Cała fabuła brzmi jak remiks wątków z jego książek “Worek Kości”, “Mroczna połowa”, “Misery” i wszystkich innych, których bohaterem jest przebywający na odludziu pisarz, nękany przez takie czy inne demony. Główny scenarzysta Sam Lake w żadnym razie nie odżegnywał się od inspiracji Kingiem (ciężko by mu było), aczkolwiek dodał, że również inne książki i filmy legły u podstaw Alana Wake’a, między innymi “Księżycowy park” Breta Eastona Ellisa, “Dom z liści” Marka Danielewskiego i serial “Twin Peaks”. Stephen King pozwolił na wykorzystanie w grze swojego cytatu, a w podziękowaniu dostał egzemplarz Alana Wake’a. Niestety nie zapoznał się z nim, ponieważ jak twierdzi, nie posiada Xboksa...
Stephen King nie miał wielkiego szczęścia do oficjalnych growych adaptacji swoich książek. Z małymi wyjątkami większość z nich żerowała tylko na twórczości pisarza. Na szczęście na tym wpływ Kinga na świat elektronicznej rozrywki się nie kończy. Widać, że jego powieści i opowiadania o wiele bardziej zainspirowały growych twórców z całego świata niż tych kilku growych licencjobiorców, którzy tylko zapłacili za prawa do używania jego nazwiska.
Bartłomiej Nagórski