Steampunkowy festiwal wyborów, czyli Dishonored nie jest po prostu strzelanką

Steampunkowy festiwal wyborów, czyli Dishonored nie jest po prostu strzelanką

Steampunkowy festiwal wyborów, czyli Dishonored nie jest po prostu strzelanką
marcindmjqtx
07.06.2012 15:14, aktualizacja: 15.01.2016 15:42

Przyznaję się bez bicia. Nie byłem dotychczas specjalnie zainteresowany Dishonored. Biję się jednak w pierś - po tym, co pokazano na tegorocznych targach E3, dodaję ten tytuł do listy moich największych oczekiwań. Ale po kolei.

Dishonored to projekt Arkane Studios i Bethesda Games, bardzo ciekawy projekt - dodajmy. W grze przyjdzie nam wcielić się w obdarzonego nadnaturalnymi zdolnościami zabójcę, Corvo Atano. Gość został wrobiony w morderstwo i ma zamiar zemścić się na tych, którzy mu tę wątpliwą przyjemność uczynili. Widok z oczu bohatera pozwala sądzić, że to po prostu kolejna strzelanka. Nic bardziej mylnego - to gra, w której podstawową sprawą są wybory. Ale nie te oczywiste - między dobrem i złem. W Dishonored gracz będzie mógł wybrać w jaki sposób poradzić sobie z sytuacją, jak rozwiązać problem, jak zabić. A sposobów jest całe mnóstwo.

Najciekawsze wydaje się podejście skrytobójcy. Bo przecież nie zawsze trzeba robić krwawą łaźnię, czasem wystarczy przejść gdzieś niepostrzeżenie, zabić kogoś z ukrycia, a potem jakby nigdy nic, ulotnić się z miejsca zbrodni. A sposobów na dokonanie tego jest cała masa, to do gracza należeć będzie ich wymyślenie. Niezwykle ciekawie prezentują się moce, jakimi obdarowany jest Corvo. Takie na przykład „mrugnięcie” pozawala przemieszczać się błyskawicznie między dwoma punktami, a „Dark Vision” patrzeć na świat poprzez przedmioty. Połączenie chociażby tych dwóch umiejętności pozwoli na przykład najpierw dojrzeć przeciwnika przez ścianę (niezauważenie), doskoczyć do niego, szybko i bezszelestnie zabić, a następnie błyskawicznie mrugnąć i ulotnić się w bezpieczne miejsce. Dodajcie do tego moc wchodzenia w ciała innych osób. Dzięki niej przejdziecie niepostrzeżenie obok strażników.

To oczywiste, ale na pokazie gry jeden z dziennikarzy wpadł na zupełnie inny pomysł - uciekając z miejsca cichego zabójstwa po prostu zeskoczył z dachu budynku. Teoretycznie powinien zginąć, Corvo niespecjalnie gustuje bowiem w upadkach z wysokości. Ale tak się nie stało, ponieważ gracz wpadł na świetny pomysł - przed samym zderzeniem z ziemią wszedł do ciała jednego z przechodniów i odszedł jakby nigdy nic. Będziecie mogli spróbować sprawić, by Wasze zabójstwo wyglądało jak nieszczęśliwy wypadek. Albo na przykład samobójstwo, kiedy cel zostanie przez Was zepchnięty z dachu jedną z dostępnych w grze mocy. Powoli czuję, że frajda płynąca z możliwości zastosowania własnych pomysłów na rozwiązanie sytuacji będzie tym, w czym zakochają się gracze.

Mówiąc o wyborach nie mam na myśli jedynie wymyślnych sposobów zabijania bez podnoszenia alarmu. Możecie wybrać również inną, bardziej krwawą drogę. W nasze ręce oddane zostaną również bronie, dzięki którym zaproponujemy przeciwnikom przesyconą juchą akcję. Przyjdzie nam zabijać mieczem, posiadającym całkiem niezłą siłę ognia pistoletem, czy też na przykład łukiem (wymienne strzały, chociażby usypiające lub podpalone). Tu świetnie przyda się umiejętność zatrzymywania czasu, choć jak donoszą grający redaktorzy, nawet na niskim poziomie trudności nie jest wcale łatwo. Widzicie większą grupę wrogów? Rzućcie w nich granatem, na przykład nafaszerowanym kolcami. Krwawa łaźnia gwarantowana.

Gra prezentuje się naprawdę nieźle. Urzeka nie tylko oprawa, ale również steampunkowy klimat, który bez wątpienia spodoba się fanom serii Bioshock. Zarówno obrazki jak i pokazany fragment rozgrywki prezentują się bardzo zachęcająco. Ale o wszystkim przekonamy się dopiero 9 października, kiedy Dishonored trafi na sklepowe półki. A pobawią się posiadacze takich platform jak 360, PS3 i PC.

Paweł Winiarski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)