Steamowe cyferki zdradzają, że gry są coraz krótsze, mroczniejsze i… czerwone
Poza tym zaimki osobowe w tytułach mają większe znaczenie, niż mogłoby się wydawać.
12.07.2017 11:59
Zdarza nam się pisać na Polygamii o steamowych statystykach. Czasem wciśniemy gdzieś comiesięczną ankietę sprzętową, kiedy indziej podamy liczby związane ze wsparciem technicznym Valve, a wczoraj pisałem o rekordowej liczbie blokad VAC rozdanych tuż po zakończeniu letniej wyprzedaży. Momentami posiłkujemy się też danymi ze SteamSpy, ale trzeba pamiętać, żeby nie traktować ich jak prawdę absolutną, a raczej wyznacznik pewnych trendów. Bo jeśli ktoś cieszy się, że taki Beat Cop sprzedał się w kilku tysiącach egzemplarzy parę dni po premierze, to może się ostro przeliczyć.
W każdym razie, ze SteamSpy można wyciągnąć nie tylko informacje o szacowanej sprzedaży, liczbie graczy i tak dalej. Wiedzieliście na przykład, że średnia długość tytułu gry spadła na przestrzeni ostatnich 13 lat o nieco ponad 9 znaków? W 2004 roku było to 25,7 znaków. Rok 2017 to już 16,6 znaków.
Do takich wniosków doszedł Tim Garbos, który wyciągnął odpowiednie dane ze SteamSpy, przerobił je na czytelne wykresy, a następnie udostępnił na swoim Twitterze (via Kotaku). Nadal trzeba to traktować z przymrużeniem oka, ale i tak jest to bardzo ciekawe. Zostając jeszcze na chwilę przy tytułach – wiecie, ile znaków ma „najdłuższa” gra na Steamie? Wbrew pozorom nie jest to nic japońskiego, a Tales of Monkey Island Complete Pack: Chapter 4 – The Trial and Execution of Guybrush Threepwood. Ufff… nawet pisanie tego jest męczące.
Jeśli czytają nas początkujący deweloperzy, warto żeby poświęcili chwilę na zastanowienie się nad tytułem i jego długością. Najwięcej właścicieli mają gry, których tytuł ma 6, 76 albo 78 znaków. Średnia długość tytułu indie to natomiast 16,29 znaków. Przy okazji, nie umieszczajcie słowa „the” w swojej grze, bo takie tytuły mają 21,5% mniej właścicieli. Podobnie nie piszcie CAPS LOCKIEM – 5,2% mniej osób kupi taką grę. Dajcie też sobie spokój ze słowem „game”. To Steam, na litość. Wiadomo, ze tam są gry. No chyba, że zadowolicie się 11% mniejszą sprzedażą. A jeśli już musicie stosować zaimek osobowy, lepiej wybierzcie męską formę „he/him”. Takie gry sprzedają się lepiej w porównaniu z tymi, które mają żeńską wersję w tytule.*
Dajmy już spokój tytułom. Okazuje się bowiem, że wbrew niektórym opiniom, steamowy rynek wcale nie jest nasycony. Przynajmniej jeśli chodzi o kolory, bo po analizie zrzutów ekranu Tim doszedł do wniosku, że średnie nasycenie barw wynosi od 10 lat około 25%. Z kolei od 2007 roku gry są bardzo mroczne – stosunek ciemnych do jasnych screenshotów wynosi 60%.
Najpopularniejszym kolorem jest natomiast czerwony – niemal 30% zrzutów go zawiera, a żółty jest na drugim miejscu z 25-procentowym udziałem. Zatem jeśli chcecie się wyróżnić, polecamy z Timem robienie fioletowych bądź zielonych zdjęć, bo te kolory są najmniej popularne. No chyba, że gracie w golfa, najbardziej zieloną grę na Steamie.
Ciekawe, co? I nawet jeśli dane ze SteamSpy nie są w pełni wiarygodne, i tak przyjemnie się czyta te wykresy. No i nie miałem dotąd pojęcia, że z serwisu w ogóle da się takie informacje wyciągnąć.
Bartosz Stodolny
*Jeśli jesteś deweloperem, początkującym czy nie, pamiętaj, że to wszystko dane szacunkowe, które należy traktować jak ciekawostki, a nie wyrocznię sprzedażową.