Statystycznie najmniej śmieszny dzień w roku
Kiedyś bardzo lubiłem Prima Aprilis. Naprawdę. Do momentu, kiedy pojechałem na front informacyjnej wojny.
01.04.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:15
Czasami łapię się na nadużywaniu tej metafory, ale praca w serwisie informacyjnym o grach to wojna. Przez bardzo malutkie w, ale zawsze. Jeśli się jej trzymać, to pracę newsmanów, dostarczający na co dzień newsów o nowych zwiastunach, galeriach, datach premier i innych ciekawostkach, porównałbym do pracy radiotelegrafisty.
Skuleni w ziemiankach wstrząsanych artyleryjską nawałnicą, nasłuchują płynących sygnałów starając się wybrać z nich coś użytecznego i ciekawego dla czytelnika z Polski. I nie mówimy tu o lekturze dwóch-trzech ulubionych angielskojęzycznych serwisów. Mówimy o zbieranej przez lata, przekazywanej z ucha do ucha szeptem, bazie składającej się z adresów dziesiątek blogów, serwisów, serwisików i blogasków, które codziennie piszą o tym samym na sto różnych sposobów.
I nagle jednego dnia, wszystkie one postanawiają zrobić dowcip z okazji 1 kwietnia. Inne nie załapują żartu i przekazują go dalej w charakterze pewnego faktu. Zamiast codziennego informacyjnego szumu dostaje się stek niezbyt śmiesznych żartów, w rodzaju "Gears of War na PlayStation 3! Hihihi!" albo "Gran Turismo 6 w 2017 roku na Xboksie", lub też "gra na którą czekasz nigdy się nie ukaże!". Raz jest fajnie, za dziesiątym już nie.
Generalnie traktujące o grach serwisy można w Prima Aprilis podzielić na trzy grupy. Pierwsze, przyłożyły się wcześniej i poświęciły dość czasu, aby stworzyć coś naprawdę zabawnego. Drugie, płyną z falą i publikują każdy lewy zwiastun i głupi fotomontaż, bo śmiech to zdrowie. Trzecie wreszcie, nie przygotowały niczego i oddelegowują któregoś z redaktorów, aby napisał tekst o tym, jak to nie lubi 1 kwietnia.
Primaaprilisowy zawał kanałów informacyjnych dotyczy oczywiście nie tylko świata gier. Cliff Bleszinski stwierdził wręcz, że dzisiaj internet jest po prostu bezużyteczny. To pewna przesada, bo mimo wszystko jakieś prawdziwe newsy można znaleźć, ale co z tego, skoro i tak nikt w nie wierzy?
Rano na łonie redakcji stwierdziliśmy, że wieczorem opublikujemy po prostu listę najciekawszych/najśmieszniejszych/najbardziej czerstwych żartów, na wypadek, gdyby ktoś je przegapił. Ale jak to bywa z dobrymi pomysłami, ktoś inny także potrafi na nie wpaść. Dlatego też patrzę w swój notatniczek i pragnę odesłać do...
Minirankingu Konrada: 5. Nicolas Games za rekordową dawkę autorionii, jaką wykazali się zapowiadając KOLEJNĄ grę ze świata Afterfall
4. BioWare, za wytłumaczenie, czemu ten ich cholerny SWTOR ciągle nie może wyjść na światło dzienne
3. Gram.pl za żart, który nie jest żartem, a poważną ofertą handlową
2. Blizzard, za rozpalenie moich zmysłów wizją grania w StarCrafta Kinectem. Co prawda i tak bym w to nie grał, ale co z tego
1. Nasz czytelnik, Gurafikku, za żart, który w tym roku może się ziścić. Ale nikt nie jest tego pewien i tak
Konrad Hildebrand
PS Nie należy też zapominać o nowej grze zapowiedzianej przez CD Projekt -THE BARD: Saviors Of Queens
Gra ma być pozbawiona przemocy, ma nie mieć skomplikowanej fabuły, jak również ma w niej nie być moralności. Sama rozgrywka ma trwać ok 2 godzin z trybem samoprzejścia się gry na najniższym poziomie trudności. Są też pierwsze pamiętniki dewelopera z Tomkiem Gopem w roli głownej:
-przyp PG