Starfield będzie arcydziełem, a Todd Howard to geniusz?

Starfield będzie arcydziełem, a Todd Howard to geniusz?

Todd Howard mówi o Starfield
Todd Howard mówi o Starfield
Źródło zdjęć: © YouTube
Marcin Hołowacz
16.03.2022 18:10, aktualizacja: 12.06.2023 14:05

Odbyło się udawane, wyreżyserowane spotkanie, które zostało sfilmowane. Dzięki temu gracze z całego świata mogą dowiedzieć się czegoś nowego o grze Starfield.

Pracownicy Bethesdy promują swój najnowszy tytuł w bardzo atrakcyjny sposób. Nagrywają swoje wyreżyserowane rozmowy i pozwalają nam ich podsłuchać. Czego dowiedzieliśmy się tym razem? Na wstępie można usłyszeć, że twórcy Starfield stawiają na immersję i chcą, żeby gracz miał poczucie życia w fikcyjnym świecie, a nie tylko grania w grę. Z jednej strony to coś znaczy, a z drugiej… brzmi jak puste hasła, które powstały w dziale marketingu. Moim zdaniem cały ten materiał promocyjny jest pełen takich wypowiedzi.

Twórcy tłumaczą, że świat ma być wielki i otwarty, a gracze będą mogli w nim robić co tylko zechcą. Jakby się nad tym zastanowić, to nie ma tu żadnego zdziwienia i można powiedzieć, że Bethesda jest z tego dobrze znana.

W pewnym momencie Todd Howard wyjaśnia, że istnieje odmiana rozrywki, w której musimy pochłaniać dokładnie to, co zaplanowali dla nas twórcy. Jednak zdaniem Todda Howarda siłą gier komputerowych jest coś wprost odwrotnego, czyli pozwolenie graczom na samodzielne decydowanie o tym, co się za chwilę wydarzy. Muszę przyznać, że się z tym zgadzam.

Starfield to gra stawiająca na wolność pod każdym względem

Osobiście odniosłem wrażenie, że przekaz jest bardzo jasny, mianowicie Starfield ma oferować wolność pod każdym względem. Świat będzie duży, a my udamy się tam gdzie chcemy? Jasne, ale to nie koniec. Podobno nawet w kreatorze postaci znajdziemy sporo możliwości, a Todd Howard wyjaśnia, że dostaniemy elementy pochodzące z klasycznych, hardkorowych tytułów RPG, lecz za to w nowym wydaniu. Istvan Pely jeszcze bardziej potęguje oczekiwania stwierdzając, że zawsze pozwalali graczom na tworzenie wyjątkowych postaci, ale tym razem udało się osiągnąć coś znacznie lepszego, kilka poziomów wyżej.

Osobiście lubię gry Bethesdy i czekam na Starfield, tylko jestem już trochę uczulony na tego typu narrację. Twórcy gry siadają przy stoliku do kawy i obrzucają nas wypowiedziami typu: "zrobiliśmy kawał dobrej roboty, jesteśmy genialni, naprawdę". Później oczywiście może się okazać, że panowie bujali w obłokach (nie zawsze, ale często tak bywa).

Dołączenie do jakiejś frakcji w Starfield to dopiero początek

W pewnym momencie Will Shen wyjaśnia, że gracze będą mogli dołączyć do United Colonies, a także do Freestar Collective, czy na przykład Ryujin Industries. Oczywiście każda organizacja jest inna, reprezentuje inne wartości i będzie odpowiednia dla graczy wczuwających się w określony rodzaj postaci. Todd Howard kontynuuje dodając, że organizacja piratów o nazwie Crimson Fleet nie będzie tylko przeciwnikami napotykanymi w uniwersum Starfield. Gracze będą mogli do tych piratów dołączyć, ale co to tak naprawdę znaczy?

Czy jeśli dołączymy do złej, pirackiej organizacji, takiej jak Crimson Fleet, to musimy być źli? Emil Pagliarulo wyjaśnia, że wciąż będzie miejsce dla podejmowania interakcji z piratami, nawet spełniając się jako dobra postać. Zrozumiałem jego wypowiedź w taki sposób, że gracze mogą np. zdradzić Crimson Fleet, trochę jak podwójny agent lub kosmiczny policjant. Osobiście widzę wartość w mnogości wyborów i pozwalaniu na bardziej złożone i mniej banalne interakcje. Kto wie, może w Starfield faktycznie będzie tego sporo i Bethesda zrobi pod tym względem kawał dobrej roboty?

Starfield zaoferuje nam bardzo dopracowanych towarzyszy przygody

Później odniosłem wrażenie, że panowie znowu odlecieli. Powiedzieli o czymś w miarę prostym, bo Istvan Pely zaznaczył, że towarzysze głównej postaci mogą np. skomentować jej zachowanie lub to, co się przed chwilą wydarzyło. Następnie dodał, że owocem czegoś takiego jest perfekcyjna immersja, że to sprawia, iż gracze myślą sobie "to jest prawdziwa osoba". Naprawdę? Ludzie zaczną tak myśleć, bo NPC uraczy ich komentarzem uzależnionym od kontekstu?

Później panowie wspominają jeszcze o systemie perswazji, ale zaznaczają, że ma być znacznie mniej jak typowa mini gierka, w której ewidentnie jest właściwa odpowiedź. Co to znaczy? Chcą uzyskać efekt, który sprawi, że gracze poczują się tak, jakby naprawdę próbowali kogoś do czegoś przekonać podczas rozmowy. Nigdy nie ma pewności, że A czy B zadziała i zawsze jest jakieś ryzyko. Ok, trzymam za to kciuki. Co ciekawe, Todd Howard podkreślił, że to jeden z najlepszych systemów dialogowych, jaki stworzyli.

Starfield może być przełomowy? A może wyjdzie jak zawsze?

Jeżeli ktoś odniósł wrażenie, że chciałem się tylko ponaśmiewać, to chcę podkreślić, że tak naprawdę czekam na Starfield i chętnie w to zagram. Po prostu twórcy gier z reguły obiecują ósmy cud świata, a po premierze naprawdę bywa różnie. W dzisiejszych czasach plagą jest wrzucanie na rynek zepsutych i niedokończonych gier, kiedy wszystko jest poprzedzone zapewnieniami o wspaniałości danego tytułu.

Jedno z nasuwających się pytań brzmi: dlaczego pokazują same szkice i nagrane pogawędki przy stoliku do kawy? Gdzie jest gameplay? Może tak naprawdę gra jest w rozsypce, a Bethesda raczy nas zasłoną dymną? A może po prostu czekają na strategiczny moment do podzielenia się większą ilością szczegółów? Pewności nigdy nie ma, ale warto zachować zdrową dozę sceptycyzmu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)