„Stare ale jare na Switchu”, odcinek 139., czyli port Rogue Legacy
Z premierą w przyszłym miesiącu.
Takie wpisy nie są żadnym zaskoczeniem na tym etapie. Po prostu jako użytkownik platformy Nintendo od dnia zero oraz jej niemały sympatyk, czuję sporą radość, że będę mógł na niej odpalić najlepsze rzeczy ze sceny niezależnej. Im więcej klasyki, im szerszy wybór, tym lepiej. Nawet jeśli eShop mógłby zaliczyć już jakąś wyraźną przebudowę, żeby ułatwić przeglądanie swoich zasobów. No i po Undertalach, Super Meat Boyach, Bastionach, Cryptach, Bindingach lub Gungeonach przyszedł czas na Rogue Legacy.
Rogue Legacy Launch Trailer
Czyli jednego z bardziej kultowych tytułów w kilkuletnim okresie popularności roguelike’ów. Wczesnym jego etapie nawet. Oryginalnie ujrzał świat w 2013 roku, jest dwuwymiarowym platformerem w otoczce fantasy. Standardowo - zamek, który będziemy eksplorować, zmienia się przy każdym przejściu (chociaż termin „run” jakoś lepiej pasuje do tego gatunku). Jeśli zginiemy, a staje się to często, nasz bohater odchodzi w zaświaty, a my wcielamy się w jego następcę. Każdy bohater cierpieć będzie na inną przypadłość genetyczną, więc zaskoczy osobliwymi utrudnieniami, ale całość jest silnie „lite’owa”, zatem wynagrodzi Wam poświęcony czas coraz potężniejszym zestawem startowym.
Gra autorstwa Cellar Door Games uderza w Switcha za dwa tygodnie, 6 listopada. Kosztować będzie coś koło 11 funtów. Nie doczeka się żadnej specjalnej zawartości z okazji wizyty na obecnym systemie Nintendo . Ale jeśli dla kogoś będzie pierwszą okazją do nadrobienia zaległości, najważniejsze - jak zawsze - iż weźmiemy ją ze sobą do komunikacji miejskiej lub pociągu. No bo Switch. Użytkownicy tej platformy muszą mieć co robić, gdy reszta świata zajęta będzie Red Deadem. To co, nastepne Spelunky?