StarCraft 2 umiera?
Nawet zawodowi gracze zaczynają wątpić w przyszłość gry.
18.10.2012 | aktual.: 05.01.2016 16:30
Steven "Destiny" Bonnell jest amerykańskim zawodowym graczem związanym ze StarCraft 2 jeszcze od czasów bety. W obszernym poście na Reddicie dzieli się swoimi przemyśleniami dotyczącymi obecnego stanu gry. Jego zdaniem, sytuacja nie wygląda różowo.
Ba, jeśli nic się nie zmieni, to StarCraft 2 ma być "martwy" jeszcze przed premierą drugiego dodatku (czy też trzeciej części drugiej części), Legacy of the Void.
Zdaniem Bonnella, StarCraft 2 po prostu nie cieszy się taką popularnością jak poprzednicy, tam gdzie powinien - w Korei Południowej. Mniejsze niż oczekiwano zainteresowanie wiąże się z mniejszymi budżetami od sponsorów, którzy wiedzą, że najbardziej opłaca im się płacić za największe imprezy.
Sytuacja Wings of Liberty w Korei jest krytyczna. Nadal większą popularnością w kluczowych dla rynku kafejkach internetowych cieszy się wielki poprzednik, Brood War. Który teraz jest i tak na 8 miejscu z udziałem rzędu 3,4 proc. Dla porównania, na pierwszym miejscu jest League of Legends z udziałem... 25 proc.
Destiny narzeka również na mniejsze niż spodziewane zainteresowanie Heart of the Swarm. Ludzie dostali się do bety, trochę pograli i... szum jakoś przygasł.
Zdaniem Bonnella, jedyną rzeczą, która może uratować grę jest Blizzard. Firma sporo zrobiła, aby uczynić ze StarCrafta 2 świetną grę esportową, ale tym samym sprawiła, że mniej zaangażowani gracze po prostu się jej boją. Im mniej graczy gra, tym mniej jest chętnych do oglądania. Trzeba więc coś z tym zrobić. Uczynić bardziej przystępniejszą, głównie pod względem infrastruktury i wyszukiwania innych gier, niż rankingowe.
Post Destinyego wywołał żywiołową dyskusję, zwłaszcza, że zbiegł się z informacją o rozwiązaniu jednej z bardziej zasłużonych koreańskich drużyn StarCrafta - SlayerS. Gracze postanowili się przebranżowić na inny, bardziej popularny tytuł. Wiadomo jaki.
Rozwiązania problemu nie ma, bo wszystko zależy do tego, jakie plany związane z grą ma Blizzard. Jakiś czas temu na łamach Polygamii publikowaliśmy tekst Michała Blicharza, esportowego działacza z wieloletnim doświadczeniem, o różnicach w modelu biznesowym pomiędzy takimi tytułami jak StarCraft 2 a League of Legends/ Dota2. Być może w dzisiejszych czasach to one właśnie mogą zaważyć na esportowym życiu tego pierwszego.
Źródło: Reddit
Konrad Hildebrand