Stanąć w szranki z PlayStation - tuzin najlepszych gier na Segę Saturn
W połowie lat 90. ubiegłego wieku gry zaczęły przechodzić w trzeci wymiar, również na konsolach. I choć dziś Sega nie robi już sprzętów do elektronicznej rozrywki, to w piątej generacji ich Saturn dzielnie walczył z pierwszym PlayStation. I miał do tego bardzo dobry oręż.
32-bitowa konsola Segi trafiła na europejski rynek w lipcu 1995 roku. Sprzęt wspierano w Japonii do 2000 roku choć już dwa lata wcześniej pojawił się na tamtym rynku następca Saturna - konsola Dreamcast. Mówi się, że sprzęt jest tak dobry, jak gry na niego. Zobaczcie więc 12 najlepszych produkcji na Segę Saturn.
Wyścigi NASCAR nigdy nie były w Polsce specjalnie popularne. W Stanach natomiast, ludzie wręcz szaleją oglądając jak ozdobione naklejkami auta pokonują po kilkaset okrążeń na owalnym torze. Daytona USA wersji na automaty uznawana jest za jeden z najbardziej kasowych produktów tego typu i choć odsłona na Saturna nie dawała tyle frajdy (przez brak fotela i kierownicy), to jednak była w stanie oddać charakter tych wyścigów. 60 stałych klatek animacji, oprawa uznawana za jedną z najlepszych w 1995 roku. Ciekawostka: do prac nad konsolowym portem oddelegowano część ekipy odpowiedzialnej za Virtua Fighter 2, bojąc się że powolny progres prac może znacząco opóźnić premierę gry.
Panzer Dragoon
Panzer Dragoon
Schemat z pozoru klasycznej strzelanki na szynach, przełamano większa niż zwykle w grach tego typu swobodą ruchu postaci. Niekończąca się amunicja, likwidowanie przeciwników z grzbietu stworzenia przypominającego smoka - czysta zręcznościówka. Fantastyczna, jak na swój czas, oprawa graficzna, muzyczna oraz wciągająca rozgrywka usprawiedliwiały małe urozmaicenie broni i raczej krótki czas, jaki należało poświęcić na skończenie gry. Wszyscy, którzy mieli styczność z tym tytułem, wymieniali go jako jedną z obowiązkowych pozycji dla każdego posiadacza konsoli Sega Saturn.
Najpoważniejszy konkurent serii Tekken, który najpierw wysysał ze mnie pieniądze swoim automatem we Władysławowie, by później, w wersji na Saturna, przykuć do telewizora na długie miesiące. Podczas gdy bijatyka od Namco stawiała przede wszystkim na efektowność, Virtua Fighter 2 wydawał się skupiać na realizmie. Dość umownym, chociażby w kwestii absurdalnie wysokich skoków. Majestatyczne rzuty Wolfa, "rwany", bardzo energetyczny styl Akiry. Kanapowy zjadacz czasu, przez którego niejeden sąsiad spóźnił się na obiad. Swego czasu jedna z najładniejszych gier na piątą generację konsol - od Virtua Fighter 2 w ruchu nie można było oderwać oczu.
Sega Rally Championship
Sega Rally Championship
Jedna z najlepszych samochodówek w historii elektronicznej rozrywki. I nie ma znaczenia, że trasy pojawiały się jedynie w trzech sceneriach (pustynia, las i góry), a dostępnych w grze aut było raptem trzy (Toyota Celica GT-Four ST205, Lancia Delta HF Integrale i Lancia Stratos HF). Przepiękna - jak na swoje czasy - oprawa graficzna i szybka, bardzo "automatowa" rozgrywka z charakterystycznym modelem jazdy dostarczały tak mocnych wrażeń, że posiadacze Saturna katowali te niezbyt rozbudowane przecież wyścigi do nieprzytomności. Od premiery Sega Rally Championship minęło 20 lat, a ja do dziś nie potrafię tak bardzo cieszyć się z wirtualnych poślizgów i skoków.
Mówiło się, że granie w Wirtualnego Glinę na padzie to profanacja. I faktycznie - dla osób, które miały styczność z automatem przesiadka na konsolę bez dokupienia świetlnej pukawki wydawała się bolesna. Ale tylko teoretyczne, bo w praktyce ekipa Sega AM2 tak dopracowała sterowanie standardowym kontrolerem, by nie zabierać pokładów frajdy zgromadzonych w Virtua Cop. Do dziś zastanawia mnie ile osób zwróciło uwagę, że w grze była fabuła, historia policjanta, który próbuje rozwikłać sprawę nielegalnego handlu bronią i zabójstwa detektywa. Ale tak naprawdę rozumiem wszystkich, którzy o niej zapomnieli - tam liczyło się tylko i wyłącznie szybkie pociąganie za wirtualny spust.
NiGHTS into Dreams
NiGHTS into Dreams
Jedna z najbardziej ujmujących, najładniejszych i najlepszych platformówek lat 90. Dwójka dzieciaków wkracza do magicznego świata snów, gdzie spotyka tytułową Nights uznawaną za "lustro dziecięcej osobowości". Niesamowita przygoda, która urzekała już od pierwszych minut, serwując przy okazji świetne połączenie rozgrywki w dwóch i trzech wymiarach. Wraz z premierą gry pokazano dedykowany jej kontroler - Saturn 3D controller. Wizualnie raczej toporne urządzenie, którego głównym atutem była analogowa gałka. Gra doczekała się kontynuacji, a w 2012 roku jej delikatnie odświeżona wersja trafiła na Xboksa, PlayStation i PC.
Automaty pełną gębą, czyli kolejna wariacja na temat klasyka River Raid. Gier tego typu była cała masa, ale Radiant Silvergun wyróżniał się innowacyjnym systemem broni, których można było używać aż siedmiu od samego początku. W dodatku do ich kontroli wykorzystywało się trzy przyciski, z innym efektem w zależności od ich kombinacji. W grze nie łapało się klasycznych "znajdek", a arsenał nabierał sił wraz ze zdobywanymi przez gracza punktami. Wprowadzono również kombinację zabójstw, która podnosiła punktowy wynik starć. Na pierwszy rzut oka klasyczna do bólu strzelanka była więc mocno rozbudowana. Połączcie to z wizualną efektownością, a dostaniecie niesamowity tytuł, od którego trzeba było odciągać ludzi siłą.
Astal
Astal
Dwuwymiarowa platformówka z ręcznie rysowaną grafiką zebrała dobre recenzje, sprzedała się natomiast kiepsko. 16 zróżnicowanych graficznie poziomów, przepiękna ścieżka dźwiękowa nie zaważyły o popularności gry, przez co do dziś uznawana jest za jedną z najmniej docenionych pozycji na Saturna. Wielka szkoda, bo baśniowa przygoda w świecie Quartilia wciągała, jeszcze mocniej gdy do zabawy dołączał drugi gracz, kontrolujący pomagającego Astralowi ptaka ciskającego strzałami.
Chodzona bijatyka z elementami RPG osadzona w klimatach fantasy. Po wyniszczającej wojnie Nieba i Ziemi, z niebytu powrócił Kanon, mag, który poprzysiągł swoim oprawcom zemstę. Gracz wcielał się w jednego z czterech bohaterów, których zadaniem było obalić krwawy reżim tyrana. O popularności Guardian Heroes zaważyły świetny system sterowania, różnorodność umiejętności poszczególnych bohaterów, emocjonujące starcia i nieliniowa narracja. A i kanapowa kooperacja sprawdzała się świetnie.
Dragon Force
Dragon Force
Miks strategii czasu rzeczywistego i gry taktycznej, polany japońskim sosem rodem z gier jRPG. Dragon Force to przede wszystkim świetna, wciągająca opowieść o podzielonym na królestwa świecie Legendara. Każda z ośmiu monarchii miała swoją własną ścieżkę opowieści, na którą warto było zarezerwować około 30 godzin. Twórcy bardzo ciekawie podeszli do tematu rozgrywki, dzieląc ją na trzy tryby: zarządzanie, mapę i bitwę. Swego czasu gra nieźle radziła sobie we wszelkiej maści zestawieniach, załapując się również do listy najlepszych gier lat 90.
Podczas gdy Virtua Fighter konkurował z Tekkenem, Last Bronx jawiło się jako przeciwnik Soul Edge. Ale tak naprawdę obie gry łączyły tylko dwie rzeczy - bycie bijatyką i wykorzystywanie broni. Swego czasu dużo mówiło się o tym, że Last Bronx było pierwszą grą z wykorzystaniem broni, w której zastosowano sesje motion capture. By to tytuł na wskroś japoński, poczynając od umiejscowienia akcji w alternatywnej wersji Tokio, aż do plejady ulicznych wojowników, pośród których swojsko czuł się jedynie fan mangi i anime. Świetna animacja, ciekawy system walki i emocjonujące starcia. Wielka szkoda, że w przeciwieństwie do konkurencyjnej serii z PlayStation, Last Bronx nigdy nie doczekał się kontynuacji.
Sonic Jam
Sonic Jam
Atomowy Jeż to maskotka Segi, w zestawieniu nie mogło więc zabraknąć gry z jego udziałem. A tak naprawdę kompilacji gier, jaką jest Sonic Jam. W skład produkcji weszło bowiem aż 7 tytułów - Sonic the Hedgehog, Sonic the Hedgehog 2, Sonic the Hedgehog 3, Sonic & Knuckles, a także Sonic 3 & Knuckles, Knuckles in Sonic 2 oraz Blue Spheres Stage. Konkretna paczka z najlepszymi występami niebieskiego Jeża była obowiązkową produkcją dla każdego, kto choć trochę lubił platformówki. Na płycie znalazło się też trójwymiarowe Sonic World - tryb, w którym mogliśmy zwiedzić wirtualne muzeum historii Sonica. Był to swoisty test, mający pokazać, czy trzeci wymiar dobrze współgra z przygodami maskotki. Pomysł sprawdził się na tyle, że rok później stworzono Sonic Adventure, choć gra trafiła dopiero na następcę Saturna - konsolę Dreamcast.