SSX przejdzie się sam?
Na pozór to tylko kolejny medalowy przejazd z dema. Jest jednak pewien haczyk - nikt nie dotyka pada.
Ok, w skrócie SSX można opisać jako grę o zjeżdżaniu z góry na dół, więc niby wszystko można wytłumaczyć zwykłą fizyką. Ale...
Trzecie miejsce w wyścigu bez jakiejkolwiek interwencji ze strony gracza? SSX robi za niego wszystko włącznie z zawracaniem...
Zabawne, ale nieszczególnie mnie to rusza i na pewno nie skasuję przez to zamówienia przedpremierowego. SSX kupuję, by się dobrze bawić i rywalizować ze znajomymi, a nie po to, by patrzeć jak gra przechodzi się sama. Nie obraziłbym się natomiast za możliwość regulacji siły "wspomagania". Nowicjuszom to pomaga, ale bardziej doświadczeni gracze woleliby raczej pełniejszą kontrolę nad zawodnikiem.
źródło: Kotaku
Maciej Kowalik