SSX - pierwsze pamiętniki dewelopera
Na samą myśl o nowym SSX krew zaczyna mi szybciej krążyć w żyłach, gdyż serię darzę wielkim sentymentem. Najnowszy materiał ze studia zajmującego się produkcją tej gry nie pokazuje ani sekundy rozgrywki, ale zainteresowani tematem powinni rzucić okiem.
02.04.2011 | aktual.: 21.01.2016 17:35
Przede wszystkim cieszy fakt, że nad SSX pracuje sporo osób, które mają już za sobą przeprawę z tworzeniem poprzednich gier cyklu. Biorąc pod uwagę wysoką jakość poprzedniczek, sporo sobie obiecuję po tym tytule. Nie bezpodstawnie zresztą, gdyż jak podkreślają pracownicy EA Canada, gra budowana jest na solidnym fundamencie trzech kluczowych elementów - "Race It, Trick It, Survive It". O ile dwa pierwsze elementy, czyli szalony wyścig i wykonywanie karkołomnych ewolucji są znane wszystkim, którzy mieli kontakt z serią, o tyle walka o przetrwanie na trasie już niekoniecznie. Chodzi oczywiście o siły natury, z którymi będzie nam dane zmagać się podczas rozgrywki. Przyznacie chyba, że karkołomny zjazd ze stromego szczytu nabiera rumieńców, kiedy przed nami rozpościera się przepaść, której przeskoczenie wcale nie wydaje się pewne, ale spróbować trzeba, bo tak się składa, że za naszymi plecami akurat schodzi lawina pochłaniając wszystko na swojej drodze? Takich elementów ma być sporo, a wszystko to podsycone świetnym (podobno) silnikiem fizycznym, rozbudowanym systemem trików i ewolucji, oraz projektami tras, które mają dać nam możliwość wyboru najszybszej (według nas) ścieżki do celu.
Gra zapowiada się ciekawie, powiew świeżości w skostniałej i już leciwej formule wydaje się zapewniony. Jeśli strona techniczna również spełni oczekiwania, to może to być udany powrót. Swoją drogą, celowo pomijam podtytuł Deadly Descents, gdyż jak pewnie część z Was zauważyła, zniknął on z logotypu, a sami autorzy w trakcie filmiku ani razu nie wypowiedzieli tych dwóch słów.
[via Gamersyde]
Marcin Malinowski