Sprytny trick na ominięcie początkowej walki w RE4. Capcom go nienawidzi
Nie no, tak serio to nie nienawidzi - w końcu sami go w grze umieścili. Ale jest to fajna ciekawostka i świadczy o dużym przywiązaniu twórców do detalu!
A o co dokładnie chodzi? Jeżeli nie graliście w Resident Evil 4 i chcecie całkowicie uniknąć spoilerów, to przestrzegam przed dalszą częścią wiadomości - ale też zaznaczam, że dotyczy ona samego początku gry.
Otóż na krótko po rozpoczęciu rozgrywki i po trafieniu do opanowanej przez zombie (tak, wiem, naprawdę wcale nie zombie, bla bla) wioski Leon po raz pierwszy atakowany jest przez hordę. Przeciwników jest masa, do tego jeden z nich jest potężny i wyposażony w piłę łańcuchową.
Jest to sekwencja, którą nie boję się przyznać, powtarzałem z 10 razy. I to nawet mimo tego, że na tyle długo to grałem w oryginał RE4. Ale dawno i po prostu zapomniałem, że w gruncie rzeczy trzeba tam po prostu przetrwać określony czas, po którym zabije kościelny dzwon, a przeciwnicy uciekną. Zapewne na bingo, jak skomentuje to kultowym ponoć tekstem bohater.
Co ciekawe i co odkryli gracze, nie trzeba nawet odczekiwać tego czasu. Można samemu zabić w dzwon, strzelając do niego z broni (dużo łatwiej zrobić to za pomocą karabinu z lunetą, więc zapewne skuteczność tego tricku ograniczona jest do nowej gry plus).
Może się wydawać, że to drobnostka, ale cieszy taka dbałość o detal. Jeżeli chcecie wiedzieć więcej na temat remake'u Resident Evil 4, to naszą recenzję gry znajdziecie pod tym adresem.