Sprytny lisek publikuje niedostępne jeszcze DLC do Fallouta 4 w formie moda
Bethesda jednak szybko orientuje się, co jest grane i usuwa zawartość ze strony. Ciekawe czy żałują teraz tej bety dla DLC?
Bo przedwczesna, nielegalna publikacja ich dużego, fabularnego Far Harbor to nie jedyny problem. Są też jeszcze kwestie wszechobecnych spoilerów. Przy poprzednim rozszerzeniu, Automatronie, nie miało to takiego znaczenia, bo osoby mające dostęp do dodatku mogły zdradzić co najwyżej, jakie kończyny sprawimy naszemu robotycznemu towarzyszowi. Teraz jednak stawka jest znacznie większa, bowiem Far Harbor ma do opowiedzenia historię. Mało tego: ma do opowiedzenia historię kryminalną z Nickiem Valentinem.
Postać syntetycznego detektywa żywcem wyjętego ze stylistyki noir była jednym z nielicznych aspektów, które spodobały mi się w zalewie przeciętności ostatniego Fallouta, więc osobiście cieszy mnie, że twórcy wiedzą chyba, co im w podstawce wyszło. Kto wie, może nawet stanie się cud i Bethesda podaruje nam dobrą opowieść? Cóż, dobra czy nie, na pewno trzeba uważać w sieci, jeśli nie chcemy, by ktoś nam ją zdradził za pomocą wymownego screena czy posta. Ostrożność zaleca się szczególnie na portalach w rodzaju 4chana czy Reddita, gdzie zarejestrowano już tego typu pułapki.
Fallout 4 - Far Harbor Official Trailer
A skąd w ogóle ten zalew szczegółów? Ano stąd, że częsć osób ogrywa od jakiegoś czasu Far Harbor w ramach zamkniętej bety. Nie rozumiem, czemu dożyliśmy czasów, że nawet DLC trzeba "przebetować", ale teraz mści się to lekko na twórcach. Rozszerzenie trafiło bowiem na strony z torrentami. Mało tego, jeden sprytny lisek opublikował je w formie moda na Nexusie. Zanim Bethesda przejrzała ten szatański plan, co najmniej 800 osób zdążyło przedpremierowo pobrać DLC warte 25 euro. Auć. Bethesda ma się z tymi dodatkami, najpierw przypadkowo darmowe karnety, teraz to...
Ale w całym tym wątku jest też dobra wiadomość dla graczy: opinie w sieci na temat Far Harbor są ogólnie pozytywne. Testerzy chwalą twórców za poprawki i - przede wszystkim - mocniejszy akcent na RPG-owe elementy, tak biedne w podstawce. Wychodzi na to, że chyba jest na co czekać. Cóż, ja za jakiś czas zrobię drugie podejście do "czwórki". Może tym razem nie znudzę się po dwóch godzinach grania i wróci ta dawna ekscytacja na myśl o włóczeniu się po Pustkowiach ze szlagierami dawnych lat w głośnikach Pip-Boya?
[źródło: Kotaku]
Patryk Fijałkowski