Splatterhouse - krwawa rozrywka
Dotychczas Splatterhouse nie budził we mnie większych emocji. Po zagraniu okazało się jednak, że to całkiem fajny tytuł.
Co to jest
Fabuła zarysowuje się następująco: naszemu bohaterowi porywają dziewczynę, po czym budzi się on w dziwnym miejscu pełnym potworów. Pod wpływem znalezionej maski przemienia się żądnego krwi osiłka i zaczyna się jatka.
Jesteśmy w dziwnej lokacji pełnej dziwnych istot, które przerabiamy na mielonkę i kolekcjonujemy krew. A tej krwi jest dużo, w zasadzie cała gra się na niej opiera. Nie dość, że aby przejść do kolejnego pokoju zwykle musimy zebrać jej odpowiednią ilość, to również jest ona używana do uruchamiania specjalnych ataków.
Walka jest w miarę prosta. Używamy dwóch przycisków do szybkiego i mocnego ataku, który możemy dodatkowo ładować i uruchamiać w odpowiednim momencie. Jeżeli odpowiednio osłabimy przeciwnika, to możemy następnie wykończyć go brutalnym finisherem. Miażdżymy głowy, odrywamy kończyny, a wszystko to za pomocą gałek analogowych, które dodatkowo starają się odwzorować potrzebne ruchy. Warto też dodać, że można podnosić broń i ją wykorzystywać. Co ciekawe - odciętą rękę czy głowę można również wykorzystać przeciwko jej oryginalnemu posiadaczowi i nią go zatłuc.
Przeciwników można chwytać i nabijać na kolce czy wrzucać w wiatraki. Nic, czego nie widzielibyśmy wcześniej. Jeżeli zbierzemy odpowiednią ilość krwi, możemy odpalić specjalne ataki (np. jeden z nich może nas uleczyć). Mamy też oczywiście tryb berserka, po włączeniu którego zadajemy dużo większe obrażenia, pozostając jednocześnie nietykalnymi i odzyskując zdrowie.
Obrażenia widać na naszej postaci. W finalnej fazie może być pozbawiona kończyn, będą z niej wystawać żebra i mięcho. Dodatkowo pod koniec walki w danym pomieszczeniu jesteśmy zazwyczaj cali zbryzgani krwią.
No właśnie - sama rozgrywka to kolejne pokoje gdzie musimy wykończyć określoną liczbę przeciwników. Czasami dochodzą do tego elementy zręcznościowe, czasami zmienne środowiskowe, takie jak odpalające się w danej sekwencji pułapki. Mamy też proste wyzwania: nabij na haki 4 postaci, wrzuć x przeciwników do młynka na mięso itp.
Czasami gra przechodzi w 2D. Teoretycznie po to, by "oddać hołd fanom oryginału", dla mnie był to jednak sposób na rozbicie monotonii rozgrywki.
Wrażenia
Gra się nawet ciekawie. Splatterhouse jest zabawny, nie udaje że ma jakąś głębię i stawia sprawę jasno - chodzi o krwawą rzeźnię. No i cycki, bo co jakiś czas znajdujemy zdjęcie naszej dziewczyny ubranej w skąpy strój.
Całość podana w kreskówkowo wystylizowanej grafice jeszcze bardziej odrealnia sytuację. A zbryzgany krwią szaleniec w masce, z żebrami na wierzchu, rozrywający przeciwników wyrastającymi mu z dłoni mieczami może na waszych twarzach wywołać uśmiech. Na mojej wywołał.
Najlepsze
- krwawa, beztroska jatka
- ciekawy projekt postaci i lokacji
Najgorsze
- monotonia
- zwolnienia przy większej ilości przeciwników
Werdykt
Fajne, ale bez przesady. Miłośnicy krwawej jatki powinni być zadowoleni.
Piotr Gnyp