Sony pompuje balon - ścieżkę dźwiękową The Last Guardian pobierzecie sobie ze Store'a
Albo kupicie na winylu. O ile, rzecz jasna, będzie tak dobra, jak w poprzednich grach Uedy.
Już zdążyliście przywyknąć do tego, że The Last Guardian zostało ukończone i naprawdę trafi do sklepów? Nie? To spokojnie, nie jesteście sami. Data premiery będzie idealna - ostatnia gigantyczna gra tego roku. Ostatnia szansa na wielkie zmiany w rankingu albo - ostatnie z całego cyklu rozczarowań, jakim obdarował nas rok 2016. Niestety. Byłbym hipokrytą, gdybym napisał, że w Uedę nie wierzę, nawet jeśli robił ten tytuł niemal dekadę. Za mocno kocham jego poprzednie dokonania.
Sony zrobi pewnie, co tylko w ich mocy, by temu wydarzeniu nadać jeszcze większej skali. Stąd zapewne niedawna informacja, że ścieżka dźwiękowa z gry - oprócz specjalnego, fizycznego wydania na winylu, które wygląda naprawdę uroczo - trafi za darmo na PlayStation Store. Czy można w ciemno strzelać, że będzie to tak samo genialna muzyka, jak ta, którą zachwycaliśmy się dwie generacje temu, przeżywając po raz pierwszy Shadow of the Colossus? Pewnym być nie można - wtedy kompozytorem był Ko Otani, kojarzony raczej ze światem filmów o potworkach kaiju (co przecież pasowało do Kolosów jak ulał). A przygody Trico dźwiękowo przedstawi Takeshi Furukama, zupełnie inna bestia. Tylko skala Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej wydaje się oczywista. Można mieć zatem nadzieję.
The Last Guardian - Making the Music | PS4
Skoro mamy taką możliwość, to cofnijmy się o te dziesięć lat. Sony w swoim blogowym wpisie sentyment próbuje obudzić oprawą muzyczną pojedynku z trzynastym Kolosem - tym przeogromnym wężem latającym nad pustynią. O ile sama walka to klasyka nad klasyki, ja mógłbym podyskutować z wyborem tego utworu jako najbardziej wpadający w pamięć. Kwestie gustu, każdy ma własny, ja wiem, ale skoro korporacja może, ja mogę również.
Nigdy nie zapomnę. Ogromne jezioro, skalny ptak obserwuje mnie z oddali. Za daleko, ale strzelę do niego z łuku, tak dla draki. Strzała doleciała, a ptaszysko zrywa się nagle i zmierza w moim kierunku. Gdy nurkuje w powietrzu, by mnie dziabnąć, ledwo udaje mi się uskoczyć i zanurkować w lodowatej wodzie. I ta dzika myśl, gdy widzę, że skraj skrzydeł potwora porasta futerko, którego mógłbym się złapać. "Naprawdę miałbym na niego wskoczyć i zabić go w locie?". Naprawdę. A gdy zaczynam to robić, cały pokój rozsadza nagle ten utwór. Niezapomniane. Przeszedłem Shadow of the Colossus wiele razy. I nigdy jeszcze ten moment nie przestał podnosić włosków na całym ciele.
A Despair filled Farewell ~Battle With the Colossus~ 5 Avion
Półtora miesiąca. Serio.
Adam Piechota