Sony obniża cenę PlayStation VR i obiecuje więcej gier AAA na gogle
30.08.2017 12:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ale raczej nie takich, jakich byśmy oczekiwali.
Opowieści o tym, że PlayStation VR będzie wirtualną rzeczywistością za 400 dolarów/1800 złotych można było włożyć między bajki już na starcie. Bo choć sam sprzęt faktycznie tyle kosztował, trzeba było jeszcze obowiązkowo zaopatrzyć się w kamerę, bez której gogle zwyczajnie nie zadziałają. Dodajmy do tego opcjonalne kontrolery Move i na dzień dobry trzeba było wyłożyć około 2300 – 2400 złotych.
To i tak dużo mniej niż zestawy pecetowe, ale pewien niesmak – przynajmniej we mnie – został. Trochę lepiej zaczyna to wyglądać po tym, jak Sony poinformowało, że od 1 września do zestawu za 400 dolarów dołączona zostanie kamera, a cena droższego, zawierającego kamerę, kontrolery Move i PlayStation VR Worlds ma wynosić 449 dolarów.
Przynajmniej w Stanach i Kanadzie. O obniżkach w Europie czy Polsce cisza. Przeglądając natomiast oferty rodzimych sklepów widzę, że gołe gogle można kupić w promocji za około 1500 zł. Do tego 200 zł za kamerę i mamy mniej więcej tyle, ile wynosi cena oficjalna po zastosowaniu wspaniałego przelicznika 1 dolar = 1 euro = dużo złotówek. Są nawet gotowe zestawy z kamerą i VR Worlds, ale ktoś chyba dawno nie aktualizował cen, bo taniej wychodzi kupić każdy element osobno i jeszcze na kontrolery powinno zostać. Cóż, zawsze mogło być jak w przypadku SNES-a Mini, gdzie rodzimych sprzedawców i dystrybutora na naszą część Europy totalnie poniosło.
Okej, załóżmy, że mamy te gogle, kamerę, może nawet Move i dildolet. Przydałoby się jeszcze coś do zagrania. Tutaj nie jest tak źle, bo w odróżnieniu od pecetowego śmietnika, gdzie każdy może zrobić grę o czymkolwiek, Sony jako tako pilnuje, by VR-owe produkcje trzymały jakiś poziom. Poziom nie zawsze wysoki, jak w przypadku Gran Turismo Sport, ale też niewiele tam eksperymentów. Resident Evil VII VR, Eagle Flight, Job Simulator, I Expect You to Die. Z kolei taki Rez Infinite pokazał, jak fajnie wzbogacić remaster wirtualną rzeczywistością. Nawet Rigs było dobre, choć skończyło źle.
Rez Infinite - Launch Trailer | PS4, PS VR
Oczywiście część z tych gier dostępna jest też na pecetowy VR i działa tam równie dobrze, ale sami przyznacie, że większość dostępnych na Oculusa czy Vive’a tytułów to w najlepszym przypadku dema technologiczne albo wynalazki, które w żaden sposób nie zachęcają do kupienia gogli. Podobnie jest ze sprzętem Sony – brakuje mi takich solidnych gier AAA, system sellerów, po zobaczeniu których pobiegłbym do sklepu.
Mosh Pit Simulator E3 2017 trailer (old)
Dlatego ucieszyły mnie słowa szefa marketingu PlayStation, Asada Qizilbasha, o tym, że firma jest bardzo skoncentrowana na wirtualnej rzeczywistości i skoro ma już świetną platformę, pora zająć się naprawdę świetnymi, dużymi grami. Brzmi dobrze, co? Niestety nie do końca, bo poprzez produkcję AAA dla PS VR Qizilbash rozumie na przykład Farpointa, którego Adam Piechota podsumował tak:
Dodając jednocześnie, że absolutnie nie jest to gra, dla której warto kupić gogle. Mam nadzieję, że porównanie wynika tylko z budżetu, a nie ogólnej jakości (zresztą z tego powodu Qizilbash mówi o Farpoincie jako grze AAA) i jednak zaczniemy w końcu dostawać porządne produkcje, zbliżone do tego, co zrobiono przy trybie VR dla Resident Evil VII.
I tak, doskonale rozumiem, dlaczego dużych gier wychodzi na VR tak niewiele. Mała sprzedaż, to i małe gry, ale producenci sprzętu powoli muszą zacząć myśleć przyszłościowo, bo Space Pirate Trainer, Serious Sam czy Arizona Sunshine i Farpoint nie zachęcą mas do kupna gogli.
Bartosz Stodolny