Sony: "Detroit to najambitniejsza gra Quantic Dream w historii"
Francuski developer ma w końcu spełnić obietnice.
Stwierdza w rozmowie z serwiem Push Square Jason Stewart, producent w Sony Xdev Europe - oddziale Sony Computer Entertainment, zrzeszającym niezależnych od Sony twórców gier. Mówi oczywiście o najnowszej grze studia Quantic Dream i stojącego na jego czele Davida Cage'a - Detroit: Become Human.
Ta opowieść o inteligentnych maszynach, które buntują się przeciwko ludziom, raczej nie wydepcze żadnych nowych ścieżek w tematyce science-ficion. Ten temat mieliśmy już w kinie i literaturze wiele razy (zresztą akurat do kin wchodzi Blade Runner 2049). Ale dla francuskiego developera może się okazać grą przełomową.
Wszystko to dlatego, że ma to być pierwsza produkcja, spełniająca obietnicę składaną przez Cage'a i spółkę od czasów Fahrenheita. Obietnicę nieliniowej narracji, reagującej na decyzje gracza i dostosowującej się do nich.
Mówi również Stewart.
Swoją drogą to ciekawe, że historia Quantic Dream doszła już do takiego etapu, że w PR-owy przekaz ich nowej gry jest wpisane mówienie "ale naprawdę, tym razem będzie tak, jak obiecywaliśmy, że będzie wcześniej". Cage zresztą na pewno doskonale zdaje sobie sprawę, że nie można w nieskończoność powtarzać jednej sztuczki. Szczególnie teraz, w erze Twitcha i Let's Playów, zagrywki rodem z Heavy Rain czy Beyond, które wiele swoich reakcji na decyzje gracza zwyczajnie markowały, mogą już nie wystarczyć.
Detroit: Become Human - PS4 Live Gameplay Demo | E3 2017
Na szczęście słowa Stewarta potwierdzają również Adam Piechota i Patryk Fijałkowski, którzy mieli okazję zagrać w kawałek Detroit na tegorocznym Gamescomie. Przynajmniej w pokazywanym tam demie gra rzeczywiście zdawała się być znacznie bardziej interaktywna niż poprzednie produkcje Quantic Dream.
Pozostaje nam czekać do premiery, by przekonać się, czy znów nie okaże się to mniejsze lub większe oszustwo. Ile jeszcze przyjdzie nam czekać - nie wiadomo. Stewart nie chciał się podzielić datą premiery, stwierdził jednak, że zostanie ona podana do publicznej wiadomości "niedługo".
Dominik Gąska