Sony bierze się ostro za rynek wtórny, koniec z grami z drugiej ręki?
Póki co to tylko plotki i spekulacje, których Sony nie zamierza komentować, ale jeden z forumowiczów NeoGAF dotarł do interesującego patentu. Takiego, który może mocno zmienić nasze korzystanie z gier.
Rynek wtórny, wymiana i pożyczanie gier to dla każdego, kto kupuje kilka nowych produkcji w miesiącu, sprawy absolutnie naturalne. Część ekosystemu, dzięki której nietrafiony zakup można szybko powetować sobie odzyskaniem części pieniędzy, a pieniądze ze sprzedaży ukończonych tytułów są fundamentem do kupna następnych.
Wydawcom się to nie podoba, bo do nich pieniądze trafiają tylko raz, przy pierwszej sprzedaży gry. Stąd zalewający nas w tej generacji ocean płatnych dodatków i przepustki sieciowe, ograniczające dostęp do trybów sieciowych, jeśli kolejny właściciele gry ich nie wykupią. Stąd mniej lub bardziej drakońskie zabezpieczenia i rozkwit dystrybucji cyfrowej, w której rynek używek nie jest może do końca wyeliminowany, ale na pewno potężnie ograniczony.
A co gdyby w przyszłej generacji konsol, bardzo utrudniona albo wręcz niemożliwa była odsprzedaż kupionych w sklepie gier na fizycznych nośnikach? Raczej pewne jest to, że kolejne konsole nie przejdą w całości na cyfrową dystrybucję, więc może producenci sprzętu wezmą z niej póki co to, co im najbardziej pasuje - brak obrotu używanymi produkcjami.
Plotki o takich rozwiązaniach pojawiają się w sieci od dawna, ale do tej pory nie były niczym więcej, niż spekulacjami. Teraz sami możemy spojrzeć na złożony w grudniu przez japoński oddział Sony patent, który - jeśli zostanie zastosowany w PS4 - może położyć kres czemuś tak naturalnemu, jak pożyczenie gry koledze czy koleżance.
Technologia Sony nie wymagałaby nieustannego podłączenia do internetu, by weryfikować, w któej konsoli znajduje się nośnik. ID płytki byłoby łączone z ID sprzętu zbliżeniowo (np. radiowo, przez znaną z telefonów technologię NFC), co uniemożliwiałoby potem odtwarzanie jej w odtwarzaczu (patent nie konkretyzuje, że chodzi o konsolę) z innym ID. Przy okazji plotek o tym, że nowe PlayStation ma nazwę kodową "Orbis" pisałem:
Zanosi się też na jakiś mechanizm walki z używanymi grami. Ponoć każdą grę kupioną na dysku będziemy przypisywali do pojedynczego konta PSN. Po takiej operacji będziemy mogli zgrać ją na dysk konsoli, a w przyszłości nawet ściągnąć ją za darmo z PS Store. Rozstając się z płytką, którą przypisaliśmy do swojego konta będziemy sprzedawać grę o ograniczonej funkcjonalności. Jak bardzo? Tego nie wiedzą nawet "źródła". Do rejestracji gry wymagane będzie połączenie z internetem. Patent został złożony niedawno, w grudniu, więc może być efektem ewolucji tych pomysłów. Nie wspomina jednak o możliwości odsprzedania gry z ograniczoną funkcjonalnością.
Brzmi... prosto i od strony technologicznej może takie być. Trudno za to przewidzieć, jakie mogłoby mieć skutki dla branży. Często w komentarzach pod notkami potwierdzacie to, co napisałem na początku - że obrót używanymi grami, pozwala wam kupować nowe. Co będzie, gdy ten ekosystem umrze?
Zastanawia mnie też, co planuje Micorosoft. Jeśli obrót używkami byłby niemożliwy tylko na jednej konsoli, druga na pewno zyskałaby w oczach graczy. No, ale pamiętajcie, że firma z Redmond też kombinuje.
Przypominam, że póki co to tylko wróżenie z fusów na podstawie znalezionego patentu, a nie oficjalnego komunikatu firmy. Ale powiedzcie szczerze - serducho bije trochę niespokojniej, prawda?
Maciej Kowalik