SOMA będzie straszyć nie tylko atmosferą
Nie myślcie, że na PATHOS-II będziecie sami.
Mi przekonywania już nie trzeba. W dniu premiery SOMA najprawdopodobniej (o ile nasz recenzent nie będzie mnie kopał pod stołem) będzie moja. Nowe materiały oglądam tylko po to, by ustalić czy stać mnie na granie w to w nocy i ze słuchawkami na uszach. Oj...
Na podwodnej stacji nie będziemy sami. Ale są też dobre wiadomości. Po pierwsze - nie każdy napotkany stwór rzuci się nam do gardła. Niektóre będą przyglądać się nam z taką samą ciekawością, co my im. Nie muszą być w ogóle groźne. Aczkolwiek niektóre dadzą się sprowokować.
Każdy "mieszkaniec" PATHOS-II będzie zachowywać się po swojemu i reagować na inne elementy zachowania gracza. Nie każdy pozwoli patrzeć sobie w oczy, nie każdy zareaguje na dźwięk czy ruch. Ale autorzy nie chcą otaczać gracza przeciwnikami. Każdego spotkamy w trakcie przygody zaledwie kilka razy. Zbyt mało, by się nimi znudzić, zbyt mało byśmy mogli ich w 100% rozgryźć i zacząć ignorować, polegając na wielokrotnie przećwiczonych schematach.
Czasem zginiemy od jednego ciosu, ale stwory w grze mają do odegrania rolę ważniejszą, niż przeszkadzanie graczowi. Jak wszystko dookoła mają być elementem opowiadanej historii i mieć w niej swoje miejsce.
[źródło: PS Blog]
Maciej Kowalik