Bill Gates jest najbogatszym człowiekiem na świecie. Dorobił się nie na pociągach, pizzeriach, rollercoasterach czy ogrodach zoologicznych, a na oprogramowaniu. Nic dziwnego, że właśnie tej dziedzinie wytwórczości poświęcona jest najnowsza gra z serii 'tycoonów'. Niemiecki producent o nazwie BlackStar Interactive nazwał ją Software Tycoon, lecz mnie bardziej pasuje Game Tycoon. To właśnie gry będziemy tworzyć i na dochodach z nich zbudujemy nowe imperium finansowe. Panowie z Electronic Arts, drżyjcie!!! Fabuła Software Tycoon przenosi nas do roku 1980. Czasy to iście pionierskie; mikrokomputery firm Atari, Commodore, Spectrum, Amstrad czy IBM dopiero zaczynają zdobywać swoje własne, ciepłe miejsca w domach zachodnich graczy. Wraz z nimi na rynku pojawiają się pierwsze gry komputerowe, takie jak Pong, Tennis, Hockey czy Invaders. Ich sukces stanowi zachętę do tworzenia kolejnych programów rozrywkowych, prostych strzelanek czy klonów słynnego Tron. Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe firmy software'owe, marzące o karierze w najmłodszym biznesie świata. Są to z reguły niewielkie firmy rodzinne, w których młodszy syn odpowiada za kod programu i grafikę, starszy za muzykę (bo gra w lokalnym zespole heavy-metalowym), matka robi za księgową, zaś całość na ojca zarejestrowano. Jest naprawdę pięknie - czasy pionierskie mają bowiem to do siebie, że bazują na pomyśle. Świetną grę może napisać nawet i pozbawiony gotówki amator; wystarczy, że wpadnie na dobry pomysł (ot, wyduma, że pałeczki z Trona mogą zjadać jabłka; i tak powstaje Wężyk), zakoduje go w dwa wieczory, nagra na sto kaset i da ogłoszenie w prasie. W Software Tycoon gracz staje na czele jednej z takich niewielkich, przydomowych kompanii. Na starcie otrzymuje jednak tyle gotówki, że jest w stanie zatrudnić kilku znajomych na stałe. Tym samym uruchamia jedno z większych przedsiębiorstw wykorzystujących nowe technologie (64 kB RAM!) na świecie. Aby odnieść sukces, potrzebuje doskonałych scenariuszy gier, świetnych koderów (programistów, grafików, muzyków), dobrych pomysłów na reklamy i odrobinki szczęścia. Tym bardziej, że konkurencja nie próżnuje. Także i ona wypuszcza na rynek gry, także i ona reklamuje się i walczy o dolary (euro? Prędzej ECU) zalegające jeszcze w kieszeni klienta. Stąd też sporego znaczenia nabiera dobór pracowników do sklepów patronackich, mini-akcje sabotażowe polegające na utrudnianiu życia konkurencji, ilość i rozmieszczenie magazynów oraz koszta wynajmu powierzchni biurowej. Gra oferuje kilkanaście różnych scenariuszy, możliwość swobodnej gry bez wyznaczonych celów, rozbudowany tutorial dla tych, którzy z 'tajkunami' mają po raz pierwszy do czynienia, brakuje jednak rozbudowanego trybu multiplayer. Software Tycoon utrzymano w znanym z Airline Tycoon, lekko prześmiewczym tonie, udostępniając jednocześnie rozdzielczość 800x600 z 16-bitową paletą kolorów oraz tradycyjnym widokiem izometrycznym. Hit to nie będzie (Rollercoaster Tycoon rządzi, a na horyzoncie czają się Capitalism 2, Casino Tycoon i Car Tycoon), ale zagrać - chociażby w demo - chyba warto!