Slam Bolt Scrappers - wszystkie gry naraz
Lubicie gry, po których nie wiadomo, czego się spodziewać? My uwielbiamy, dlatego czym prędzej sięgnęliśmy po Slam Bolt Scrappers.
22.03.2011 | aktual.: 08.01.2016 13:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Slam Bolt Scrappers jest grą, o której świetnie się opowiada. Proszę wyobrazić sobie wariację na temat Tetrisa, w której gracze układają klocki po to, aby wybudować działka strzelające w wieże przeciwnika. Nad głowami latają stworki, które trzeba kopnąć lub walnąć z piąchy, aby wypadły z nich rzeczone elementy potrzebne do konstrukcji narzędzi zniszczenia.
W międzyczasie trzeba odganiać zawodników z przeciwnej drużyny, naprawiać działka, kraść klocki, pilnować, aby wszystko nie utonęło w lawie, strzelać do wielkiego robota, przebudowywać własną wieżę i robić masę różnych rzeczy. W teorii brzmi świetnie, ale w praktyce...
...to jeden wielki chaos W Slam Bolt Scrappers najlepiej gra się z kimś. My graliśmy w dwie i trzy osoby, siedząc łokieć w łokieć przed jednym telewizorem. Ilość akcji wylewającej się z ekranu trudno w takim wypadku ogarnąć, a do osiągnięcia zwycięstwa potrzebna jest komunikacja i podział zadań. Kto odgania złe stworki? Kto układa klocki? Kto atakuje wieże przeciwników?
W przypadku grania samemu albo przeciw sobie (jeden na jednego) chaos jest już dużo mniejszy i łatwiej skupić się na kolejnych zadaniach do wykonania. Okazuje się jednak, że pozbawione zamieszania Slam Bolt Scrappers staje się po prostu... nudnawe. I tak źle, i tak niedobrze.
Tak czy inaczej, nie jest to tytuł na długie sesje. Owszem, jest całkiem przystępna i nie wymaga nie wiadomo jakiego obycia z grami, ale głównym problemem jest bardzo nierówny poziom trudności. "Casual" jest stanowczo za łatwy, natomiast oczko wyższy "Normal” bywa już momentami zbyt trudny, zmuszając do wielokrotnego rozgrywania tych samych pojedynków. Co już takie fajne w przypadku kolorowej, wesołej gry nie jest.
Werdykt Ogółem, Slam Bolt Scrappers to kilka fajnych pomysłów z których ulepiono grę, z którą trudno wytrzymać dłużej niż godzinę naraz. Od czasu do czasu, czemu nie, koniecznie w szerszym gronie, ale na pewno nie jest to tytuł, w którego będziemy zagrywać się godzinami.
Jesteśmy trochę zawiedzeni, bo sam pomysł bardzo nam się spodobał. Lubimy gry, od których wybucha głowa. Okazuje się jednak, że co za dużo, to niezdrowo, a powiedzenie o dziesięciu grzybach i jednym barszczu ciągle jest aktualne.
Za 55 złotych (tyle teraz SBS kosztuje na PSN) - nie ma nawet mowy. Jeśli stanieje (przeczuwamy, że to powinno stać się dosyć szybko) - można zacząć się zastanawiać. Nie spodziewajcie się jednak nie wiadomo czego.
Tomasz Kutera, Konrad Hildebrand