Skylanders SuperChargers pozytywnie zaskakuje. Fani Crash Team Racing w każdym wieku, to coś dla Was
Na pokaz nowych Skylandersów szedłem bez żadnych oczekiwań. Niecałą godzinę później wyszedłem z niego z szerokim uśmiechem i postanowieniem powrotu za kierownicę tych zakręconych gokartów.
05.08.2015 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Forma prezentacji: 45 minut wyścigów z innymi graczami.
Choć śledziłem losy poprzednich części Skylanders, to nie grałem w żadną z części. Wiadomo dlaczego - po prostu nie czułem się docelowym odbiorcą tych tytułów, w żaden sposób nie ekscytowała mnie wizja przeżywania przygód, które oferowały. Teraz jednak istnieje szansa, że wraz z nadchodzącą odsłoną dawny stan rzeczy ulegnie zmianie.
Wszystko przez kluczowy nowy element, którym charakteryzować ma się nowa część Skylanders - pojazdy. Wprowadzenie pojazdów skutkuje natomiast tym, że w grze pojawiają się wyścigi. Właśnie ten fragment rozgrywki miałem okazję sprawdzić podczas dema. Jakie są moje wrażenia? Cóż, krótko mówiąc: jestem pełen niespodziewanego entuzjazmu.
Nieco dłuższa wersja: wyścigi w Skylanders sprawiły mi naprawdę dużo frajdy, wciągnęły swoją dynamiką i uaktywniły najczystszego ducha rywalizacji. Jako ktoś, kto wychowywał się na Crash Team Racing, byłem zachwycony bajkową, zwariowaną stylistyką, w której jako meksykański nieumarły z trzema amigos na pokładzie mogę konkurować z kimś ukrytym w rekinopodobnej machinie, pędząc na grzbiecie chińskiego smoka. Trasy Skylanders SuperChargers są wzorowym przykładem idealnego świata dla dzieci - miłe dla oka, pomysłowe, pobudzające wyobraźnię, z solidną domieszką słodkości i beztroski.
Skylanders Superchargers
Same wyścigi dzielą się na trzy rodzaje - lądowe, wodne oraz powietrzne. Te na lądzie to klasyczne bojowe zmagania. Próbujemy wyprzedzić konkurencję, jadąc przez szalony tor pełen dynamicznych przeszkód i zbierając skrzynie ze specjalnymi umiejętnościami. Te jednak, w odróżnieniu od klasycznych tytułów gatunku, odpalają się natychmiast - automatycznie. Nie ma mowy o chomikowaniu przyspieszenia czy tarczy na jakiś lepszy moment. To rozwiązanie powodowane jest faktem, że każda maszyna i tak wyposażona jest w stałą broń - możemy szyć do przeciwników i dzięki temu na chwilę ich spowalniać, dopóki nie wyczerpie nam się amunicja. Arsenał odnowimy natomiast czekając kilka sekund lub zbierając na trasie energię.
Same umiejętności ze skrzynek są oczywiście losowe, ale gra bierze pod uwagę naszą pozycję na trasie. Jeśli jesteśmy ostatni, istnieje większe prawdopodobieństwo, że wylosujemy przyspieszenie, a będąc na pierwszej pozycji los chętniej podrzuci nam tarczę, by obronić się przed kawalkadą za plecami. Twórcom zależy na tym, by dzięki temu zbalansować rozgrywkę i każdemu dać szansę.
Skylanders Superchargers
Rozwiązanie zdawało się działać podczas dema - niejednokrotnie ktoś na ostatnim miejscu mógł nagle wskoczyć do czołówki. Nie był to jednak tylko efekt farta, ale satysfakcjonujący miks szczęścia i wkładu gracza - jeśli trzymałeś się trasy, wjeżdżałeś na wszystkie przyspieszenia i przy okazji zbierałeś jeszcze jakąś skrzynkę, mogłeś liczyć na odmianę losu. Wszystkie z 20 pojazdów poza podstawowym atakiem mają również jedną umiejętność specjalną. Może to być inny, mocniejszy rodzaj pocisku albo kamuflaż, który utrudni przeciwnikom celowanie.
Wyścigi wodne oraz powietrzne zachowują zasady lądowych, ale wprowadzają przy tym nieco inne sterowanie. W tych pierwszych możemy się zanurzać i odkrywać inne trasy lub znajdźki, w tych drugich operujemy latającym pojazdem, co wymaga zupełnie innego wyczucia. Podział na te trzy rodzaje wprowadza świetną różnorodność i wydłuża czas, kiedy nie chcemy odkładać pada, tylko przejechać jeszcze jedną trasę.
Skylanders Superchargers
Moja jedyna obawa wiąże się z możliwością kupowania ulepszeń do pojazdów ze zebrane z wyścigów punkty. Mają one poprawiać statystyki naszych machin, co automatycznie prowadzi do refleksji, że szanse graczy będą nierówne. Twórcy próbowali jednak uspokajać, że ulepszenia nie wpływają na balans tak, jak może się wydawać i ostatecznie kluczowe jest dobre wykorzystanie przyspieszeń czy wszelkich umiejętności i unikanie przeszkód. Miejmy nadzieję, że nie są to czcze słowa, bo byłoby szkoda, gdyby jednym niekorzystnym rozwiązaniem spalono tak przyjemne wyścigi.
Osobną kwestią jest też tryb przygodowy i fragmenty "piesze" (stosunek jeżdżenia do chodzenia w SuperChargers to mniej więcej 50/50). Nie dane mi było zagrać w nic poza wyścigami, więc oceniam tylko to - a te póki co wydają się sprawiać mnóstwo frajdy.
Skylanders Superchargers
Dzieci z pewnością będą grać z bananami na twarzy, a całkiem możliwe, że i ich opiekunowie - szczególnie ci, którzy zjedli zęby na Crash Team Racing czy Mario Kart - po raz pierwszy z radością do nich dołączą. Bardzo miłe zaskoczenie.
Patryk Fijałkowski