Skandal hazardowy w Starcrafcie!
Przerywamy zwyczajową konsolową transmisję aby poruszyć interesujący temat świadczący o tym, jak ważną sprawą jest już esport. Tak ważną, że ludzie postanawiają oszukiwać, aby więcej na nim zarobić. Gdzie? Oczywiście w Korei.
Według prasowych doniesień czołowi gracze z koreańskiej ligi Starcrafta od 2006 roku współpracowali z "grupami hazardowymi" i ustawiali mecze pod określone wyniki. Część nawet przekazywała tym grupom tajne nagrania z treningów swoich zespołów.
W aferę zamieszani są gracze, trenerzy, konferansjerzy, komentatorzy, dziennikarze, dosłownie wszyscy. Organizatorzy rozgrywek próbowali kilkukrotnie rozwiązać problem zakulisowymi metodami. Próbowano działać wspólnie ze stronami prowadzącymi zakłady, ale nie dało to większych rezultatów.
Koreańskie prawo prasowe zakazuje publikowania dokładnych danych osobowych podejrzanych, ale oczywiście szybko przestały być one tajemnicą. To absolutna czołówka zawodowych graczy, pierwsza liga, dlatego szok jest tak duży.
Wywołanym plotkami zamieszaniem zainteresowała się policja, która ma wszcząć dochodzenie, choć dotyczyć ma ono nie organizatorów rozgrywek, a właścicieli stron hazardowych. Przedstawiciele drużyn oczywiście zaprzeczają oskarżeniom, domagają się twardych dowodów itd.
Wielki sport, wielkie emocje, wielkie pieniądze. Niektóre rzeczy się nie zmieniają, bez względu na dyscyplinę. Nie wiem jak dokładnie nazywa się koreański odpowiednik starcraftowego PZPNu, o ile w ogóle istnieje, ale chyba wiem, jaką piosenkę kibice mogliby śpiewać podczas meczów.
[via Team Liquid, Gamepron]